piątek, sierpnia 30, 2013

069. Memories are beautiful... I'm not sure...

9 Listopad
Siedziałam sobie na korytarzu czytając właśnie jedną cześć trylogii zmiennych. Ciekawa lektura jak na moje wymagania. Byłam właśnie na najciekawszym momencie, gdy to Hawke wpadł wściekły do baru i wyprowadził biedną Sienne na zewnątrz, gdy zaczepiła mnie Anastasia.
-Co się stało? -spytałam widząc niezadowoloną minę dziewczyny.
-Casimiro za dużo sobie zaczyna pozwalać - burknęła gniewnie i siadła obok mnie.
-Co takiego zrobił? -patrzyłam na Anę, która skierowała wzrok na ciemną ścianę.
-Ubzdurało mu się, ze chce założyć zespół, chodź wiem ze jest to na złość Dannemu. Najgorsze w tym , że to ja mam się zajmować rekrutacją i innymi głupotami... - skierowała swój wzrok na mnie. -Właśnie. Może chcesz się przyłączyć?
-C-co? N-nie, nie ma  mowy -odparła stanowczo.
-Czemu? -spojrzała na mnie podejrzliwie. Milczałam przez chwilę, dłuższa chwilę. -Zaraz, zaraz, Ty masz lęk przed sceną!
-Ci... -przytkałam jej usta-  Nie musisz zaraz ogłaszać tego całemu światu...
-Sorki -uśmiechnęła się głupkowato. -No cóż będę się zbierać. Przede mną wiele pracy czeka. Zobaczymy się po zajęciach ok?
-Ok - dziewczyna poszła dalej a ja wróciłam do mojej kochanej książki. Nie trwało o jednak długo gdyż zabrzmiał dźwięk dzwonka.

Siedziałam w ławce kiedy do klasy weszła dyrektorka i spojrzała na nas uważnie. Byliśmy właśnie na lekcji pana Mumi wiec nikomu nie przeszkadzała przerwana lekcja.
-Witajcie uczniowie - przemówiła. -W najbliższym czasie odbędzie się wycieczka szkolna. Potrwa ona tydzień -w klasie zabrzmiała euforia lecz Krewnicka szybko ich uspokoiła. -Wycieczka rozpocznie się 24 listopada a wyjazd będzie do miasta Salem z którym wiąże się wspaniała historia a wy drogie dzieci macie szanse poznać ją i zobaczyć to piękne miasto.
-Jest to wycieczka edukacyjna - wtrącił pan Mumia. - Będziecie mogli poznać życie potworów w czasach tz. "polowań na czarownice" lecz o tym opowie wam z pewnością pan Paskudny na lekcji Historii.
-Dodam tylko, że z rady pedagogicznej opiekunami zostali pan Mumia i Paskudny. A teraz wracajcie do zajęć - po tych słowach opuściła klasę.
-Jedziemy? -spytała Ana patrząc na mnie.
-Czemu nie -odparłam. - Lepsze to niż siedzenie w tej budzie...

Siedziałam na huśtawce. Dzień był spokojny mimo ze wiatr dość mocno wiał, lecz nie na tyle by poruszyć wciąż nieruchomą huśtawkę. Moje dłonie luźno spoczywały na rysowniku, który trzymałam na kolanach. Sukieneczka lekko falowała od wiatru jak i moje długie blond kucyki. Milczałam dość długo spuszczając głowę.
W koło słyszałam śmiechy dzieci bawiących się w rozmaite gry. Od czasu do czasu ktoś się potknął zapłakał a w tedy zatroskana matka biegła do swojej pociechy i trzymała w swych matczynych objęciach. Dziecko automatycznie przestało płakać i wracało do zabawy.
Pochyliłam głowę jeszcze bardziej. Jedną z dłoni chwyciłam za wisiorek zawieszony na mojej szyi. Srebrny talizman z niebieską kuleczką w środku błyszczał pięknie w promieniach słońca. Wspomnienia powróciły
Zaczęłam szlochać jak nigdy dotąd. Nie byłam w stanie powstrzymać wciąż napływających, słonych łez. Czułam się bezradna i bezsilna. W jednej chwili mój świat się zawalił. Straciłam coś co było dla mnie najcenniejsze. Każdej nocy miałam jeden i ten sam sen, a raczej koszmar. Chciałam o tym zapomnieć lecz nie potrafiłam…

10 Listopad
Siedziałam tak już dłuższy czas. Zbliżał się wieczór a wiatr stawał się coraz zimniejszy. Westchnęłam i otarłam oczy. Czas wracać do środka zanim się jeszcze przeziębię. Schowałam wisiorek pod materiał i wstałam. Już miałam iść w kierunku drzwi gdy zza rogu wyłonił się chłopak.
Miał na sobie jasna koszulę na którą założył brązowy sweter oraz ciemne spodnie idealnie dopasowane go skóry. Włosy sterczały w nieładzie rozwiewane ciągle przez wiatr. W dłoni trzymał czarną cieniutką bluzę. Od razu ją rozpoznałam.
-Witaj Yuko- odparł chłopak poprawiając swoje okulary, spoczywające na nosie. - Zapomniałaś ze szkoły bluzy więc postanowiłem ci ją przynieść.... -spojrzał na mnie. -Wszystko gra? - spytał po chwili.
-Nic mi nie jest - odparłam. -Dzięki, że ją przyniosłeś - dodałam.
-Widzę, że coś jest nie tak. Płakałaś -nie dawał za wygraną. Westchnęłam i siadłam na ogrodowym krześle. Jackson zajął miejsce obok mnie.
Przez dłuższą chwilę milczałam. Myślenie o tym sprawiało ból a co dopiero mówienie. Chłopakowi to jednak nie przeszkadzało i czekał cierpliwie aż będę chciała mówić.
-Chodzi o to, ze... -przerwałam na moment. -Tęsknie za mamą. Brakuje mi jej tak bardzo...
-Przykro mi z tego powodu -objął mnie ramieniem. -Powiesz co tak właściwie się z nią stało?
-Gdy byłam mała często rysowałam różne rzeczy -zaczęłam, lecz przychodziło mi to z trudem. -Nie wiedziałam w tedy, ze te rysunki są wizjami...- zamilkłam na moment. -Miałam pewnego dnia wizję, którą narysowałam na kartce. Była to... to... śmierć mojej matki -rozpłakała się.  - Przewidziałam jej śmierć lecz nic nie mogłam zrobić....
-Nie mów już nic więcej - Jackson przytulił mnie i nic więcej nie mówił, ja też milczała. Ten stan trwał kilka minut.
-Powinieneś już wrócić do domu. Późno się robi - powiedziałam i podniołam się z miejsca.
-Zobaczymy się jutro? - spytał chłopak.
-Z pewnością -powiedziałam i udałam się do domu. Weszłam do kuchni gdzie rodzinka czekała już z kolacją.
-Siadaj i wcinaj zanim ostygnie - przemówiła do mnie macocha. Bez najmniejszego marudzenia siadłam i zabrałam się za jedzenie.
Po jedzeniu poszłam natychmiast do swojego pokoju. Nadal czułam się okropnie chodz rozmowa z Jacksonem z lekka podniosła mnie na duchu.


[Krótka niestety ale nie mam pomysłu na akcję w obecnym momencie trwania akcji bloga. Więcej bedzie następnym razem. Obiecuje to wam! :D]

8 komentarzy:

  1. [Fakt, krótka i bardzo tego żałuję ;_;. Ale jak dla mnie świetna. I myślałam, że pocałujesz Jacksona, chociażby w policzek czy coś... Chociaż i tak wasz związek jest na dobrej drodze. I Franki nie pilnowała swojego chłopaka. Szok! Musiał ją zgubić po drodze C:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Bardzo możliwe. Ostatnio właśnie zauwarzyłam że ucieka od niej :P]

      Usuń
  2. [Smutne, przepowiedzieć śmierć komuś z rodziny... Ale niestety, zdarza się, a potem człowiek ma wyrzuty, że nic nie zrobił. No to czekam na notkę wycieczkową, że tak powiem :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [oj łatwo nie bedziecie miec już mówię to wam. Ale najgorzej Nattie i kolega anastasi przeżyją XD]

      Usuń
  3. [ notka mi się podoba. Przykro mi ze śmierci mamy :( ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [no co poradzić. Katastrofy się zdarzają. Takie życie]

      Usuń
  4. [notka super, szkoda, że krótka, ale i tak świetna!]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.