Wiedziałem już co muszę
zrobić, jakie jest moje przeznaczenie i kogo muszę chronić. Muszę naprawić to
co zrobił mój ojciec, powstrzymać zniszczenie całej planety. Jedynym wyjściem
jest ujawnienie się i zniszczenie Sabriny zanim zrani jeszcze kogoś.
Kathrina uparła się by pójść
ze mną. Nie chciałem jej narażać, lecz dziewczyna uparła się i nie dało się jej
przekonać do zmiany zdania. Czy ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że będzie mi
przeszkadzać? Teraz za wyjątkiem walki z duchem muszę uwarzać by jej się nic
nie stało a to będzie komplikować całą sprawę.
-Jaki masz plan? -spytała
bogini spoglądając na mnie.
-zaatakować i powstrzymać
-mruknąłem patrząc przed siebie.
-Chcesz ją zabić? -zamilkła na
moment. -Znaczy unicestwić duszę, bo ducha raczej nie da się ponownie zabić...
-Nie chce tego, ale obawiam
się, ze nie ma innego wyjścia - bo jak można w inny sposób pokonać coś co tak
naprawdę już umarło? Może bracia mają rację i nie ucieknę nigdy od tego kim
naprawdę jestem, że jestem synem najpotężniejszego demona jaki kiedykolwiek
chodził po tej ziemi.
-zawsze jest jakieś wyjście -
Kathrina chwyciła mnie za dłoń. - Chodź nie zawsze jest ono wprost pokazane.
Musisz je znaleźć.
-A co jeśli nie mamy na to
czasu? Co w tedy? -spojrzał w końcu na nią. -Nie mogę stać bezczynnie gdy ona
niszczy ten świat! Nie pozwolę ojcu znów zniszczyć mi życia jakie znam! - złość
we mnie narastała i to coraz bardziej. Czułem jak we mnie budzi się moc, której
od dziecka się obawiałem.
Nic już się nie odezwała
zdawając sobie sprawę jak mało czasu zostało na powstrzymanie wiedźmy. Puściła
moją dłoń i spuściła głowę jakby pomyślała o czymś zakazanym. Przez chwilę
patrzyłem na nią. Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale była naprawdę piękną
kobietą, która akceptowała mnie takiego jakim jestem.
-Muszę iść i powstrzymać
Sabrinę -rzekłem tylko i ruszyłem przed siebie nie zwracając uwagi na stojącą
za mną dziewczynę.
Jakiś czas później....
Biegłem przez las, najszybciej
jak tylko demon potrafi, do naszego obozu w miasteczku gdzie odgrywało się całe
to piekło. Byłem coraz bliżej i bliżej. Widziałem mrok jaki ogarniał to
miejsce, wyczuwałem strach jaki się tam gromadzi oraz wielką moc należącą z pewności
do wiedzmy. Chwilę potem byłem już w samym środku apokalipsy.
-Sabrina! -zawołałem.
Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Sabrina! -znów zawołałem. Tym
razem moje oczy dostrzegły ruch niezauważalny dla ludzi czy zwykłych potworów.
Postać ducha powoli zaczęła się wyłaniać z mroku. Była blada jak na ducha przystało.
Patrzyła na mnie tymi przezroczystymi oczami. Nie rozumiałem czemu przybyła w
tej postaci a nie w ciele Lydii. Może wiedziała po co przybyłem i nie chciała
by mój plan wypalił.
-Czego chcesz? -zapytała
lodowatym tonem. -Przybyłeś tu by zginąc? -zaśmiała się. -Głupcze! Nie dasz
rady mnie pokonać. Nikt nie da...
-Za wyjątkiem demona
królewskiej krwi -przerwałem je. Moje oczy przybrały krwistoczerwoną barwę.
Sabrina odsunęła się na krok.
-Ty jesteś... -zaczęła lecz ja
postanowiłem ubiec jej pytanie.
-Tak, ale nie zamierzam cie
niszczyć, jeszcze nie. Chce dać ci szanse -na chwilę zamilkłem patrząc wprost
na nią. -Zaprzestań zemsty a daruje ci życie -mój głos brzmiał tak stanowczo
jak jeszcze nigdy dotąd.
-Jeśli myślisz, że tak po
prostu się poddam to jesteś w błędzie -odpowiedziała po dłuższej przerwie. -
Może i jesteś jego synem ale to on dał mi moc i szanse do zemsty. Nie zmarnuję
tego!
Westchnąłem. Teraz miało stać
się to co nieuniknione. Po raz pierwszy świadomie uwolniłem swoją demoniczną
moc znacznie potężniejsza niż do tej pory. Wokół mnie pojawił się czarno
-niebieskawy płomień, który zaczął krążyć wokół mnie. Poczułem ogromny przypływ
mocy.
-Tak wiec szykuj się na
zniszczenie -uśmiechnąłem się podle i ruszyłem do ataku. Sabrina natychmiast
wysłała przeciw mnie cienie. Czy ona nie wie ze ona są dla mnie słabe jak małe
szczeniaczki?
Dzięki umiejętnością zdobytych
podczas pobytu w Japoni pokonałem przeciwników kozystając głównie z ciosów
karate z niewielką pomocą moich mocy. Gdy wszyscy zostali pokonani natychmiast
ruszyłem na Sabrinę....
[Ta miało być więcej, ale
wyszło jak zawsze.. Teraz takie małe pytanko do was. Wycieczka się kończy i
przyszedł czas na dalsze losy Nattiego. Piszcie czy chcecie by w notkach było
więcej zmagań Nattie z Deucem czy wolicie coś świeższego. Piszcie :D]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.