-Wstawaj i się pakuj- usłyszałam przytłumiony męski głos.
-Nie żartuj sobie- mruknęłam wstając.-Dopiero z rana wyjeżdżamy. A jest pewnie druga nad ranem czy coś.-dodałam przecierając leniwie oczy.
Poczułam ręce stojącego naprzeciwko mnie osobnika na moich ramionach, potrząsnął mną raz, potem znowu, aż w końcu zorientowałam co się dzieje.
Gęsty dym wtaczał się do domku, z łatwością utrudniając oddychanie. Joker trzasnął drzwiami, budząc przy tym dwie pozostałe dziewczyny. Spojrzały pytająco na wampira, który był bladszy niż zwykle.
-Pali się- odparł.- Cała wioska, pakujcie się. Idę budzić resztę- sapnął i wybieg zatrzaskując drzwi.
-Piękna mi wycieczka.- syknęła Aiko- Dzień przed wyjazdem puszczają wszystko z dymem. Nowy pomysł nauczycieli na zapewnienie nam rozrywki?- w głosie anielicy było tyle jadu, że aż poczułam nieprzyjemny dreszcz na szyi.
-Lepiej szybko się spakujmy, nie mam ochoty wdychać tego dymu- poradziłam.
Po kilku minutach miałyśmy spakowane bagaże, a drzwi stanęły w płomieniach.
-Umrzemy tu?- zapytałam nieco rozbawiona. Fakt, mnie zabić się nie da, ale próbowałam rozluźnić jakoś napiętą atmosferę.
-Jak wikingowie?- odpowiedziała mi pytaniem.
-Aha- przytaknęłam.- Albo wyjdziemy przez okno, to może się uratujemy.
Ruszyłyśmy żwawo wychodząc przez okno. Mniej więcej zauważyłyśmy miejsce zbiórki. Nauczyciele spanikowani liczyli nas i upychali do autokaru. Trafiło mi się na szczęście miejsce obok mojego lubego. Bez słowa oparłam głowę o jego klatkę. On zaś objął mnie i nawinął sobie kosmyk mych włosów na palec. Uśmiechał się delikatnie. Przymknęłam oczy czując się bezpiecznie w ramionach ukochanego. Zasnęłam zostawiając za sobą płonącą wioskę.
~*~
1. listopada
Nie powiem, ale cieszyłam się na widok Straszyceum. W końcu ta koszmarna wycieczka zakończyła się. Szczęśliwe, ale okropne wspomnienia zostaną na zawsze. Nawet za rodziną się stęskniłam. Za Morfeuszem, Fantosem, Fobetorem i rzecz jasna rodzicami. No i dobre jedzenie wróci, w końcu się najem, bo przez wyprawę zgubiłam parę kilogramów przez co zapadły mi się policzki.
Westchnęłam cicho.
Jutro piątek, powrót do szkolnej, bezpiecznej rzeczywistości.
[Wiem, notka krótka, ale niestety muszę uczyc się "Bogurodzicy" na pamięć D:
I wróciliśmy do szkoły C:]
I wróciliśmy do szkoły C:]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.