czwartek, lutego 21, 2013

013. Poniedziałkowe ploteczki.

10 września (poniedziałek)
Tego dnia od rano w całej szkole huczało od plotek. Na cerberku pojawiła się masa sensacyjnych artykułów odnośnie sobotniej imprezy. Nie było mnie na niej czego zaczynałem bardzo żałować. Chętnie zobaczyłbym bitwę Cleo i Frangie. Podobno poszło im o chłopaka Deuca, jednego z najpopularniejszych i (według dziewczyn) najbardziej przystojnego chłopaka w całym Straszyceum. Jak dla mnie był on zwykłym chłopakiem takim jak ja czy Clawd.
Westchnąłem i spojrzałem na Cleo wtuloną w objęciach swego chłopaka. Nie rozumiałem czemu taki chłopak jak on chodzi z kimś takim jak ona. Kto normalny chciałby chodzić z pustą lalą której zależy tylko na popularności i na modnych ciuszkach.
-Hej Ross-przywitałem się z dosłownie chodzącym ogniem.
-Witaj stary! –uśmiechnął się i natychmiast przybił mi sztamę. –Idziesz z nami na tyły szkoły?
-Chodzi ci o wagary? –spytałem chodź było oczywiste co temu chłopakowi w duszy gra.
-No oczywiście, ze tak-rzekł radośnie.-To jak idziesz? –spytał po chwili.
-I tak nie mam nic innego do roboty -odparłem. –Kto jeszcze będzie?
-Minot, Billy, Howleen, ty i ja.
-Howleen? – zdziwiłem  się. –To siostra Clawda prawda? –Zapytałem po chwili.
-Tak. Mimo ze jest dziewczyną to potrafi być bardzo w dechę!
-Muszę ci uwierzyć na słowo-Odparłem.
-No to spotykamy się za 15 min za salą gimnastyczną -uśmiechnął się. W tedy obok nas przeszła jakaś potworzyca o białej karnacji i lodowatym ubiorze. Na jej widok Ross zapalił się automatycznie i ruszył za nią wołając coś ala „witaj mała”. Dziewczyna musiała mieć dość  jego głupiego zachowania bo automatycznie przez dotknięcie całego go zmroziła.
Zaśmiałem się lekko i wróciłem do mojej ukochanej konsoli. Niestety w tym tłumie nie dało się spokojnie zagrać. Co chwila ktoś cię szturchał i popychał przypadkowo spiesząc się na następną lekcję.

Dzień był dzisiaj dosyć ciepły. Słońce świeciło wysoko w zenicie oświetlając pięknie całą okolice. Wyszedłem z budynku szkoły i udałem się na tyły sali gimnastycznej, gdzie miała czekać na mnie reszta naszego towarzystwa. Musiałem jednak obejść prawie całą szkołę by dostać się w wyznaczone miejsce. Trochę mnie to frustrowało, ale tylko tam miało się prawie 100% pewność, ze nikt cię nie zobaczy.
Zobaczyłem chłopaków czekających już pod drzewem. Sam nie wiem po co się na to zgodziłem. Może dlatego, że na lekcji nie pozwalają mi grać w moje gry? Tak to chyba to. Podszedłem do nich i wygodnie wyłożyłem się na trawie. Wiatr lekko wiał lecz nie przeszkadzało mi to. Czułem się nareszcie wolny.
-Jak myślicie, jaka potworzyca jest najpiękniejsza w szkole? –Napalił się już na starcie Ross.
-Moim zdaniem Anastasia i Franki-Odparł Minot.
-Jak dla mnie Rochelle-wtrącił Billy.
-Czy wy zawsze musicie gadać o dziewczynach? -wtrąciła wilkołaczka. –Jesteście strasznie płytcy patrząc tylko na urodę a przecież liczy się tez charakter.
-tak, tak- rzucił od niechcenia Ross. –A co ty myślisz Nattie? Jest tu jakaś potworzyca ładniejsza od tych francuskich?
-Cześć facetów uważa, że to Cleo jest najpiękniejszą upiorką na szkole, część sadzi zaś ze Franki. Każdy ma jakieś zdanie. Jak dla mnie każda dziewczyna jest piękna na swój sposób i nie będę wyróżniał żadnej. –odparłem patrząc się na sunące po niebie obłoki.
-Ross powinieneś brać z niego przykład-odezwała się Howleen.
-Oj daj już spokój.-znów burknął Palony. –A co powiecie o Aiko? –spytał nagle. –Wydaje się być całkiem niezłą upiorką.
-Chcesz ją wyrwać? –zaśmiał się Minot.
-Ta bo ma u niej jakieś szanse –zadrwiła wilkołaczka. Minot automatycznie razem z nią zaczęli się śmiać. Spojrzałem na chłopaka. Wydawał się trochę smutny drwinami koleżanki. Szybko jednak odrzucił smutek i również się zaśmiał. Nie do końca pojmowałem sposób myślenia tego faceta.
-A wy co tutaj robicie? –dobiegł mnie znajomy dziewczęcy głos. Podniosłem się i ujrzałem Cleo. Jak zwykle zachowywała się jak wielka królowa w tej szkole. Jej mina mówiła o tym jaka dumna jest z tego kim jest. Ironia losu…
-Powiem o wszystkim dyrekcji, że wagarujecie tutaj! -dumnie odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę drzwi do szkoły. Wiedziałem, ze jak brat się dowie o tych wagarach to nie zaznam już nigdy spokoju. Musiałem ją powstrzymać chodź nie do końca wiedziałem jak.
-Cleo zaczekaj! –krzyknąłem i automatycznie pobiegłem za dziewczyną. Wyprzedziłem i stanąłem przed nią zatrzymując ją przy tym.
-Daj mi przejść! –wykrzyczała Egipcjanka.
-Nie dopóki nie obiecasz ze nie powiesz o niczym dyrekcji- powiedziałem.
-A niby czemu miałabym tego nie mówić? –spytała opierając ramiona na swych smukłych biodrach.
-Przestań udawać, ze jesteś taka sama jak swoja siostra! Deuce na pewno nie chodziłby z tobą gdybyś taka była wiec udowodnij, że nie jest on palantem chodząc z tobą i pokaż wszystkim ze nie jesteś jakaś wredna lafiryndą. Wierze, ze nie możesz być aż taka podła-szybko odparłem. Dziewczyna patrzyła na mnie z kamienną mina. Nie miałem pojęcia co się tak właściwie teraz wydarzy. Może właśnie pogorszyłem swoja obecna sytuację? Trzeba było wcale się nie odzywać.
-Dobra. Niech ci będzie-odparła po chwili w miarę łagodnym tonem. -A teraz zejdź mi z drogi- Odparłszy to odsunąłem się a ona spokojnie ruszyła w swoją stronę. Nie miałem już ochoty ruszać już do reszty towarzystwa, dlatego wybrałem się własna stronę.
Siedziałem na korytarzu grając ponownie na konsoli. Już prawie przeszedłem kolejny poziom w jednej z ulubionych gier gdy ktoś zasłonił mi oczy. Poczułem zimny metal na policzkach.
-Robecca! -odezwałem się trochę gniewnie. –Przez ciebie właśnie przegrałem!
-A ty ciągle uzależniony od tej swojej głupkowatej konsoli-westchnęła i siadła obok niego.
-Zazdrościsz bo wolę ją od ciebie?- zażartowałem.
-No wiesz co! –Dziewczyna lekko się naburmuszyła i walnęła mnie lekko w ramię.
-Ała! –zaśmiałem się lekko ocierając ramię. –Powinnaś uważać czasem –uśmiechnąłem się. Dziewczyna również się uśmiechnęła. Długo rozmawialiśmy ze sobą trochę się spierając trochę śmiejąc w końcu zadzwonił dzwonek a korytarz na nowo zaczął tętnić życiem. Robecca poszła już pod pretekstem ważnej sprawy do załatwienia zostawiając mnie samego, jednak w tłumie udało mi się dojrzeć Aiko. Uśmiechnąłem się do dziewczyny i podszedłem.
-Ta z prawa z farba to twoja robota mam racje? –zagadnąłem.
-Aż tak łatwo się domyślić? –spytała patrząc na mnie.
-Tylko ty w ułamek sekundy zdołałabyś dokonać takiego dzieła- uśmiechnąłem się.
-Robisz coś po szkole? –spytała nagle.
-Nie, a czemu pytasz?
-Bo dzisiaj z paczka spotykamy się w strach galerii. Pójdziesz z nami?
-W sumie lepsze to niż siedzenie w domu z bandą  nieogarniętych braci-mruknąłem.
-W takim razie widzimy się po lekcjach przed wejściem do galerii.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła dalej w swoja podróż. Zadzwonił dzwonek a ja udałem się na ostatnią lekcję.

[Mam nadzieje, że w miarę spodobała wam się ta dziwaczna notka. Średnio miałem na nią pomysł ale uznałem, ze czas coś napisać.]

4 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.