27. września
Siedziałam przed gabinetem dyrektorki razem z Cupid,
która oskarżała mnie o wszystkie nieszczęścia jakie spotkały cały świat. Westchnęłam
zrezygnowana, odpuszczając sobie próbę przemówienia jej do rozsądku.
-Zawsze jak gdzieś się pojawiasz to dzieją się złe
rzeczy!- wrzasnęła krewniaczka- A jako że jesteśmy rodziną mi też się obrywa!
-Wal się- mruknęłam od niechcenia.
-Po prostu przyznaj się, że to ty zrobiłaś!
-Niby co?! Jestem niewinna!
-Ty?! Jesteś chodzącym nieszczęściem! Tylko jak gdzieś
się pojawisz to pojawia się albo śmierć albo krzywda!- wykrzyczała mi to prosto
w twarz.
Spojrzałam na nią zła, a za razem smutno, widziałam jak
bije od niej wściekłość i żal. Nienawidziła mnie, delikatniej mówiąc, nie ważne
jakbym starała się jestem gorsza od Kronosa i innych tytanów. Skuliłam się na
krześle starając uciec przed wzrokiem Chariclo. Zapanowała cisza, jedynie co
chciałam zrobić to uciec i ukryć się przed wszystkimi.
-Anastasio i Chariclo możecie wejść- usłyszałyśmy głos dyrektorki.
Niechętnie weszłyśmy do środka.
-To wina Anastasii- odparła córka Erosa- Ja nic nie
zrobiłam, nie dysponuje mocą snów lub koszmarów- Krewnicka pozwoliła jej opuścić
pomieszczenie.
Cofnijmy się kilka godzin do tyłu. Do szkoły weszłam parę
minut przed dzwonkiem wraz z Yuko i od razu co nam rzuciło się w oczy to kilka
potworów leżących na ziemi. Wyglądali na trupy, ale szybko okazało się, że
tylko śpią. No właśnie „tylko”. Myślałam, że po prostu coś się stało, ale
okazało się to początkiem mojego osobistego koszmaru. Uczniowie nie mogli się obudzić,
próbowano wszystkiego od polania wodą do użycia magii, nic się nie udawało. Kto
był pierwszym podejrzanym? Ja, zaś druga była Cupid jako moja krewna. No a
teraz siedzę w gabinecie dyrektorki.
-To naprawdę nie moja wina- powiedziałam starając się udawać
niewinną, którą byłam rzecz jasna, ale pewna część mnie w to wątpiła.- Nie mam
aż tak dużej siły… To znaczy już od kilku wieków nie mam. Wie pani tamten demon
czy też duch porzucił mnie kilkaset lat temu. Jestem całkiem normalna jak na
boga greckiego.
-Tak wiem, ale niepokoi mnie fakt, że moi uczniowie nagle
padają na ziemie w głębokim śnie i nie mogę ich obudzić.
-Ale ojciec pomógł, trochę się namęczył, ale wszystko
naprawił.- rzuciłam szybko.
-Na razie jesteś wolna, ale jeśli to się powtórzy zawieszę
cię w prawach uczniach.
-Dziękuję- odparłam i prędko wyszłam.
Wzięłam głęboki wdech i wydech ciesząc się, że zostałam uniewinniona,
chociaż w oczach rówieśników będę dalej tym kto to zrobił. Pokręciłam głową i
ruszyłam na lekcje mocno zastanawiając się kto to zrobił. Morfeusz- nie, nie
potrafiłby tego zrobić, Fobetor- też nie spali za spokojnie, Fanatos- bez Fobetora
sam nie zdziała dużo, Hypnos- pasowałby gdyby nie fakt, że to naprawiał, ale
gdy to robił był bardzo zdenerwowany i mruczał coś pod nosem. Nie miałam czasu
go zapytać o co chodzi. Czyli już wiem co mam zrobić po szkole.
-Tutaj jesteś-powiedziała Yuko z uśmiechem- Bałam się, że
cię zawieszą.
-Nie tylko ty- mruknęłam- Słuchaj twoje wizje… Czy możesz
przewidzieć coś co jest związane z daną osobą? Chodzi o to czy jeśli
poprosiłabym cię o przyszłości Lydii albo Fangie to zdołałabyś ją przewidzieć?
-Nie, wiesz, że są niekontrolowane…
-Ech… Dzięki za odpowiedź.
-A po co ci ona?- zapytała
-Chciałam coś sprawdzić… Nic więcej.
27. września wieczór
Siedziałam w kuchni, czekając na ojca. Wszedł po chwili,
blond włosy sięgające do ramion jak zwykle miał spięte w kucyk, złote oczy
które zazwyczaj były bardzo pogodne dziś jakoś wyglądały na smutniejsze, gdyby
nie one nie wiedziałabym co go gryzie.
-Chciałem się zapytać o ten incydent. Czy ty i ten
cholerny duch jesteście znowu razem?- zapytał.
-Nie! Skończyłam z nim kilka wieków temu!- wrzasnęłam i wstałam
od stołu.
-Nie oskarżam cię o paktowanie z nim tylko chodzi o to, że
martwię się o ciebie. Nigdy ci tego nie mówiłem, bałem się o to, że źle to na
ciebie wpłynie, że będziesz żyła w strachu i jeszcze uciekniesz, ale po
wybawieniu z ciebie Potęgi, jak to go nazywaliśmy, Zeus powiedział, że jeśli
znowu się to powtórzy zostaniesz wtrącona do Tartaru. Nie chciałem cię stracić,
jesteś moją jedyną córką i najsprytniejszym dzieckiem, z którego jestem dumny.-powiedział.
Zamilkłam, zacisnęłam ręce w pięści.
-Jestem dorosła, wiem co robię- wysyczałam wściekle przez
zęby- Znajdę tego kto to zrobił i osobiście obedrę go ze skóry.
Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Jedynie co teraz
chciałam zrobić to odpocząć. Miałam wszystkiego dość.
[Przepraszam, że notka krótka i mało ciekawa, ale jakoś wena mnie opuściła...]
[kurcze, ale ciekawe :D Musisz szybko napisac dalszą część bo chyba nie wytrzymam z niecierpliwości :P:P:P]
OdpowiedzUsuń[Ja poproszę Toralei w nagłówku :3]
OdpowiedzUsuń~Asoka
[ Rezygnuje z kolejki :\ ]
OdpowiedzUsuńMam pytanie. Próbuję zrobić to rozwijanie stron jak wy macie tylko nie wiem jak zrobić tyle stron, bo ja umiem tylko 4 :/
OdpowiedzUsuń