sobota, listopada 30, 2013

084. Rozterka...

Wiedziałem już co muszę zrobić, jakie jest moje przeznaczenie i kogo muszę chronić. Muszę naprawić to co zrobił mój ojciec, powstrzymać zniszczenie całej planety. Jedynym wyjściem jest ujawnienie się i zniszczenie Sabriny zanim zrani jeszcze kogoś.
Kathrina uparła się by pójść ze mną. Nie chciałem jej narażać, lecz dziewczyna uparła się i nie dało się jej przekonać do zmiany zdania. Czy ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że będzie mi przeszkadzać? Teraz za wyjątkiem walki z duchem muszę uwarzać by jej się nic nie stało a to będzie komplikować całą sprawę.
-Jaki masz plan? -spytała bogini spoglądając na mnie.
-zaatakować i powstrzymać -mruknąłem patrząc przed siebie.
-Chcesz ją zabić? -zamilkła na moment. -Znaczy unicestwić duszę, bo ducha raczej nie da się ponownie zabić...
-Nie chce tego, ale obawiam się, ze nie ma innego wyjścia - bo jak można w inny sposób pokonać coś co tak naprawdę już umarło? Może bracia mają rację i nie ucieknę nigdy od tego kim naprawdę jestem, że jestem synem najpotężniejszego demona jaki kiedykolwiek chodził po tej ziemi.
-zawsze jest jakieś wyjście - Kathrina chwyciła mnie za dłoń. - Chodź nie zawsze jest ono wprost pokazane. Musisz je znaleźć.
-A co jeśli nie mamy na to czasu? Co w tedy? -spojrzał w końcu na nią. -Nie mogę stać bezczynnie gdy ona niszczy ten świat! Nie pozwolę ojcu znów zniszczyć mi życia jakie znam! - złość we mnie narastała i to coraz bardziej. Czułem jak we mnie budzi się moc, której od dziecka się obawiałem.
Nic już się nie odezwała zdawając sobie sprawę jak mało czasu zostało na powstrzymanie wiedźmy. Puściła moją dłoń i spuściła głowę jakby pomyślała o czymś zakazanym. Przez chwilę patrzyłem na nią. Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale była naprawdę piękną kobietą, która akceptowała mnie takiego jakim jestem.
-Muszę iść i powstrzymać Sabrinę -rzekłem tylko i ruszyłem przed siebie nie zwracając uwagi na stojącą za mną dziewczynę.

Jakiś czas później....
Biegłem przez las, najszybciej jak tylko demon potrafi, do naszego obozu w miasteczku gdzie odgrywało się całe to piekło. Byłem coraz bliżej i bliżej. Widziałem mrok jaki ogarniał to miejsce, wyczuwałem strach jaki się tam gromadzi oraz wielką moc należącą z pewności do wiedzmy. Chwilę potem byłem już w samym środku apokalipsy.
-Sabrina! -zawołałem.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Sabrina! -znów zawołałem. Tym razem moje oczy dostrzegły ruch niezauważalny dla ludzi czy zwykłych potworów. Postać ducha powoli zaczęła się wyłaniać z mroku. Była blada jak na ducha przystało. Patrzyła na mnie tymi przezroczystymi oczami. Nie rozumiałem czemu przybyła w tej postaci a nie w ciele Lydii. Może wiedziała po co przybyłem i nie chciała by mój plan wypalił.
-Czego chcesz? -zapytała lodowatym tonem. -Przybyłeś tu by zginąc? -zaśmiała się. -Głupcze! Nie dasz rady mnie pokonać. Nikt nie da...
-Za wyjątkiem demona królewskiej krwi -przerwałem je. Moje oczy przybrały krwistoczerwoną barwę. Sabrina odsunęła się na krok.
-Ty jesteś... -zaczęła lecz ja postanowiłem ubiec jej pytanie.
-Tak, ale nie zamierzam cie niszczyć, jeszcze nie. Chce dać ci szanse -na chwilę zamilkłem patrząc wprost na nią. -Zaprzestań zemsty a daruje ci życie -mój głos brzmiał tak stanowczo jak jeszcze nigdy dotąd.
-Jeśli myślisz, że tak po prostu się poddam to jesteś w błędzie -odpowiedziała po dłuższej przerwie. - Może i jesteś jego synem ale to on dał mi moc i szanse do zemsty. Nie zmarnuję tego!
Westchnąłem. Teraz miało stać się to co nieuniknione. Po raz pierwszy świadomie uwolniłem swoją demoniczną moc znacznie potężniejsza niż do tej pory. Wokół mnie pojawił się czarno -niebieskawy płomień, który zaczął krążyć wokół mnie. Poczułem ogromny przypływ mocy.
-Tak wiec szykuj się na zniszczenie -uśmiechnąłem się podle i ruszyłem do ataku. Sabrina natychmiast wysłała przeciw mnie cienie. Czy ona nie wie ze ona są dla mnie słabe jak małe szczeniaczki?
Dzięki umiejętnością zdobytych podczas pobytu w Japoni pokonałem przeciwników kozystając głównie z ciosów karate z niewielką pomocą moich mocy. Gdy wszyscy zostali pokonani natychmiast ruszyłem na Sabrinę....

[Ta miało być więcej, ale wyszło jak zawsze.. Teraz takie małe pytanko do was. Wycieczka się kończy i przyszedł czas na dalsze losy Nattiego. Piszcie czy chcecie by w notkach było więcej zmagań Nattie z Deucem czy wolicie coś świeższego. Piszcie :D]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.