środa, lipca 17, 2013

038. Szalony dzień...

2 Października
Siedziałem właśnie w kuchni wpatrując się na dziwaczną potrawę przyszykowaną przez mojego "kochanego" braciszka. Miałem wrażenie, że to coś ktoś zjadł i zwrócił spowrotem. Obrzydliwe! Na przeciw mnie siedział brat z łokciami opartymi o blat stołu. Jego głowa nieruchomo spoczywała oparta o jego dłonie a ciemne oczy wpatrywały się we mnie. Na ustach malował się złośliwy uśmiech.
-Nie jesteś głodny? - spytał.
-To wygląda jak rzygi! - odparłem poirytowany całą tą jego zabawą.
-To ze tak wygląda nie znaczy ze takie jest - odparł.
Spojrzałem jeszcze raz na dziwną substancję w misce. Chwyciłam niepewnie łyżkę i zanurzyłem w zielonym czymś. Obrzydliwe! Brat roześmiał się.
-Bakka! - krzyknąłem i natychmiast opusciłem ten dom.                                                                                  

Mam już tego dosyć. Oni zawsze mnie wkurzają! Skończę szkołę i natychmiast idę w swoją stronę. Nie dziwię sie matce, że nie chciała mi o nich nic mówić. eh...
Siadłem w parku tam gdzie zawsze czekając na jej przyjście. Dawno z nią nie rozmawiałem i zaczynało mi tego powoli brakować. Spojrzałem na zegarek. Wybiła godzina 8.20. Powinna już tu być.
Nagle się wyłoniła. Śliczna postać o długich ciemnych włosach z złotymi pasmami i delikatnej opalonej skórze. Ubrana jak zwykle w najmodniejsze ciuchy dumnym krokiem szła w moim kierunku rozglądając się uważnie czy nikt ją nie widzi. Usiadła na drugim końcu ławki i powoli zaczęła się lekko przysuwać.
-Rozumiem, że informację się przydały? -spytałem zerkając na nią od czasu do czasu.
-Tak i to bardzo. Cały czas miałam tego demona na oku i rzeczywiście próbował grać nieczysto - odparła egipska księżniczka jak zwykle pełna dumy i wzrokiem wpatrzonym przed siebie.
-Na demonach zawsze się znałem w końcu jestem jednym z nich -odparłem.
-Ale taki sam jak reszta nie jesteś - ten komplement z jej ust zabrzmiał jak pochwała od samego bóstwa. Poczułem jak moje policzki lekko sie zarumieniły a wzrokiem patrzyłem wprost na nią. Zwracała na mnie uwagę i to sie najbardziej liczyło.
-Powinnam coś jeszcze wiedzieć na ich temat? -spytała po chwili.
-Nie. Juz wszystko ci przekazałem - odparłem odwracając się. -słyszałem o akcji z Deucem....
-To przeszłość -przerwała mi. -Nie ma o czym rozmawiać. Być może zachowałam się w tedy nieodpowiednio, ale wyjaśliłam mu wszystko i już sie nie gniewa.
-Wiec dalej jesteście razem... -odparłem cicho. Sam nie wiedziałem co myśleć. Jak nigdy miałem mętlik w głowie. Nie znałem zbytnio zwykłego życia gdyż spędziłem je na grach video. Teraz trochę tego żałowałem.
-Powinnam iść już na zajęcia -odparła Cleo wstając z miejsca. -Odezwę się jeszcze do ciebie -powiedziawszy to udała się w swoją stronę. Siedziałem jeszcze chwilę w miejscu zanim zdecydowałem się w reszcie udać do szkoły.
W klasie panowało zamieszanie. Wszyscy zaczęli plotkować o poprzedniej imprezie oraz o nadchodzącej imprezy z okazji świeta wszystkich potworów. Nie zrozumiałem w czym tkwi to zafascynowanie w końcu jest to impreza taka jak każda inna.
-Nattie! -klepnął mnie w plecy Ross. - Zapisujesz się do przygotowywania imprezki?
-Nie nadaję sie do takich rzeczy- odparłem. -Po za tym nie rozumiem czemu z tej okazji jest takie zamieszanie.
-Nattie, Nattie. To jest jedyny czas w całym roku kiedy bez problemu możemy bawić się z normalsami.
-Aha - i tak nie załapałem o co tu chodzi, ale z Rossem nie chciałem wchodzić w dyskusje. Zająłem miejsce przy ławce i wyjąłem PSP. Właczyłem grę i rozluźniłem się.
Lekcję dobiegły końca. Wracając do domu natknąłem się na Cleo i Clawdeen. Obie dziewczyny cały czas dyskutowały na jakiś ważny temat. Cleo nie była jednak zachwycona całą tą sytuacją co bardzo mnie zaciekawiło. Postanowiłem podejść do nich.
-Wszystko gra? -spytałem. Potworniarki spojrzały na mnie lekko zaskoczone moją obecność lecz szybko się opamiętały patrząc na mnie tak jak zawsze odbojętnym wzrokiem.
-tak wszystko jest ok - Cleo nawet nie patrzyła na mnie jak zawsze dumna.
-Mamy tylko problem z wymysleniem dekoracji na imprezę -odparła wilkołaczka.
-Macie przecież na to miesiąc.
-Ale trzeba wszystko przygotować. Dekorację, stroję, przekonski. Już teraz musimy o tym myśleć inaczej wszystko nie wypali! - ale ta Cleo się nakręciła. W sumie nie było się co dziwić. Ona zawsze była idealna i wszystko robiła idealnie przynajmniej większość tak o niej myślała. Ja jednak wiedziałem, ze nie zawsze jest idealna. Jej siostra zawsze jej dopiekała a wiem to bo podczas naszych spotkań Cleo wiele mi o tym opowiadała. Nie tylko ja miałem ciężko w życiu ale ona również. Chciała być idealna by ojciec w końcu uznał ją za również doskonałą co jej starsza siostra.
-Wiec może wam pomogę? -nie wiem nawet czemu to powiedziałem. Tak nagle mi się wymknęło i wiedziałem, że już tego nie cofnę.
-Chcesz sie zajac przygotowaniami? -Cleo zdziwiła się.

-To doskonały pomysł - odparła Clawdeen. -jutro o 16 mamy spotkanie. Bądź na nim- po tych słowach dziewczyny udały się w swoją stronę.

2 komentarze:

  1. [Notka mi się podoba. Dlatego zabiję za długość. No wiecie co? Mi się podoba, a to już koniec? Protestuję! Ja chcę więcej!
    Aż do kolejki się zgłoszę, o.]

    OdpowiedzUsuń
  2. [oj no wiesz potem już nie wiedziałem co pisać. Moje pomysły szybko sie wyczerpują a potem klapa...;(]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.