23 Września.
Niedzielne popołudnia zawsze
staram się spędzać zdala od mojej porąbanej rodzinki, z zaciszu mojej nowej
skrytki a mianowicie w parku. Tylko w
takich miejscach moi bracia nie pastwią się nade mną co bardzo mnie cieszy.
Siedząc na ławce często grałem lub rozmyślałem o nadchodzących mnie dniach.
Mimo, że tyle udało mi się przeżyć to świat i tak stale mnie zaskakuje.
Poznając nowych ludzi ucze się coraz wiecej o relacjach miedzy nimi,
zachowaniach, przyzwyczajeniach, lecz ostatnio moją uwagę przykuła pewna
dziewczyna, która na szkolnych korytarzach rządzi niczym królowa swoimi
poddanymi a jednak potrafi byc współczująca i miła zarazem.
-Cleopatra de Nile-rzekłem
chowając konsole do kieszeni. -Co za interesująca postać- zwróciłem wzrok na
słońce świecące wysoko nad ziemią. W
koło słychać było tylko szum liści, które nie opadły jeszcze na ziemię i
świergot ptaka siedzącego na gałęzi. Zawiał chłodny wiatr wiec owinąłem się
mocniej szalem. Co jak co, ale demmony są bardziej wyczulone na zmiany
klimatycznie niż inne stwory.
-Robi sie coraz
zimniej-westchnąłem wiedząc, że czas najwyższy wracać do domu.
Będąc już w domu udałem się do
swojego pokoju. Siadłem na łóżko i sięgnąłem po książkę do Gryzologii. Jutro
mamy pisać sprawdzian a ja zupełnie nie mam ochoty na naukę. Jeśli zaliczę
jutro ten test to będzie to ogromny cud. Przeczytałem jednak po razie każdy
temat z czego nie wiele zrozumiłem po czym poszłem spać.
24 września
Pierwsza lekcja. Historia
nieumarłych z panem Paskudnym zawsze byla dość nudnawa. Większość przysypiała
na tych zajęciach, lecz dziś ku naszemu zaskoczeniu temat lekcji przeniósł się
do dawnego Egiptu. Paskudny zaczął przedstawiać nam całą historie powstania
tego wielkiego imperium. O jego doskonałości i latach świetności. Był to o tyle
dla mnie interesujący temat gdyż w połowie zdania przerwała mu nie kto inny niż
Cleo.
-To kłamstwa!- odparła
gniewnie. - Wcale tak to nie było!
-Skoro tak uważasz to może
sama nam przedstawisz co działo się naprawdę? -odparł nauczyciel.
-Z wielką przyjemnością!-
rzekła dumnie de Nile i wystąpiła na środek sali.
-Wiec wszystko zaczęło się
gdy-zaczęła Egipcjanka a ja z uwagą wpatrywałem się w nią, lecz nie starałem
się słuchać co mówi lecz jak. Dziewczyna jak nigdy tryskała radością mówiąc o
tym co naprawdę kocha. Pierwszy raz widziałem by mówiła w taki sposób, by tak
energicznie przekazywała coś całą sobą. To był niezwykły widok, bo właśnie w
tedy była po prostu sobą w 100%.
Rozległ sie dzwonek i wszyscy
udaliśmy się na przerwę. Zmierzałem właśnie w stronę boiska gdzie grupa naszych
sportowców ćwiczyła właśnie do nadciągających zawodów. Widać było po nich, że trenują bardzo ciężko
i, ze nie zamierzają tak łatwo przegrać, jednak brakowało im pewnego taktu i
zgrania co można było momentami zauważyć po nieudanych zagraniach. Jednak wśród
nich były dwie osoby, które za wszelką cenę starali się podnieść zawodników na
duchu a byli to nie kto inni jak Clawd i Aiko. Ich zapał był tak ogromny, że
ledwo mieścił się w ich ciałach. Pierwszy raz widziałem takie stwory jak oni.
-Podaj do Rosa!- krzyknęła
dziewczyna biegnąc w kierunku kosza. Clawd bez cienia wątpliwości podał piłkę
rozpalonemu, który natychmiast rzucił ją do Aiko. Dziewczyna odebrała podanie i
kozłując dobiegła do kosza. Mocno odbijając się od ziemi, uniosła się w
powietrze zdobywając tym punkty dla swojej drużyny.
-Dobra robota-wilkołak przybił
jej piątkę. -Jeszcze kinla takich treningów i będziemy nie do pokonania.
-Stary to było w dechę
-podszedł do nich Ross podniecony jak zwykle.
-To wszystko dzieki współpracy
- uśmiechnęła się Aiko. - A teraz jeszcze do jednego kosza i zakończymy
trening.
Siadłem na ławce zastanawiając
się co będę robił po powrocie ze szkoły. Nie chciałem zbyt szybko wrócić do
domu, a siedzenie i nic nie robienie było bezsensowne. Poczułem zimny metal na
swoich ramionach i już wiedziałem kto stał tuż za mną. Była to Robecka jak
zawsze w pogodnym nastroju.
-Witaj Nattie-odezwała się
pierwsza siadając obok mnie. -Możemy pogadać? -w jej głosie wyczuwałem nutkę
smutku i zdenerwowania. Mimo ze była maszyną to czuła to co każdy z nas
odczuwał, lecz nie do końca może tak jak my.
-O co chodzi? -spytałem.
-Chodzi o Venus- odparła
patrząc na swoje kolana. jej dłonie zacisnęły się w piąstki zaciskając oczy. -Pokłóciłyśmy
się wczoraj i od tego czasu ona mnie unika.
-Może powinnaś dać jej czas? -poradziłem
nie mając pewności czy to zadziała. -Albo porozmawiaj z nią szczerze. Jesteście
w końcu najlepszymi przyjaciółkami.
-Chyba masz rację- odparła
podnosząc się z miejsca. -dziękuje ze mnie wysłuchałeś -pochyliła się i
ucałowała mnie w policzek. Zdziwiło mnie to. Nie sądziłem, ze jest w stanie
zrobić coś takiego.
Po zajęciach wraz z Samuelem
wybraliśmy sie do centrum spędzić czas przy automatach. To był mój ulubiony
sposób spędzania czasu. Po za tym prawie nikt ze szkoły nie płatał się w takich
miejscach wiec miałem tam spokój do samego powrotu do domu. Czas minął by
całkiem spokojnie gdyby akurat dzisiaj Ross też nie wpadł na pomysł udania się
do centrum gier. W jednej chwili cały budynek stanął by s płomieniach gdyby na
czas nie pojawiła się Abby, która zamroziła Palonego w jednej sekundzie.
-Co za nieznośny mamut-odparła
zimno dziewczyna.
-Całe szczęście, że byłaś
tutaj- odparłem.
[miałem pisać o czymś innym
ale uznałem, że za szybko sprawy by się potoczyły wiec notka nie jest za
ciekawa ale postaram się by następna była inna]
[mi sie podoba. Czekamy na wiecej :))]
OdpowiedzUsuń[Mi też się podoba :) I na więcej czekam!]
OdpowiedzUsuń