23 Listopad
Był już wieczór. Wybiła
właśnie godzina 20.00. Weszłam do pokoju wracając z kuchni, gdzie wraz z
rodziną zjedliśmy kolację, i natychmiast wybrałam numer do Anastasji. Czekałam
chwilę zanim dziewczyna odebrała i natychmiast przerzuciłam na głośnik
zamykając drzwi do pokoju.
-No co tam? - odezwał się głos
w słuchawce.
-Mam dylemat -odparłam.
-Potrzebuje twojej pomocy - dodałam a mój głos był smutny.
-Co się takiego stało?
-zapytała bogini.
-Nie wiem co zabrać na tę
wycieczkę. Nigdy nie byłam na takiej i nie wiem co wziąć - powiedziałam
wiedząc, ze moje słowa mogą zabrzmieć komicznie dla większości osób. Dziewczyna
zaśmiała się.
-Wybierz to w czym będziesz
czuła się wygodnie i może coś na wypadek zmiany pogody - zamyśliła się. -Chyba
muszę spakować jeszcze sweter i może jakiś płaszcz... -usłyszałam niepewny głos
bogini. -Zaraz wracam -powiedziała i teraz tylko było słychać jakieś szmery.
Uśmiechnęła się i ponownie
spojrzałam na szafę. Wyciągnęłam z niej kilka rzeczy i spakowałam do walizki. Siadłam
na łóżko i zaczęłam się zastanawiać.
24 Listopad
Szłam w stronę autokaru. W
dłoni trzymałam uchwyt od walizki a przez ramie zarzuconą miałam torbę. Ubrana
byłam w niebieskie jeansy i sweterek w kolorze beżu. Obok mnie szła Anastasia
uradowana od ucha do ucha.
Przy pojeździe czekał na nią
uradowany Casimiro który przywitał swą dziewczynę gorącym pocałunkiem a
następnie powitał mnie. Nie chciałam im przeszkadzać w ich słodkich flirtach
dlatego stanęłam troszkę dalej wpatrując się na resztę uczniów idących w naszą
stronę. Z oddali dostrzegłam idącą świtę, Cleo, Clawdeen, Franki i Lole. Tuż za
nimi szli ich osobiści tragarze.
-Konieczne jest zabieranie aż
tyle tego? - zapytał Clawd dźwigając walizki swojej dziewczyny.
-Clawd..-westchnęła Clawdeen.
-Kiedy w końcu zrozumiesz, ze my kobiety musimy być przygotowane na każdą
ewentualność.
-Deen dobrze mówi - poparła ją
wampirzyca. - Nigdy nie wiadomo jaka pogoda nas zastanie po za tym musimy
wyglądać zawsze nieskazitelnie pięknie.
-Ale żeby aż tyle tego brać...
-jęknął wilkołak dalej targając ciężkie rzeczy Loli. Trochę żal mi się go
zrobiło w końcu nie jest łatwo wytrzymać z kimś takim jak ona.
-To będzie najlepsza wycieczka
wszech czasów! -krzyknęła uradowana Franki ubrana w krótkie spodenki pod
którymi mieściły się grube, niebieskie rajstopy. Górną część stroju stanowiła bluzka
w ciemną kratkę na której została nałożona brązowa kurteczka. Włosy spięła w końską kitę grubą frotką.
- W końcu coś nowego a nie to
ciągłe przynudzanie w szkole - uśmiechnęła się Egipcjanka poprawiając swoją
bluzkę.
-Nie myśl sobie, że uda ci się
wyrwać na jakieś zakupy - zaśmiała się jedna z kotołaczek na co pozostałe dwie
uśmiechnęły się podejrzanie. - Jeszcze nie wiesz co może nas spotkać w takim
miejscu.
-Co niby masz na myśli?!
-oburzyła się księżniczka.
-Nic takiego, ale radzę
osłaniać swoje tyły - po tych słowach cała trójka odeszła.
-Wszyscy uczniowie proszeni są
do autobusu - Pan Mumia stał przy wejściu wypowiadając te słowa. Wszyscy
zostawili swe walizki w bagażniku i zajęli miejsca.
Jakiś czas później. Lotnisko.
Wysiadłam z autobusu i
zabrałam swoje bagaże. Wraz z resztą, uczniów i nauczycieli, ruszyliśmy ku
budynkowi. W wewnątrz znajdowało się pełno ludzi. Jedni spokojnie udawali się
do wyznaczonych miejsc, inni zaś biegiem zmierzali na zaraz odlatujący samolot
a jeszcze inni siedzieli na plastikowych krzesłach czekając na swój transport.
-Mamy jeszcze 25 minut do
startu tak więc osoby które mają pilną potrzebę mogą udać się do toalety.
Spotykamy się wszyscy przed wejściem na pas startowy za 15 minut -powiedział
nauczyciel po czym wszyscy się rozeszli.
Siadłam wygodnie na jednym z
plastikowych krzeseł. Z torby wyciągnęłam słuchawki i zanurzyłam się w rytmie
muzyki.
15 minut później spotkaliśmy
się w umówionym miejscu. Nauczyciel spojrzał na nas po czym szybko przeliczył.
Jego mina stała się ponura i zamyślona co nie wskazywało dobrych wieści.
-Brakuje nam jednej osoby -
mruknął i zamilkł zastanawiając się kogo może brakować.
-Właśnie - rozejrzała się w
koło Ana. -Widział ktoś Kat? - spojrzała na Casimiro, który pokiwał przecząco
głową a następnie spojrzała na mnie.
-Nie widziałam jej odkąd
wszyscy się rozeszli - powiedziałam.
-Trzeba ją znaleźć zanim
samolot nam odleci - powiedział pan Mumia.
-Inaczej nie będziemy mogli udać
się na wycieczkę - dodał profesor Paskudny. - A szkoda byłoby przegapić tak
wspaniały sposób nauki.
-Musimy się rozdzielić.
Wszyscy spotykamy się tutaj za 5 minut - po tych słowach cała grupa rozeszła
się w inną stronę i zaczęły się poszukiwania. Okazały się one klęską gdyż nikt
nie przyszedł w towarzystwie bogini. Już mieliśmy iść dalej jej szukać,
rezygnując w tym wypadku z lotu, gdy naszym oczą ukazała się Kat w towarzystwie
Natte. Chłopak stał obok patrząc gdzieś w lewo gdy Kat tłumaczyła się iż ktoś
zamknął ją w łazience.
25 Listopad. Miasto Salem.
Wysiedliśmy już z autokaru a
naszym oczą ukazała się jakaś dziwna zabita dechami wioska. Wszyscy w szoku
staliśmy w miejscu z otwartymi ustami. Przecież to nie jest miasto...
-Mieliśmy być w Salem a nie na
jakimś odludziu - wrzasnęła Cleo wielce poirytowana.
-Właśnie -poparła ją
wampirzyca - Nie ma tu centrum handlowych ani nawet małego sklepiku z
ciuchami...
-Co to ma znaczyć? -spytała
Aiko patrząc na nauczycieli.
-Witajcie w 1630 roku, gdzie
to właśnie w tym okresie urządzano polowania na czarownice - przemówił
Paskudny. Właśnie tutaj na własnej skórze przekonacie się jak dawniej żyło się
w takim miejscu potworom. Będziecie pracować jak oni a także ukrywać swoją
naturę. Najlepiej radząca sobie osoba otrzyma ocene 6 na koniec semestru.
Patrzeliśmy z niedowierzaniem.
-Na początek proszę wszystkich
o oddanie sprzętów elektronicznych gdyż w
tamtych czasach nikt nie posiadał tego typu akcesorii - Pan Mumia postawił
przed nami koszyk w którym każdy po kolei musiał wrzucać swoje tablety, iTrumny
czy nawet MP3.
-Nie oddam tego -dobiegł nas
groźny głos Nattie próbującego odebrać Paskudnemu swoją konsole PSV. -Jeśli
chcecie mi ją zabrać to najpierw musicie zniszczyć mnie! -Wyrwał swoją własność
a następnie wraz z Jeffem. Patrzyliśmy jak biegną w stronę lasu a za nimi
zdyszany już nauczyciel. Widac łatwo się nie poddadzą, ale ciekawe kto wygra tę
wojnę.
Po czasie naszym oczą ukazał
się ledwo żyjący nauczyciel Historii wraz z uciekinierami, którzy grzecznie
włożyli swój sprzęt do koszyka. Wszyscy byliśmy w szoku widząc to wydarzenie.
Kto by się w końcu spodziewał takiego poświęcenia z ich strony. Czyżby zostali
przekupieni? Kto wie..
-skoro już każdy pozbył się
sprzętu to przechodzimy do drugiej fazy wycieczki... -mówił dalej nauczyciel.
-Już zaczynam się bać - ktoś
za mną szepnął do drugiej osoby, lecz nie odwróciłam się by sprawdzić kim on
był.
-Tak wiec każdy z was otrzyma
zadania, które będzie musiał wykonać oraz będą przed nim stawiane wyzwania do
sprostania. Każdy wasz ruch będzie oceniany przez tutejszych mieszkańców z opinii
których wystawimy oceny. Teraz kazdy uda się do wyznaczonego domu gdzie
znajdzie ubrania dla siebie oraz karty z zadaniami.
-Miłej zabawy wam życzę -
uśmiechnął się wrednie pan Paskudny.
Otworzyłam ogromną skrzynię
gdzie znajdowały się ciuchy oraz karty z zadaniami. Odłożyłam je na bok a
następnie wyciągnęłam kilka szmatek służących za część ubioru. Przyjrzałam się
im z uwagą i zmarszczyłam brwi w niewielkim grymasie.
-Już widzę minę Cleo jak to
zobaczy - powiedziała Anastasia stając w futrynie drzwi. - Pewnie coś w stylu;
"o nie! Co to na Horysa ma być? Nie ubiorę tego!" -zaśmiała się.
Nagle rozległ się krzyk, jakby
ktoś został obdarty ze skóry. Wszyscy wybiegliśmy z domków rozglądając się
wokół siebie.
Cleo wybiegła trzymając w
dłoni ludowy strój z tamtych czasów. Była wściekła jak stary Jak, tak często
mówiła Abbrey. Wściekła księżniczka podeszła do nauczycieli rzucając przed nimi
szmakami.
-Ja się pytam co to ma byc?!
Na Ozyrysa nie załoźę tego za żadne skarby świata! -położyła dłonie na
biodrach. -Jestem księżniczką a nie jakąś sługuską. To mnie winniście czcić a
nie kazać pracować!
-To juz wiem kto jako pierwszy
będzie za czarownice robić - zaśmiała się Kat stojąca obok mnie.
-To jest niedorzeczność bym
ubrała się w takie łachmany i pracowała!
- Cleo dalej darła się.
-Nie ma znaczenia kim jesteś.
To jest wycieczka edukacyjna a wy macie się tu uczyć. Jeśli nie wykonasz zadań
oblejesz z historii wiec radzę się wziąć w garść.
Cleo odeszła wściekła. Ja
jednak wiedziałam, ze tak łatwo się nie podda i będzie robiła wszystko by
wymigać się od pracy. Ciekawiło mnie jednak co na to powiedzą nauczyciele i czy
dziewczyna przetrwa ukrywając swoje egipskie pochodzenie.
Przebrałam się w strój, który
bardziej przypominał mi narzucony worek niż ubranie, i spojrzałam na pierwsze z
zadań. Na kartce dużymi literami widniał czarny napis : "Zbierz jajka z
kurnika". Całkiem proste zadanie mi się trafiło z czego byłam bardzo
zadowolona. Chwyciłam koszyk leżący nieopodal i udałam się w poszukiwaniu
kurnika. Nie okazało się to aż tak trudne gdyż kurnik miałam prawie naprzeciw
siebie. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam rzędy półek na których znajdowało
się siano. W niektórych leżały jajka w innych siedziały kury. Osobiście wolałam
się do nich nie zbliżać tak więc zebrałam tylko jajka z zewnątrz i udałam się
do domu.
W drodze spotkałam Cleo
mocującą się z dzbanem w którym dawniej wyrabiano masło z mleka. Widząc mnie
zaczęła jeszcze szybciej unosić i obniżać kij tak, ze cała zawartość, pod
wpływem ciśnienia, rozlała się paprząc jednocześnie dziewczynę. Cleo krzyknęła.
-To koszmar....! Czemu musimy
siedzieć w tej głupiej wiosce?! Czy to jest jakaś kara czy co?! -wkurzona udała
się do swojego domku.
Westchnęłam i poszłam dalej.
Gdy już wykonałam kolejne zadanie napotkała Spectre. Jak zwykle była mega
podniecona i ledwie mnie nie zauważyła.
-Wybacz -odparła gdy
przeleciała przeze mnie.- Nie widziałam cię.
-Nie jestem jeszcze
niewidzialna- zaśmiałam się.
-Wiem wiem -uśmiechnęła się. -
ale śpieszy mi sie trochę.
-Coś się stało? -spytałam
zaciekawiona. Dziewczyna duch zawsze miała jakieś świeże ploteczki do
opowiedzenia. Jeszcze nie widziałam jej w czasie wypalenia. Gdy się ją
spotykało zawsze gnała a na cerberku pojawiało się wiele nowinek, chodź nie do
końca prawdziwych.
-Właśnie odkryłam mega
sensację - można się było tego spodziewać. -Ale musze jeszcze poszukać pewnych
źródeł gdyz nie wszystko jest jeszcze jasne.
Spotkamy się na ognisku gdzie wszystko wyjaśnię - prawie ożyła z
podniecenia i pofrunęła w swoją stronę.
Tego wieczoru planowane było
ognisko by każdy z nas mógł odpocząć od ciężkiej harówki. Spodobał mi się ten
pomysł ponieważ jeszcze nigdy nie byłam na żadnym ognisku i nie wiedziałam jak
to jest. Może to głupie ale wcześniej izolowałam się od ludzi a teraz jestem
wśród swoich co napawa mnie pewnością siebie i szczęściem.
Wieczór.
Wszyscy zebraliśmy się wokół
ogromnego ogniska. Wyczes przygrywał nam na coś w rodzaju bębnów a my radośnie
śpiewaliśmy jakies przyśpiewki. Jedynie Cleo była niezadowolona z całej
zaistniałej sytuacji. Chyba nadal przeżywała to upokorzenie ze strony nauczycieli.
Abby siedziała obok Clawdeen i
Loli, które plotkowały o najnowszych trendach w modzie, lecz ten temat chyba
mało ją obchodził gdyż z znudzeniem wpatrywała się w ogień. Kotołaczki stały
pod drzewem chichocząc ciągle. Czyżby znów coś narozrabiały? Prawie wszyscy
bawili się dobrze chwaląc się nawet swymi dokonaniami już pierwszego dnia pobytu
tutaj. Nattie i Jeff stali się dziwnie cisi. Czyżby miało to jakiś związek z
brakiem gier? Obaj rysowali tylko coś na ziemi patykami.
-Zobacz. Nie mają swoich
zabawek to w kółko i krzyżyk se grają -obok mnie siadła Robbeca.
-Serio? -zdziwiłam się. -Skąd
oni znają tę gre? -spojrzałam pytająco na dziewczynę.
-Byli tacy smętni, ze
podrzuciłam im ten pomysł by mieć trochę spokoju - uśmiechęła się. -to by
pomyślał, że się na to zgodzą.
-Brak rozrywki robi swoje
-spojrzałam na nich jeszcze na chwilę.
-Słyszałam, ze Spectra szykuje
dla nas jakąś ciekawą historyjkę.
-Tak -podparłam się rękami i
spojrzałam w niebo. -Była tym taka podniecona. To musi być coś niezwykłego.
-Uwaga wszystkim! -Pan Mumia
wstał i klaszcząc dwa razy w dłonie uspokoił nas. -Mamy dla was pewną ciekawą
historię, która miała miejsce dokładnie w tym miejscu w którym się znajdujemy.
To będzie dla was dobra lekcja historii nieumarłych a dokładniej potworów
uważanych za wiedzmy!
Paskudny wsunął dłoń do
kieszeni a następnie wyciągnął garść dziwnego proszku. Wziął zamach i wrzucił
go do ognia, który nagle buchnął a nad nim ukazała się sama Spectra w
przebraniu czarownicy. Wyglądało to niemal jakby wyłoniła się z samych
płomieni. Efekt był piorunujący.
-Dawno dawno temu miasteczko
prowadziło spokojne życie, gdzie nikt nie wiedział o istnieniu potworów. Czasy
jednak szybko sie zmieniły gdyż ludzie zaczęli się lękać mroku i tego co się za
nim kryje a wszystko zaczęło się pewnej nocy...
Młoda wiedźma imieniem Sabrina
podczas swych nocnych wypraw do lasu spotkała wieśniaka z Salem. Od razu się w
sobie zakochali nie wiedząc tak właściwie nic o sobie. Każdego dnia spotykali
się w tym samym miejscu poznając się coraz bardziej i będąc ze sobą jeszcze bliżej.
Młoda czarownica postanowiła w
końcu wyznać ukochanemu prawdę o dobie. Podczas ich następnego spotkania
powiedziała mu ze jest wiedźmą, która włada magicznymi zdolnościami. Eryk
oczywiście nie uwierzył jej myśląc, ze żartuje sobie z niego żartuje jak to
czasami robiła, lecz gdy ta pokazała mu swoją moc zaniemówił. Przez chwilę
stał w szoku nie mogąc wydusić z siebie
ani jednego słowa. Gdy dobył głosu jedyne co powiedział to wybacz i odszedł.
Dziewczyna była załamana, lecz
szybko to ustąpiło gdyż następnego dnia otrzymała list od Eryka w którym
napisał, ze przemyślał wszystko i chce się z nią spotkać w ich miejscu. Gdy
zaszła na miejsce nie zastała nikogo. Czekała tak wiec z nadzieją, ze ukochany
wkrótce się pojawi.
Wpadła jednak w zasadzkę.
Jeden z żołnierzy powiedział jej, ze dzięki Erykowi udało im się ją schwytać i
ze nie jest on zwykłym wieśniakiem lecz synem, króla który każdego dnia wymykał
się z zamku.
-Na wiedźmę spadła najstraszliwsza
z możliwych kar- zamilkła na moment. -Spalono ją żywcem dokładnie w miejscu w
którym stoję. Przed swoją śmiercią powiedziała. "Za wschodów 300 w dzień
końca żywota mego podczas krwawej pełni zmartwychwstanę i zemszczę się na
królestwie. Wasi potomkowie litości nie zaznają za wasze grzechy płacić im
przyjdzie gdyż mój gniew poznają!" -znów chwila ciszy. -Od tego momentu
oficjalnie zaczęto polowania na takich jak my. Dla ciekawostki powiem jeszcze,
ze jutro wypada 300 lat od śmierci Sabriny. Wiele osób uważa jednak tę klątwe
za bajkę lecz skrzeszcie sie gdyż jutro w czasie pełni będą dziać się rzeczy
straszne...
-Dosyć Spectra -wtrącił
Paskudny.- Nie ma co niepotrzebnie straszyć wszystkich bo jak już wiecie nic
takiego nie będzie miało miejsca. A teraz kończymy to przedstawienie jutro mamy
pracowity dzień. Do łóżek -po tych słowach wszyscy rozeszliśmy się.
[ok wiec mamy klątwę i
historię z nią związaną. Wstęp do fabuły już mamy ale co wydarzy sie dalej
zależy tylko i wyłącznie od was. Bójcie się bo będzie strasznie i mrocznie
niemal jak na Halloween. Ciekawe ci wy wymyślicie tera :D]
[Powiem tak. OMGOMGOMGOMG! Kurde! Kurdekurdekurdekurde! Ale zajefajna notka! A ja już mam pomysł na swoja, ale będę musiała troszkę poczekać :(
OdpowiedzUsuńSpactra i jej nowinki <3 Aż się nie mogę doczekać kolejnych noteczek. Ciekawe co ludziska wymyślą, bo ty mnie zaskoczyłaś i bardzo dobrze! Czekałam na właśnie coś takiego! Za to u mnie będzie kilka scenek jak z horroru, hehe! :D Tylko po przeczytaniu tej noty czuję taki lekki niedosyt... Nie fajnie, bom ciekawa co dalej.]
[Taki był plan by zostawić niedosyt. :D]
Usuń[ U mnie podobnie jak u Fangie! Będzie dużo ciekawych secenek :D xd I myślę że nawet moja notka zawita na bloga już dziś albo jutro! Mam kupę pomysłów :D]
Usuń[wow. Ja w sumie pomysły mam ale opisanie ich ostatnio jest masakra...]
Usuń[ Mirr, czy mogę spokować parę wypowiedzi nauczycieli?]
Usuń[skopiować*]
Usuń[pewnie :)]
Usuń[ Okej :) Dzięki :) Notka w drodzę]
Usuń[ Chyba będzie dłuższa od twojej O.O ]
Usuń[coś ty tam opisałą ze takie długie ma byc? o.O]
Usuń[ Nie wiem O.O Dobra publikuję :D]
Usuń