17
październik (środa)
Siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam. Wczoraj Cleo
zerwała z Deucem, tuż po ich pogodzeniu się. I od razu znalazła sobie innego, a
tym wybrańcem okazał się być Nattie de Burn . Zastanawiało mnie co powinnam o
tej sprawie myśleć. Niby cieszyłam się, że zerwali ze sobą, ale jednocześnie
czułam się tak, jakby było mi z tego powodu przykro… I wcale mi się to nie
podobało.
Rozłożyłam
się na łóżku i wzięłam komórkę do ręki. Miałam ochotę z kimś porozmawiać.
Do
pokoju wpadła Ivette.
-
Fangie, Fangie, Fangie! Lepiej chodź zobacz co wyczarowałam!
Pokręciłam
głową ze zmęczeniem.
- Jakoś nie chce mi się wstawać –
powiedziałam, rzucając telefon na poduszkę.
- No
ale… – zaczęła Ivette, ale po chwili lekceważąco machnęła ręką – nieważne.
Usiadła
obok mnie i wzięła do ręki mój telefon.
-
Dobra, to z kim by tu…
- Co ty
robisz? – spytałam, przyglądając się jej podejrzliwie.
- Nic
takiego… O!
Uśmiechnęła
się do samej siebie, a ja zmrużyłam oczy.
- Tylko
co by tu napisać? O! Mam!
Zaczęła
pisać na telefonie, mrucząc coś pod nosem. Zrozumiałam tylko pojedyncze słowa:
Deuce i kocham.
- O
nie!
Rzuciłam
się na Ivette, ale ta odskoczyła w porę.
- I
wyślij!
-
Ivette!
Wyrwałam
jej telefon i na ekranie pokazała się wiadomość: WYSŁANE. O mój Boże.
-
IVE!!!
- No
co?
-
Gadaj, coś ty zrobiła!
- Tylko
napisałam pewnej osobie, że ją kochasz – nie pozwoliłam jej dokończyć.
Podeszłam do niej i uderzyłam ją w twarz, tak po prostu. Nie jakoś mocno, ale
jednak.
- Za
co? – krzyknęła Ive z oburzeniem, a ja pomachałam jej telefonem przed twarzą.
- Za
to!
W tym
samym momencie na ekranie wyświetliło się: MASZ WIADOMOŚĆ. Opuściłam ręce. No
świetnie.
- Damn!
Usiadłam
na łóżku i otworzyłam wiadomość.
Deuce:
Fangie, czy ty się dobrze czujesz?
Fangie:
Tak, ale moja służąca niekoniecznie
Deuce:
Służąca? Nie mówiłaś, ze masz służącą
Fangie:
Bo kiedyś nazwałabym ją przyjaciółką, ale dzisiaj się to zmieniło… Odkąd
zabrała mi telefon, czyli od jakiejś minuty.
Deuce:
:D
Deuce:
Fangie… Mogłabyś przyjść zaraz do parku? Chciałbym z tobą porozmawiać…
Zamrugałam
kilka razy oczami.
Fangie:
Nie ma sprawy, zaraz będę
Wstałam.
- A ty
gdzie się wybierasz? – spytała Ivette. Westchnęłam.
-
Pogadać z kimś mniej denerwującym niż ty – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Do
parku dotarłam w niecałe pięć minut. Deuce już tam był, siedział na tej samej
ławce, co ja poprzednim razem, kiedy to prawie… Potrząsnęłam głową. Nie myśl o tym Fangie – nakazałam samej
sobie. – Po prostu o tym nie myśl.
Usiadłam
obok niego. Przez chwilę panowała niczym niezmącona cisza.
- Przepraszam
– powiedziałam nagle i starając się nie zwracać uwagi na jego zdumienie,
ciągnęłam dalej. – Przepraszam. Odkąd tylko zjawiłam się w tej szkole strasznie
namieszałam. Ja… – zamilkłam, szukając odpowiednich słów – tak, nie lubię Cleo,
tak, chciałam ją jak najbardziej zezłościć, ale nie chciałam rozwalać waszego
związku!
-
Fangie – odwróciłam gwałtownie głowę w stronę Deuca. – Wiesz, ja wcale nie
myślałem, że to twoja wina.
Przez
chwilę patrzyłam na niego nic nie rozumiejąc i odetchnęłam z ulgą. Zaśmiałam
się pod nosem.
- A już
myślałam, że mi się dostanie za to co robiłam – powiedziałam i pokręciłam
głową. – To o czym chciałeś porozmawiać?
Przez
chwilę Deuce jakby się wahał, zastanawiał czy to powiedzieć czy nie. W końcu
otworzył usta.
- Czy
ty… potrafiłabyś wyczuć co czuje Cleo?
Patrzyłam
na niego w milczeniu.
- Do
kogo?
To
musiałam wiedzieć. Deuce westchnął.
- Do
jej nowego chłopaka – powiedział. – I do mnie – dodał ciszej.
Zacisnęłam
zęby. Nie uśmiechało mi się sprawdzanie uczuć Cleo, jednak nie potrafiłam
odmówić. Może sama byłam ich ciekawa.
- No
dobrze – zaczęłam – mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję. Nie mam pojęcia
czy mi się uda coś wyczuć.
Deuce
uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.
-
Dzięki.
Wykrzywiłam
usta.
- To ja
już lepiej pójdę do domu – powiedziałam. I
zacznę ćwiczyć się we własnej umiejętności – dodałam w myślach.
Gdy
weszłam do holu, pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była kolorowa,
futrzasta kuleczka biegająca wokół moich nóg. W kolorowym stworze rozpoznałam
mojego tygryska, ale nie miał on już pięknej, rudej sierści, lecz
fioletowo-różową!
-
Ivette! – zawołałam głośno. Rudowłosa dziewczyna ukazała się w holu. – Coś ty
zrobiła mojemu kochanemu Peliemu?!
Czarownica
wyszczerzyła zęby.
- Nie
miałam na czym poćwiczyć zaklęć, więc Peli zgłosił się na ochotnika! I jak?
Podoba ci się jego nowy styl?
Zacisnęłam
ręce w pięści.
- Albo
do jutra to naprawisz, albo wolisz nie wiedzieć co z tobą zrobię!
I poszłam.
18
październik (czwartek)
Weszłam
do szkoły i od razu dostrzegłam grupkę dziewczyn stojącą pod klasą. Podbiegłam
do nich.
- Cześć
lalki! – przywitałam się z uśmiechem, który prawie zszedł z mojej twarzy, gdy
przypomniałam sobie prośbę Deuca. – Cleo, gdzie twój nowy chłopak? – spytałam z
udawaną ciekawością Egipcjankę, jednocześnie wytężając się, by odnaleźć jakieś
uczucia.
- Zaraz
powinien tu być – powiedziała tylko, nawet nie domyślając się, że przeszukuję
ją wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu uczuć. Oczywiście nie udało mi się.
Podbiegła
do nas Clawdeen.
-
Dziewczyny, słuchajcie! Do szkoły doszedł jakiś nowy chłopak, to meeeeega
ciacho!
Przekrzywiłam
głowę.
- Nowy?
Jak się nazywa? – spytałam z lekkim podekscytowaniem.
- Nie
mam pojęcia – powiedziała szczerze dziewczyna. – O, on tu idzie!
Odwróciłam
się, wciąż się uśmiechając i dostrzegłam nadchodzącego bruneta. Uśmiech znikł w
jednej chwili.
- O.
Mój. Boże – powiedziałam do samej siebie i zamrugałam oczami. To nie sen! – dotarło do mnie. Nawet nie
poczułam jak otwieram usta, a już słyszałam swój zdziwiony głos.
- Co.
Ty. Tu. Robisz? – warknęłam do chłopaka, a ten uroczo uśmiechnął się na mój
widok. Stanął przede mną.
- Oj,
Fangie, tak bardzo mi brakowało tego twojego przyjaznego nastawienia do innych
– odparł brunet, a kilka osób zachichotało cicho.
- To wy
się znacie? – usłyszałam cichy głos Draculaury. Oj tak – pomyślałam – miałam
pecha go poznać.
Spostrzegłam,
że chłopak przygląda się mojej kuzynce. Miałam ochotę walnąć go w twarz, ale się
powstrzymałam.
- Ty
musisz być Draculaura – powiedział z uśmiechem, a Lala przytaknęła. – Kuzynka
Fangie, jak miło. Jestem Christophe, choć wolę jak się do mnie mówi Chris.
Wywróciłam
oczami. Teraz się zacznie.
- A co
do twojego pytania, to tak, znamy się i to bardzo dobrze – Chris wciąż
uśmiechał się, a ja w tłumie dostrzegłam grupkę potworzyc, które wyglądały
jakby miały się rozpłynąć na jego widok. – Fangie nie mówiła ci o mnie? To
dziwne, zważając na to, że byłem jej chłopakiem.
Otworzyłam
lekko usta. Jak. On. Mógł. To. Powiedzieć?! Chris to spostrzegł.
- Oj
nie udawaj takiej zdziwionej, Fangie.
Zacisnęłam
zęby.
- To
były najgorsze dwa tygodnie mojego życia – powiedziałam z pozoru obojętnym
tonem, z trudem zachowując spokój, ale jeden uśmiech Chrisa wystarczył, by
ponownie wytrącić mnie z równowagi.
- Jakoś
przez te dwa tygodnie twierdziłaś inaczej, kotku – oznajmił brunet tak, aby
wszyscy to słyszeli. Teraz z uśmiechem wpatrywał się we mnie.
Zacisnęłam
dłonie w pięści.
-
Nigdy. Nie mów. Do mnie. Kotku!
Chris
zaśmiał się pod nosem.
- A jak
mam mówić? – spytał. – Pijaweczko?
Byłam gotowa
się opanować i zignorować jego zaczepki, ale tego było już za wiele. Odwróciłam
się i nagle, z całej siły walnęłam go pięścią w twarz. Usłyszałam ciche okrzyki
przerażenia na korytarzu, do moich uszu doszło też przekleństwo Chrisa.
- Kurna,
Fangie!
Ze spokojem
wpatrywałam się w niego.
- To za
tą pijawkę – powiedziałam i przymknęłam powieki.
-
Fangie Tepes jest proszona do dyrektorki! – z głośników dało się słyszeć
władczy głos. Wypuściłam powietrze z płuc i popatrzyłam znów na Chrisa. To jeszcze nie koniec – pomyślałam,
wiedząc, że on i tak zrozumie przekaz, i odeszłam.
Zapukałam
w drzwi gabinetu dyrektorki. Z wnętrza dobiegło mnie przytłumione: Proszę. Wzięłam głęboki wdech i weszłam
do jaskini lwa.
Dyrektorka
uniosła głowę znad jakiejś gazety. Dłonią wskazała mi krzesło przed sobą.
-
Siadaj – powiedziała cicho, a ja posłusznie spełniłam jej rozkaz. Zastanawiałam
się czy gdyby moje serce wciąż żyło, czy słyszałabym w ciszy, która zapadła,
jego bicie. Zakładałam, że tak.
-
Fangie – zwróciła się do mnie nauczycielka, aż mimowolnie drgnęłam – jeden z
nauczycieli doniósł mi, że na korytarzu miał miejsce mały wypadek. Podobno
uderzyłaś w twarz naszego nowego ucznia.
- Tak,
to prawda, zrobiłam to – odpowiedziałam prosto, a w oczach nauczycielki
dostrzegłam coś na kształt zdziwienia, jakby oczekiwała, że się tego wyprę.
-
Widzisz, Fangie – zaczęła powoli dyrektorka – nasza szkoła szczyci się tym, że
każdego nowego ucznia wita z otwartymi ramionami. Nie chciałabym, by opinia ta
uległa zmianie.
Dotarło
do mnie co sugeruje Krewnicka.
- Na
swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że nie uderzyłam go, bo był nowy –
oznajmiłam dyrektorce. – Chrisa znam od roku i niezbyt się lubimy…
- Przez
następny tydzień, za karę będziesz pomagała w sprzątaniu katakumb – powiedziała
dyrektorka, a ja pokiwałam głową. – Mam nadzieję, że nic takiego się nie
powtórzy
-
Oczywiście – zapewniłam ją. A
przynajmniej nie w szkole – dodałam w myślach.
-
Możesz już iść, Fangie – oznajmiła mi dyrektorka, a ja prawie biegiem opuściłam
jej gabinet.
Wróciłam
do domu i weszłam do pokoju. Minę miałam ponurą. Padłam bez słowa na łóżko i
zaczęłam wpatrywać się w sufit.
W takiej
właśnie pozycji zastała mnie Ivette.
-
Fangie? Co ty taki wisielczy humor masz? Przecież Peli wygląda już normalnie!
Na potwierdzenie
swych słów uniosła w górę tygryska. Jego ruda sierść zalśniła w świetle słońca.
Westchnęłam.
- Tu
nie chodzi o Peliego – powiedziałam cicho. Ivette usiadła obok mnie.
- A o
co?
Znów westchnęłam.
- Do
Straszyceum doszedł nowy uczeń – powiedziałam. Rudowłosa się uśmiechnęła.
- To
chyba dobrze, prawda? – spytała i zaraz zwątpiła w swe słowa.
- To
Chris.
Przez chwilę
nic się nie działo, aż do mojej służącej dotarło co przed chwilą powiedziałam. Otworzyła
usta ze zdziwienia.
-
Chris?!! Ale chyba nie TEN Chris?
-
Właśnie o to chodzi, że to TEN Chris! – warknęłam.
- Twój
były?
Zmroziłam
Ivette spojrzeniem. Dziewczyna uniosła ręce w obronnym geście.
- Ja
nic nie mówilam…
Przez jakiś
czas panowała cisza, ale czułam, że prędzej czy później Ivette nie wytrzyma. Stało
się to wcześniej.
- A co
na to Deuce?
Tym razem
miałam ochotę uderzyć ją, ale tego nie zrobiłam.
- A
niby co miał powiedzieć? To Lala zasypywała mnie pytaniami, czemu nie
powiedziałam jej, że miałam chłopaka! Jeszcze potem zaczęła się zachwycać jaki
to on jest słodki, że aż musiałam jej przypomnieć o Clawdzie!
Mój
telefon wydał z siebie cichy, piszczący dźwięk.
- O esu
– mruknęłam niewyraźnie i spojrzałam na najnowszy post Cerberka.
Wampirzyca szaleje!
Dnia dzisiejszego
miał miejsce malutki wypadek. Wampirzyca Fangie Tepes pokazała swój prawdziwy
charakter, uderzając Chrisa Faciollo w twarz! Z moich źródeł wynika, że
wampirzyca kiedyś chodziła z tym niesamowicie przystojnym nefilim, ale rzuciła
go, gdy przyłapała chłopaka na całowaniu się z inną! Czyżby na nowo odezwała
się w niej zazdrość? Czy Fangie przebaczy chłopakowi i zapomni o przeszłości,
czy będzie chować urazę? A najważniejsze. Kogo wybierze? Chrisa czy Deuca?
Zamknęłam
oczy. Skąd Spectra to wytrzasnęła? Najbardziej w tym artykule przerażało mnie
to, że był po części prawdą. Ale tylko po części. To prawda, zerwałam z Chrisem
zaraz po tym, jak dowiedziałam się, ze spotyka się z inną, ale to był tylko
pretekst. Tak naprawdę cały nasz krótki związek zaczął się walić podczas jednej
z imprez. Jak to na wszystkich imprezach normaliów ktoś przyniósł alkohol. Już po
kilku minutach połowa imprezowiczów zataczała koła. Chris również. Oczywiście i
ja byłam upita, ale zachowałam świadomość kim jestem, gdzie jestem i co się
dzieje.
Przechadzałam się po salonie
jakiejś willi i rozglądałam się dookoła. Wszędzie było pełno ludzi, normalsów. Wszyscy
mieli na oko tak z szesnaście i siedemnaście lat.
Szukałam Chrisa, swojego
chłopaka, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Pewnie upił się tak samo jak reszta – pomyślałam i zdegustowana spojrzałam na jakąś parę, wspinająca się
po schodach. Oboje byli upici, chłopak trzymał dziewczynę, która oplotła się
nogami wokół jego brzucha. Była bez koszulki.
Skrzywiłam się. Wiedziałam co
się święci. I tak zniknęło już kilka osób, które teraz pewnie były zbyt zajęte,
by zwrócić na cokolwiek uwagę. Jak choćby na fakt, że ich krzyki czasem
przebijały się przez głośną muzykę.
Dostrzegłam, że wielu facetów
przygląda mi się, wręcz rozbiera wzrokiem. Zacisnęłam usta. Zaczynałam żałować,
że tu przyszłam i do tego założyłam tak krótkie spodenki. Kątem oka dostrzegłam
jakiegoś chłopaka, zmierzającego w moim kierunku. W jednej chwili podjęłam
decyzję i ewakuowałam się na dwór.
- Fangie! – usłyszałam znajomy
głos. – Jesteś wreszcie, wszędzie cię szukałem!
Odwróciłam się w stronę Chrisa i
od razu dostrzegłam, że jest pijany. Mimo to podszedł do mnie, nawet się nie
chwiejąc. Automatycznie się cofnęłam, aż poczułam za sobą chłodny mur domu.
- Powoli zaczynało mi się bez
ciebie nudzić, Fangie – powiedział. – Wszyscy moi kumple ulotnili się na górę,
może do nich dołączymy?
- Jesteś pijany – powiedziałam z
lekkim obrzydzeniem. Nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu.
- Trochę alkoholu jeszcze nikomu
nie zaszkodziło – powiedział. Poczułam jego dłonie na swoich plecach, jego usta
wbijające się w moje wargi. Chris zaczął majstrować przy zapięciu mojego
stanika. W tym samym momencie, z całej siły odepchnęłam go od siebie. Oddaliłam
się na bezpieczną odległość.
- Porozmawiamy jutro, gdy
otrzeźwiejesz – powiedziałam i szybko odeszłam, wciąż czując na sobie dotyk
jego dłoni.
Zaraz po
tej imprezie rozpoczęło się istne piekło. Kilka dziewczyn odkryło, że są w
ciąży, do tego nie wiedząc z kim. Szczerze im współczułam, ale głupoty się nie
pozbywa. Zastanawiało mnie czy jakbym była człowiekiem i nie powstrzymała
Chrisa to też bym tak skończyła… Wiedziałam, jaka byłaby odpowiedź. Od tamtego
czasu trochę inaczej spoglądałam na Chrisa, a wiadomość o zdradzaniu mnie była
tylko kroplą, która przelała czarę. Nagle do mnie dotarło, że faceci to
największe świnie na świecie, a alkohol tylko ukazuje ich prawdziwą naturę. Nieźle
się z nim pokłóciłam, a już następnego dnia cała szkoła wiedziała, że
zerwaliśmy. Oczywiście nikt nie znał prawdziwego powodu mojej decyzji,
postarałam się, by tak się stało.
- No to
teraz będziesz miała niezłe życie – powiedziała Ivette, wpatrując się w artykuł
i wyszła.
31
październik (środa)
Stałam przed
wejściem do szkoły, a moja noga niebezpiecznie podrygiwała. Na imprezę
postanowiłam założyć pomarańczowy top z czarnymi czaszkami, który bardziej
wyglądał jak zwykły stanik, ale Ivette zastrzegała się, że to top. Do tego
włożyłam czarną spódniczkę w dynie i czarne szpilki. We włosy, ułożone w
luźnego koczka, wpięłam wielką, czarną kokardę z dynią na środku. Cały strój
zaprojektowała Ivette, która powiedziała mi, że musze pokazać Chrisowi co
stracił. Nie wiedziałam czemu miałby mnie obchodzić ten idiota, ale wolałam
nawet nie pytać.
Czekałam
na Deuca, który zaprosił mnie na tę imprezę. Najprawdopodobniej postanowił nie
walczyć już o uwagę Cleo, tylko zemścić się na niej. Najwyraźniej pogodził się
z porażką i chciał pokazać, że już się tym nie przejmuje.
-
Pięknie dziś wyglądasz, kotku – usłyszałam znajomy głos. Zacisnęłam dłonie,
odwracając w stronę Chrisa. Chłopak uśmiechał się szeroko, przyglądając mi się
z uwagą.
-
Dziękuję – powiedziałam cicho, starając się panować nad sobą. Dziś był dzień
dobroci dla zwierząt, mogłam mu wybaczyć nawet najgorsze rzeczy.
- To
dla twojego chłopaka? Jak on ma, Deuce?
Zamknęłam
oczy.
- Nie
mam chłopaka – powiedziałam ze spokojem i usłyszałam parsknięcie Chrisa.
- Ale
to nie znaczy, że byś nie chciała.
Zignorowałam
jego słowa. Pamiętaj o dniu dobroci dla
zwierząt – pomyślałam.
- Cześć
mała – usłyszałam za plecami. Równocześnie z Chrisem odwróciłam się do Deuca.
- Hej –
uśmiechnęłam się delikatnie. Spojrzałam na Chrisa, mając nadzieję, że już sobie
pójdzie. Kiedy brunet przechodził obok mnie, usłyszałam jego szept tuż przy
moim uchu.
-
Jeszcze się zobaczymy, panno Tepes.
Chłodno
odprowadzałam go wzrokiem. Patrzyłam jak obejmuje ramieniem nie znaną mi potworzycę,
najwyraźniej wniebowziętą z powodu takiego towarzystwa.
-
Idziemy? – spytałam Deuca, a ten pokiwał tylko głową.
Kiedy weszliśmy
wszystkie spojrzenia skierowały się w naszą stronę. Zignorowałam jedynie
Chrisa, który patrzył na mnie z szerokim uśmiechem.
W tłumie
dostrzegłam Cleo ze swoim nowym chłopakiem, Nattie. Nie wiem co mną kierowało,
ale Deuce najwidoczniej myślał o tym samym. Wrednie ustawiliśmy się koło nich i
zaczęliśmy tańczyć. Smutek, złość, zazdrość. Smutek, złość, zazdrość. Nie wiedziałam
tylko, które emocje wzięły górę nad Cleo.
Przy jednym
z wolnych tańców dostrzegłam zmianę w zachowaniu Cleo i Nattiego. Od razu
zrozumiałam co zaraz nastąpi.
- Coś
tu duszno, nie sądzisz? – powiedziałam Deucowi i pociągnęłam go za rękę w
stronę wyjścia. Nawet nie pozwoliłam mu się odwrócić, co to, to nie! Wiedziałam,
że gdyby obaczył swoją byłą dziewczyną, całująca się z innym, dostałby szału, co
groziło utratą zdrowia fizycznego wszystkim wokół.
- Co się
stało? – spytał mnie Deuce, gdy usiadłam na schodach przed szkołą.
- Nic –
powiedziałam szybko. – Po prostu zrobiło mi się duszno…
Deuce nie
wnikał w szczegóły. Chyba mi uwierzył…
-
Naprawdę chodziłaś z tym całym Chrisem?
Zdziwiłam
się, słysząc to pytanie.
- Tak –
powiedziałam. – Nie żebym była z tego dumna…
-
Dlaczego?
Miałam ochotę
zapytać go czy jest z policji i prowadzi dochodzenie, ale się powstrzymałam.
- Sama
nie wiem… Może dlatego, że jako jedyny nie traktował mnie jak dziwoląga od
bardzo dawna.
- To
czemu go rzuciłaś? Bo cię zdradził?
Westchnęłam.
- Też
czytasz Cerberka, prawda? Nie, nie dlatego, że mnie zdradził, istniał znacznie
większy powód, ale nie mam zamiaru o nim mówić komukolwiek.
- Acha.
Zapadła
cisza. Wstałam.
- Chyba
nie mam już ochoty wracać na imprezę – powiedziałam. Deuce też wstał.
- Ja chyba
też…
W tym
momencie pomyślałam, że widział Cleo z jej nowym chłopakiem, ale zaraz
odrzuciłam tę myśl.
- No,
to ja już pójdę – powiedziałam i ruszyłam.
-
Fangie! – głos Deuca zmusił mnie, bym się zatrzymała. Gorgon podszedł do mnie.
- Zapomniałem
ci powiedzieć, że bardzo ładnie wyglądasz.
Zaśmiałam
się cicho i spuściłam wzrok. Kiedy znów uniosłam głowę, dzieliły nas
centymetry. Po raz kolejny zobaczyłam swoje oczy w jego okularach, gdy nasze
twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Tyle, że tym razem nie zadzwoniła mi
komórka.
Poczułam
jego usta na swoich, a stado motylków zaczęło wykonywać w moim brzuchu jakiś
egzotyczny taniec.
Lekko odsunęliśmy
się od siebie. Nie do końca wiedziałam co powiedzieć.
- To do
zobaczenia – powiedziałam cicho i szybko odeszłam.
2
listopad (piątek)
Zastanawiało
mnie jaki idiota wymyślił przychodzenie do szkoły w piątek, jak czwartek miało
się wolny. Przecież to całkowicie nie ma sensu!
Akurat stałam
w stołówce i szukałam wolnego stolika. Nagle usłyszałam ciche pikanie mojej
komórki. Podtrzymując tacę jedną ręką, wygrzebałam telefon z kieszeni. W tym
samym momencie co reszta uczniów, uniosłam go do twarzy.
Kolejny
wpis na Cerberku.
Relacja z imprezy!
Dla tych, co nie
uczestniczyli w imprezie halloweenowej oto najświeższe wieści! Żałuj potworze,
że cię nie było, bo chwilami robiło się gorąco! Już podczas pierwszego wolnego
tańca Cleo de Nile i jej chłopak Nattie de Burn pokazali wszystkim, że coś do
siebie czują! Pocałunek był długi i namiętny! Co na to były Cleopatry, Deuce
Gorgon? Czy aż tak przejął się tym wydarzeniem, że w ramach zemsty postanowił
równie gorąco pożegnać się ze swoją przyjaciółką, Fangie Tepes?
Pod
artykułem widniały dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało Cleo i Nattie, w swych
objęciach. Na drugim byłam ja i Deuce. Całowaliśmy się.
Wszystko
nagle zwolniło. Poczułam, jak taca wyślizguje mi się z dłoni, jedzenie rozsypuje
po podłodze, a szklanka rozbija się na miliony kawałeczków.
W tym
samym momencie wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie, gdyż tłukące się naczynia
zrobiły spory hałas. Uniosłam głowę. Przez jakąś sekundę stałam w bezruchu, aż się
ocknęłam i szybkim krokiem opuściłam stołówkę.
W drzwiach
minęłam jedyną osobę, której nie chciałam widzieć. Chrisa. Chłopak patrzył na
mnie znacząco i szeroko się uśmiechał…
[Tak, wiem, notka miała być wczoraj, a jest dzisiaj... Przynajmniej długość jest nawet niezła. Dobra, to ja się zmywam. Liczę, że komuś się spodoba :D]
[to się porobiło... Nattie z Cleo, ty z Deucem. Chyba nie ma szans by Cleo wróciła do Gorgona nawet po ich zerwaniu. Eh.. Muszę Teraz uzupełnić cerberka... Sporo tego będzie. A właśnie coś bedzie mniedzy tobą a tym nowym??? Ciekawa jestem :D]
OdpowiedzUsuń[widzę że ostatnio wszyscy piszą Romanse ;) Teraz czekajcie na moją notkę z romansem xd ]
OdpowiedzUsuń