środa, września 18, 2013

074. Wycieczka z 1630



19 listopad (Poniedziałek)

Od tamtego czasu w ogóle nie rozmawiałam z Dannym . I dobrze. Nie nawiedzę go. Stał się teraz taki ... Słaby bez dziewczyny bo po tym incydencie żadna do nie chcę.  Z resztą to trochę jest moja sprawka bo wszystkim nagadałam jaki to dureń. Od tamtej pory również chłopaki mu tylko dokuczają lub udają że go w ogóle go nie ma i go specjalnie pchają. A potem niby go zobaczyli i  mówią " Oh , nie zauważyłam cię!" . Chcą po prostu żeby się poczuł niewidzialny. Że nikt go nie chce tu.  Dziś go widziałam na stołówce. Siedział przybity i jadł , Fuu... Brukselki w sosie szpinakowym... Te kucharki w ogóle nie mają serca dla uczniów! Ja zaś usiadłam z Rochelle , Venus , Robbecą i Howleen , i obserwowałam go.

22 listopad ( Czwartek)

Pakowałam już się na tygodniową wycieczkę która miała się odbyć 24 czyli za dwa dni. Wiem że trochę za wcześnie ale jutro mam... A to niespodzianka!
-Lydia! Pomyślałam jeszcze że weźmiesz to!-krzyknęła moja mama z garderoby. Podeszłam do niej.
-Jest okej.-powiedziałam i wzięłam od niej bluzkę. Szybko się odwróciłam i chciałam pójść do swojego pokoju ale mama musiała jeszcze coś mi wcisnąć. Jak to ona.
-A te spodnie? Weź je!
-Mamo! To są moje ulubione rurki! Co będzie jak je zabłocę?
-To się upierze-powiedziała i podała mi złożone rurki koloru morskiego. Znów szybko się odwróciłam.
-A ta bluzka z sową? Ona jest taka słodka!-powiedziała i pokazała mi ją. Sowa była słodka ale bluzka na ramiączka.
-Mamo. Zachowujesz się jak dziecko. Nie widzisz że jest 11 stopni? Jak ja mam w tym chodzić skoro tak zimno?
-A pomyśl co będzie jak wyjdzie słońce. Wszystko będzie na zimę i nic nie włożysz!-powiedziała i z miną wygranego podała mi bluzkę.-O patrz idealne krótkie spodenki do tej bluzki!
-Mamo!-powiedziałam zła- Przecież ja tam jadę tylko na tydzień!
-Mam ci znowu robić wykład o tym jak będzie ciepło?
Odwróciłam się na peszona i skręciłam szybko do mojego pokoju.
- O patrz!
-Mamooooo!!!!!!!!

***
Siedziałam na swojej walizce. Za nic nie chciała się domknąć! Ja tu się męczę a mama tylko stoi przed mną i ma założone ręce na biodra.
-No pomóż mi!-krzyknęłam zła.
-Ok. Tylko nie zerwij suwaka bo nie dam ci innej!-powiedziała moja mama i zabrała się do zapinania. Tym razem to ja stałam z założonymi rękami i patrzyłam się jak mama się siłuje.
-No i co? Za chwilę ty zniszczysz suwak!
Po paru minutach męczenia się wreszcie się udało.
-Ha widzisz!-powiedziała zadowolona moja mama.
-Brawo-powiedziałam klaszcząc.
-Dziękuję , Dziękuję!-ukłoniła się.-Dobra teraz muszę lecieć.
-Co , gdzie z kim?-zapytałam zadziwiona.
-Nie mówiłam ci?
Potrząsnęłam głową.
-A więc , powiem ci.-usiadła na moje łóżko i rozmarzyła się.- Dwa dni temu byłam w kawiarni. Spotkałam tak Brayana. Na początku zgrywał bardzo nieśmiałego a potem do mnie zagadał. A potem jeszcze rozmawialiśmy tak przez 2 godziny! A potem się umówiliśmy w tej samej kawiarni na dziś!
-A ile on ma lat?-zapytałam.
-39 w czerwcu będziemy świętowali jego czterdziestkę!
-Czyli chcesz się z nim ożenić?! Ty przecież go nawet nie znasz! Rozmawialiście tylko 2 godziny!
-No nie od razu!-powiedziała moja mama z uśmiechem.- Na początku muszę się jeszcze dowidzieć jakie ma nazwisko , gdzie mieszka , czy ma dzieci...
-Idziesz z kimś na randkę i nawet go nie znasz?!-oburzyłam się.
-Oh-zawahała się- Obiecuję ci że dziś się tego wszystkiego dowiem! A teraz muszę iść się przebrać! W końcu za godzinę mamy się spotkać!
-A kiedy rozstawimy namiot w ogrodzie? Kiedy zajmiemy się światłem i przekąskami i sprzętem  Wyczesa?
-To się zrobi potem. Przenoski mam , światła też dla DJ też tylko trzeba rozstawić namiot!
-Ale my kompletnie nie wiemy jak to robić!
-No to Brayan nam pomoże. Przyjdę tu z nim po randce!-powiedziała i wyszła.
-Ale...

***
Mama rzeczywiście przyszła z tym swoim Brayanem. Wyglądał dość dziwnie. Był dużej postawy i miała lekki zarost. Ma brązowe oczy i brązowe włosy które są lekko kręcone.
-Dzień Dobry-powiedziałam gdy zobaczyłam do w drzwiach.
-Dzień Dobry , Brayan. Gdzie ten namiot?-zapytał i ściągnął swój czarny płaszcz. Zatarł ręce.
-Tutaj , pokazała na szafę.
Mężczyzna podszedł do niej i wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy.
-Dobra to chodźmy na dwór. Pokażecie mi gdzie ma stać.-podszedł do drzwi i znów założył płaszcz. Pokazałyśmy Brayanowi gdzie namiot ma stać a on posłusznie zaczął go wbudowywać we wskazanym mu miejscu. Wraz z mamą oddaliłyśmy się trochę od niego. Faceci nie lubią jak kobiety im pomagają. Znam to z zachowania ojca.
-I co? Jak ma na nazwisko?
Mama spojrzała na mnie dziwacznie.
-Ach , No tak! Za Chiny zapomniałam się go o to wszystko zapytać!
-Oh , Mamo . Myślę że z tego całego Brayana nic nie wyjdzie.
-Przestań gadać! Przecież się świetnie dogadujemy! Na początku kazałaś mi znaleźć faceta a teraz chcesz abym się rozwiodła?
-Nie chcę żebyście się rozwiedli , ja tylko... Nie ważne.
Namiot powoli powstawał . Kiedy Brayan się męczył to mama mu przynosiła herbatę i kruche ciasteczka które miały być dla mnie! No ale coś za coś muszę mieć przecież namiot na moje jutrzejsze urodziny! O! Wygadałam się!
Na dworze było zimno więc szybko weszłam do środka. Z nudów usiadam na kanapie i zaczęła przeglądać programy. Zatrzymałam się na chwilę na wiadomościach bo nic nie było ciekawego.
Dziennikarka usiadła na krześle przed kamerą i wyciągnęła jakieś kartki. Spojrzała się prosto w obiektyw i zaczęła przedstawiać wiadomości.
" Wczoraj w nocy,około północy w najsławniejszym banku dla potworów "Monster Bank" powstało włamanie. Ukradziono około Miliona. Włamali się dwaj mężczyźni na razie rozpoznano tylko jednego. Imię i nazwisko złodzieja : Louis Benson ."
Potem włączył się jakiś film jak się włamywali i wywiad z policją.
-Oh , koniec świata.-powiedziała moja mama. Kompletnie nie zauważyłam jak się do mnie przysiadła.-Na szczęście to w innym kraju.

***
Minęło pół godziny. Brayan wszedł do naszego domu i oświadczył że namiot skończony.
Ciekawe wraz z mamą wyszłyśmy na dwór zobaczyć. Rzeczywiście. Namiot profesjonalnie wykonany. Potem pomógł nam poustawiać miejsce dla DJ , poustawiał stoły na których jutro postawimy przekąski i zamontował oświetlenie.
-No dobra. Myślę że wszystko skończone i mogę wyjść. Do jutra -powiedział i wyszedł.
-Dowiedzenia-powiedziałam. Jak wyszedł zapytałam mamę- Jak to do jutra?!
-Zaprosiłam go na imprezę.
-Jak to?! Przecież to impreza moja. Tylko ja mogę sobie wybierać kto przychodzi a kto nie! I mogą przychodzić osoby do 19 roku życia! I oczywiście ty! Ale nie on wybij to sobie z głowy! Teraz będziesz musiała imprezować z nim w domu bo ja sobie nie życzę aby był w namiocie! Chyba że go wyprosisz!
-No dobra coś się zrobi.
-Ale pamiętaj! Ja go nie mam zamiaru widzieć w namiocie!

23 listopad ( Piątek) 19:55

Za pięć minut zacznie się impreza. Bez tego całego chłopaka mamy jak mam nadzieję. Zaprosiłam na imprezę wszystkich . Tych kogo znam ze szkoły. Oprócz Dannego. Miał być zaproszony ale po tym wszystkim mówię absolutnie nie! Stanęłam ostatni raz przez lustrem. Myślę że dobrze wyglądam. (----> klik <---) Ktoś zadzwonił do drzwi. Szybko zbiegłam z góry i otworzyłam drzwi. Była to Lala Frankie , Clawdeen i Abbey.
-Hej!  Jesteście pierwsze! Chodźcie na dwór!
Mama jeszcze robiła w namiocie ostatnie porządki. Przekąski były już rozstawione.
-Dobra mamo idź do furtki i każdemu kto idzie mów że ma iść do namiotu.-powiedziałam i weszłam z dziewczynami do namiotu. Zaraz po nas do namiotu wszedł DJ Wyczes.  I włączył swoje wszystkie hity. Potem w namiocie zjawiło się bardzo dużo potworów i wszyscy tańczyli. Tak około 20 :25 wszyscy byli i się świetnie bawili. Kiedy w najlepsze tańczyłam z Fagnie dojrzałam w tłumie Dannego. Na początku pomyślałam że to Deuece w końcu są podobni przez węże. Ale to nie był on. Dowiedziałam się o tym jak podszedł do mnie i powiedział " Cześć".
-Co tu ty robisz? Nikt cię tu nie chce!
-Sorki , nie mogłem znieść tego że wszyscy idą na imprezę a ja nie!
-Ale nie możesz niestety tu być. Idź z tond!
-Ale...
-Idź!
-Proszę.
Myślałam co tu zrobić i wymyśliłam. Podbiegłam do stołu z przekąskami,dałam mi miskę chrupek i poncz.
-Tańcz na tarasie.
Chłopak prychnął ale wykonał polecenie.
"Ale z niego głupek" pomyślałam i zaczęłam tańczyć.
Przy wyjściu stała wielka góra prezentów która groziła zawaleniem. Na szczęście mama przyszła i wszystko zabrała. Dostrzegłam w oknie Brayana. Jednak przyszedł  i na szczęście nie ma go w namiocie.

***
Zbliżał się koniec imprezy.
-A teraz dla Lydii wszyscy śpiewamy sto lat!!!-krzyknął Wyczes. Nagle wszyscy zaczęli chórem "Sto Lat". Oh , wyobraź sobie że stoisz w tłumie. Na samym środku i reflektor świeci tylko na ciebie. A wszyscy wokół śpiewają sto lat. I śpiewają to tylko dla ciebie. Piękna chwila...

24 listopad ( Sobota)

Dzień wycieczki, pogoda dość ponura i chmury zasłaniały sztraszyczełum. Wraz z mamą szłam na zbiórkę która miała się zacząć za chwilę.
Ciągnęłam jedną walizkę za to największą jaką mieliśmy w domu. Miałam również torbę podręczną z flagą USA. Mama ciągnęła już na szczęście mniejszą walizkę. Przez całą drogę tylko pytała mnie czy wszystko spakowałam. Było to dość wnerwiające.
-Spakowałaś szczotkę do włosów?-zapytała moja mama.
-Pewnie-odpowiedziałam z ściśniętymi zębami.
-Gumki do włosów?
-Yhmm...
-Szczotka do zębów?
-Tak...
-Nie prawda nie spakowałaś! - powiedziała radośnie moja mama i wyciągnęła z kieszeni zieloną szczotkę do zębów.
-Acha dzięki , tylko że jak ja ją spakuję? Hę?-powiedziałam i popatrzyłam na mamę.
Mama nic nie powiedziała , tylko zrobiła małą szparkę w suwaku od walizki i włożyła tak moją szczoteczkę. Przekraczałyśmy właśnie wrota straszycełum. Na placu zgromadziło się już parę potworów. Z tego co słyszałam niektórzy mówili o wczorajszej urodzinowej imprezie. Stanęłam w pewnym miejscu , obok autokaru. Postawiłam obok siebie moje dwie walizki.
-Mamo , może byś tak...
-Poszła? Oczywiście! Przecież nie będę ci robić siary przed kolegami! Ale..-zawahała się trochę- Może pomacham ci jak autokar odjedzie?
-Mamo?! Co ja przedszkolak!-spojrzałam na mamę . Mama westchnęła i powiedziała " Ale te dzieci szybko rosną..." potem uściskała mnie i poszła. Widziałam że ogląda się.
-Dobra chyba już wszyscy są... Możemy chyba ich wpakowywać nie? Paskudny?-usłyszałam rozmowę pana Mumi i Paskudnego.
-Pewnie!-powiedział Paskudny i podrapał się po nodze. Szybko wpakowałam walizki do bagażnika.
-Wszyscy uczniowie proszeni do Autobusu.-usłyszałam głos pana Mumi który stał obok autokarowych drzwi. Wraz z innymi weszłam do środka oczywiście nic sobie nie robiłam z tych "Po kolei" które ciągle powtarzał Paskudny.
Zajęłam miejsce w samotności i zanurzyłam się w muzyce którą słuchałam na telefonie przez słuchawki.
***
Lotnisko, 4 godziny później...
Wysiadłam z Autokaru i z trudem wyjęłam moje walizki. Poszłam za nauczycielem do środka budynku.
Rozejrzałam się wokół . Wszędzie aż roiło się od ludzi. Wszystkie krzesełka były zajęte. Wokoło również roiło się od budek z Fast Foodem. Zauważyłam że Nattie z Jeffem zdążyli kupić sobie po Hot-Dogu i grać w najróżniejsze gry. Ciekawa byłam jak to zrobili tak szybko. Końca kolejki nie było widać. Może jakimś tajemniczym sposobem wcisnęli się na początek? Dostrzegłam w tłumie pana Mumie z małą gromadką uczniów. Coś wrzeszczał ale nie byłam wstanie go usłyszeć. Przepchnęłam się przez tłum i doszłam do gromadki uczniów. Oczywiście moja wielka walizka nie ułatwiała mi tego i raz prawie się wywaliłam.
-Mamy jeszcze 25 minut do startu tak więc osoby które mają pilną potrzebę mogą udać się do toalety. Spotykamy się wszyscy przed wejściem na pas startowy za 15 minut -powiedział pan Mumia. Przytaknęłam głową. I rozeszłam się. W sumie nie wiedziałam co robić i tylko chodziłam w tą i w tamtą. Nagle napotkałam sklep z kosmetykami. "Świetnie! Akurat błyszczyk mi się skończył" powiedziałam sama do siebie i weszłam do sklepu. Minęło 15 minut. Oczywiście wróciłam na miejsce gdzie się umówiliśmy. Stała tam już większość osób. Nauczyciel stwierdził ze brakuje jednej osoby. Okazało się że to chodziło o Kat , która przypadkowo zamknęła się w łazience.

25 listopad. Salem
Okazało się że będziemy lecieć samolotem całą noc. Było to dość ciężkie dla mnie bo nigdy nie potrafiłam zasnąć w żadnym środku transportu. Jeszcze w dodatku z konsoli Jeffa wydawały się odgłosy strzelania z pistoletu. Więc gdy większość spała ja wpatrywałam się w księżyc który wisiał za oknem. W nocy jeszcze mieliśmy przesiadkę ze samolotu do Autokaru. Byłam wtedy na skraju wyczerpania. Nie zasnęłam ani na chwilę. Zauważył to jeden z pracowników lotniska i postanowił przenieść mi walizkę. Miło z jego strony. W Autokarze już zasnęłam. I spałam tak do 7:48.
Obudziło mnie ostre hamowanie. Tak ostre że spadłam z fotela.
-Jesteśmy!-krzyknął Paskudny. Otworzyłam powoli oczy. Oślepiło mnie straszne słońce. Zauważyłam że obok mnie siedzi Fangie.
-O, hej...-powiedziałam słabo i usiadłam na fotelu pocierając oczy.
-Hej.-powiedziała wampirzyca. Pierwsi już wysiadali z autokaru. Ja nareszcie się obudziłam i poprawiłam włosy . Jako ostatnia ( Zeszło mi szukanie skuwki od kolczyka) wysiadłam z Autokaru. Wszyscy stali jak wryci. Przed nami malowała się mała ponura wioska którą otaczały góry które były nie widoczne przez drzewa iglaste. Podeszłam trochę bliżej do reszty. Zauważyłam że każdy domek jej zabity deskami na których ktoś kiedyś po przyczepiał kartki z napisem " Wanted". Kartki były w pewnych częściach wyblakłe.
-Mieliśmy być w Salem a nie na jakimś odludziu!-usłyszałam poirytowany głos z tłumu. Była to Cleo. Potem wszyscy zaczęli coś mówić do kogoś innego i powstał szmer.
-Witajcie w 1630 roku, gdzie to właśnie w tym okresie urządzano polowania na czarownice - powiedział Paskudy zamierając ręce.
-Jak to na czarownice?!-powiedziałam sama do siebie.
- Właśnie tutaj na własnej skórze przekonacie się jak dawniej żyło się w takim miejscu potworom. Będziecie pracować jak oni a także ukrywać swoją naturę. Najlepiej radząca sobie osoba otrzyma ocene 6 na koniec semestru.-dopowiedział jeszcze.
-Jesttt!-usłyszałam z tłumu głos Jacksona.
-Na początek proszę wszystkich o oddanie sprzętów elektronicznych gdyż  w tamtych czasach nikt nie posiadał tego typu akcesorii - Pan Mumia postawił przed nami koszyk w którym każdy po kolei musiał wrzucać swoje gadżety. Spojrzałam na swój telefon. Nie miałam wyboru , wrzuciłam go chociaż strasznie tego nie chciałam. Coraz bardziej nie podobała mi się ta wycieczka.
Potem wybuchło następne małe zamieszanie bo Nattie i Jeff nie miel zamiaru oddawać swoich konsoli, więc przegonili trochę Paskudnego i Mumię po lesie. Wyjdzie im to na zdrowie. W końcu kiedy indziej mieli by okazję zrzucić tyle zbędnego tłuszczu? W końcu jednak wszyscy wrócili z lasu i chłopaki posłusznie oddali swoje urządzenia.
-Skoro już każdy pozbył się sprzętu to przechodzimy do drugiej fazy wycieczki... -mówił dalej nauczyciel.-Tak wiec każdy z was otrzyma zadania, które będzie musiał wykonać oraz będą przed nim stawiane wyzwania do sprostania. Każdy wasz ruch będzie oceniany przez tutejszych mieszkańców z opinii których wystawimy oceny. Teraz każdy uda się do wyznaczonego domu gdzie znajdzie ubrania dla siebie oraz karty z zadaniami.
Zaczęłam się trochę niepokoić. Co nas tu może jeszcze spotkać?!
Trafiłam bardzo dobrze jak na mój gust. Przydzielono mnie do domku z Fangie i jej kuzynką Draculaurą. Chociaż za tą drugą jakoś szczególnie nie przepadałam.
Położyłam swoje walizki obok mojego "łóżka". Było one ja skraju wyczerpania , jak też inne.
-Lalki! Patrzcie tu jest lista zadań!-powiedziała Lala i podniosła kartkę z małej szafeczki.-Ja muszę wydoić krowę! Fuu!-krzyknęła Lala oburzona.
-A ja...- przeczytałam punkt dla mnie- Muszę nazbierać jagód z lasu!
-Ale farciara! Ja muszę nazbierać kamieni z łąki.-powiedziała Fangie z nudów i załamania usiadła na łóżku.
-Dobra , nie wiem jak wy , ale ja już wolę wykonać mój punkt. Rozparkuję się potem. Jeśli tu w ogóle jest szafa...-rozejrzałam się po pokoju. Była stała w koncie obok łóżka Fangie.- Poproszę środkową i nad nią półkę! I jeszcze dwa wieszaki!
-Ok! Powiedziała Lala i rozpięła walizkę. Wyszłam z domku . Szłam ścieżką która prowadziła wprost do lasu. Omijałam kolejne rzędy domków. Przed jednym z nich stała Deuece z Clawdem którzy mocowali się z trzepaniem dywanu jakimś patykiem. Pomachałam im ale oni byli zbyt zajęci żeby popatrzeć na mnie. Weszłam do lasu. Było tam strasznie ciemno. Nieszczęście udało mi się ukryć mini latareczkę w kieszeni przed Paskudnym jak trzeba było oddawać sprzęty elektroniczne. Świeciłam na każdy krzaczek po kolei . Żaden jakoś nie przypominał jagód. Zanurzyłam się coraz dalej , w głąb lasu. Co chwilę obracałam się za siebie. Bałam się że zgubię drogę powrotną. Lub, jakieś coś , lub ktoś będzie mnie śledzić. A potem... Odkryją że jestem czarownicą i mnie powieszą!  " Za dużo opowieści Mumi , za dużo" pomyślałam. Szłam już długo od 15 minut.  Światła z tyłu prawie nie było widać. Stwierdziłam że zejdę z ścieżki. Może jagody nie lubią rosnąć przy ścieżkach? Weszłam w jakieś zarośla. Oglądałam się że nie wdeptuję w jakąś pokrzywę czy coś w tym stylu.  Zauważyłam małą roślinkę z jakimiś czerwonymi owockami. Uklękłam i zaświeciłam na nie. Wzięłam jednego do ręki i miałam zamiar go zerwać "Pewnie to jagody!" lecz usłyszałam łamany patyk i krzyk " Nie jedz tego!!!". Upadłam ze strachu na ziemię. Przede mną stanął jakiś chłopak i wyciągnął mi rękę. Nie znałam go więc nawet nie chciałam dotknąć.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!-krzyczałam. Chłopak położył palec na usta . Zamilkłam na sekundkę a potem powiedziałam :
-Kim ty jesteś?! Wiesz jak się wystraszyłam?! Jak możesz?!
-Jestem Dave!-powiedział chłopak i pokazał swoje białe zęby.
-Wal się z tą ręką...-powiedziałam i sama wstałam otrzepując się od liści i ziemi.-Davie.
-Nie chciałem się wystraszyć! Ja po prostu... ja zobaczyłem że chcesz zjeść trujaki, postanowiłem pomóc!- wytłumaczył się.
-Co? Trujaki!? Nie ważne! Słuchaj. Skąd ty jesteś? Jakoś nigdy nie widziałam cię w Monster High...-powiedziałam podejrzliwie.
-Co Monster? Co High? Ja jestem z tond! Mieszkam na samym czubku góry z babunią Stasią!
-Acha... Czyli znasz tą okolice?-zapytałam.
-Pewnie!
-To pewnie wiesz gdzie rosną jagody?
-Pewnie!
-To prowadź!
Chłopak wyskoczył zza gęstwin roślin i zaczął biec do miejsca gdzie rosną jagody. Zatrzymał się przy pewnym Dębie i urwał parę.
-Proszę!
-Dzięks.
-Dzięks? Co to?
-Dziękuję. Nie słyszałeś , takiego czegoś?
Chłopak pokręcił głową.
-Od dawna nie widziałem nikogo niż babunia która prawie nic nie mówi.
-To szkoda. Może ma coś z wymową? Mogła bym jej to coś wyczarować.
-Wyczarować?!-powiedział chłopak i upuścił jagodę którą miał zamiar zjeść.
-No przecież jestem czarownicą...
Chłopak postawił się na równe nogi i zaczął uciekać.
-Dave!-krzyknęłam za nim.-Co go napadło?
Nie miałam zamiaru go szukać. Chciałam mu podziękować. Jak by nie on bym była zatruta.
Ale on już dawno zniknął w ciemności lasu.
Wróciłam do domku w którym napotkałam Lalę, była załamana.
-Jestem! Co się stało?-położyłam jagody na parapecie i podeszłam wampirzycy.
-Spójrz! Spójrz co my mamy na siebie włożyć!- pokazała mi wieśniacki strój. Przypominał trochę ten Dava.
-Matko!-nie dowierzałam . Z "łazienki" wyszła Fangie w identycznym stroju.
-Mamy w tym iść na ognisko.-mruknęła.
-Właśnie! Przyszedł Mumia i nam wszystko powiedział! Gdzie byłaś?! Niepokoił się.-powiedziała Draculaura.
-No w lesie...
21 :34
Poszłam wraz z lokatorkami w dziwnych strojach na ognisko. Siedziała tam już większość uczniów , wpatrywała się w płomienie i gadała.
Zajęłam wolne miejsce. Paskudny właśnie przyszedł.
-Uwaga wszystkim! -Pan Mumia wstał i klaszcząc dwa razy w dłonie uspokoił nas. -Mamy dla was pewną ciekawą historię, która miała miejsce dokładnie w tym miejscu w którym się znajdujemy. To będzie dla was dobra lekcja historii nieumarłych a dokładniej potworów uważanych za wiedzmy!
Nad ogniem ukazała się nagle Spectra. Miała ona przebranie czarownicy.
Zaczęła opowiadać historię, brzmiała ona tak :
 
-Dawno ,dawno temu miasteczko prowadziło spokojne życie, gdzie nikt nie wiedział o istnieniu potworów. Czasy jednak szybko się zmieniły gdyż ludzie zaczęli się lękać mroku i tego co się za nim kryje a wszystko zaczęło się pewnej nocy...
Młoda wiedźma imieniem Sabrina podczas swych nocnych wypraw do lasu spotkała wieśniaka z Salem. Od razu się w sobie zakochali nie wiedząc tak właściwie nic o sobie. Każdego dnia spotykali się w tym samym miejscu poznając się coraz bardziej i będąc ze sobą jeszcze bliżej.
Młoda czarownica postanowiła w końcu wyznać ukochanemu prawdę o dobie. Podczas ich następnego spotkania powiedziała mu ze jest wiedźmą, która włada magicznymi zdolnościami. Eryk oczywiście nie uwierzył jej myśląc, ze żartuje sobie z niego żartuje jak to czasami robiła, lecz gdy ta pokazała mu swoją moc zaniemówił. Przez chwilę stał  w szoku nie mogąc wydusić z siebie ani jednego słowa. Gdy dobył głosu jedyne co powiedział to wybacz i odszedł.
Dziewczyna była załamana, lecz szybko to ustąpiło gdyż następnego dnia otrzymała list od Eryka w którym napisał, ze przemyślał wszystko i chce się z nią spotkać w ich miejscu. Gdy zaszła na miejsce nie zastała nikogo. Czekała tak wiec z nadzieją, ze ukochany wkrótce się pojawi.
Wpadła jednak w zasadzkę. Jeden z żołnierzy powiedział jej, ze dzięki Erykowi udało im się ją schwytać i ze nie jest on zwykłym wieśniakiem lecz synem, króla który każdego dnia wymykał się z zamku.
-Na wiedźmę spadła najstraszliwsza z możliwych kar- zamilkła na moment. -Spalono ją żywcem dokładnie w miejscu w którym stoję. Przed swoją śmiercią powiedziała. "Za wschodów 300 w dzień końca żywota mego podczas krwawej pełni zmartwychwstanę i zemszczę się na królestwie. Wasi potomkowie litości nie zaznają za wasze grzechy płacić im przyjdzie gdyż mój gniew poznają!" -znów chwila ciszy. -Od tego momentu oficjalnie zaczęto polowania na takich jak my. Dla ciekawostki powiem jeszcze, ze jutro wypada 300 lat od śmierci Sabriny. Wiele osób uważa jednak tę klątwę za bajkę lecz skrzeszcie się gdyż jutro w czasie pełni będą dziać się rzeczy straszne...
 
Kiedy Spectra skończyła wszyscy zamilkli. Szkoda mi było tej czarownicy. I nagle przypomniałam sobie o Davie. Historia Sabriny była naprawdę podoba do mojej! Obym i ja nie została spalona żywcem...
-Dość tego! Wszyscy do łóżek!-krzyknął któryś z nauczycieli. Wszyscy się rozeszli...
 
[ Nareszcie koniec! Przepraszam za zanudzanie! Mogę was tym pocieszyć że mogła
być dłuższa :P Ok, teraz czekam na Juliana!]

10 komentarzy:

  1. [fajna notka <3
    WPiszcie mnie do kolejki
    Asoka]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Nono. Ciekawie sie robi. Może po cześci historia się powtórzy? Ciekawe..]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Uuuu, jeszcze tylko 4, albo aż 4 notki i moja kolej! Historia się powtarza, tak? To kto zginie pierwszy? Danny? Bo jeśli o mnie chodzi to możesz go ukatrupić, KA BUM!!! Byłoby ciekawie, hehe :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Jeszcze się zastanowię kto pierwszy... Jest długa lista. Xd]

      Usuń
  4. [Mirr- Pewnie że się powtórzy :D Buhaha!
    Asoka-Dzięki!]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Mam już plan i to całkiem ciekawe :D]

      Usuń
    2. [ Trzymam kciuki że pojawi się jutro lub wcześniej! Jestem bardzo ciekawa dlaczego twoja postać i Jeff dobrowolnie zgodzili się oddać swe gadżety !]

      Usuń
    3. [Nie jestes jedyną co o to pyta ale w notce wyjasnie]

      Usuń
  5. [Babcia Stasia? Padłam i nie wstaję.]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.