niedziela, maja 19, 2013

033. Zwyczajny dzień, zwyczajne życie.


23 Września.
Niedzielne popołudnia zawsze staram się spędzać zdala od mojej porąbanej rodzinki, z zaciszu mojej nowej skrytki a mianowicie w parku. Tylko  w takich miejscach moi bracia nie pastwią się nade mną co bardzo mnie cieszy. Siedząc na ławce często grałem lub rozmyślałem o nadchodzących mnie dniach. Mimo, że tyle udało mi się przeżyć to świat i tak stale mnie zaskakuje. Poznając nowych ludzi ucze się coraz wiecej o relacjach miedzy nimi, zachowaniach, przyzwyczajeniach, lecz ostatnio moją uwagę przykuła pewna dziewczyna, która na szkolnych korytarzach rządzi niczym królowa swoimi poddanymi a jednak potrafi byc współczująca i miła zarazem.
-Cleopatra de Nile-rzekłem chowając konsole do kieszeni. -Co za interesująca postać- zwróciłem wzrok na słońce świecące wysoko nad ziemią.  W koło słychać było tylko szum liści, które nie opadły jeszcze na ziemię i świergot ptaka siedzącego na gałęzi. Zawiał chłodny wiatr wiec owinąłem się mocniej szalem. Co jak co, ale demmony są bardziej wyczulone na zmiany klimatycznie niż inne stwory.
-Robi sie coraz zimniej-westchnąłem wiedząc, że czas najwyższy wracać do domu.

Będąc już w domu udałem się do swojego pokoju. Siadłem na łóżko i sięgnąłem po książkę do Gryzologii. Jutro mamy pisać sprawdzian a ja zupełnie nie mam ochoty na naukę. Jeśli zaliczę jutro ten test to będzie to ogromny cud. Przeczytałem jednak po razie każdy temat z czego nie wiele zrozumiłem po czym poszłem spać.


24 września
Pierwsza lekcja. Historia nieumarłych z panem Paskudnym zawsze byla dość nudnawa. Większość przysypiała na tych zajęciach, lecz dziś ku naszemu zaskoczeniu temat lekcji przeniósł się do dawnego Egiptu. Paskudny zaczął przedstawiać nam całą historie powstania tego wielkiego imperium. O jego doskonałości i latach świetności. Był to o tyle dla mnie interesujący temat gdyż w połowie zdania przerwała mu nie kto inny niż Cleo.
-To kłamstwa!- odparła gniewnie. - Wcale tak to nie było!
-Skoro tak uważasz to może sama nam przedstawisz co działo się naprawdę? -odparł nauczyciel.
-Z wielką przyjemnością!- rzekła dumnie de Nile i wystąpiła na środek sali.
-Wiec wszystko zaczęło się gdy-zaczęła Egipcjanka a ja z uwagą wpatrywałem się w nią, lecz nie starałem się słuchać co mówi lecz jak. Dziewczyna jak nigdy tryskała radością mówiąc o tym co naprawdę kocha. Pierwszy raz widziałem by mówiła w taki sposób, by tak energicznie przekazywała coś całą sobą. To był niezwykły widok, bo właśnie w tedy była po prostu sobą w 100%.
Rozległ sie dzwonek i wszyscy udaliśmy się na przerwę. Zmierzałem właśnie w stronę boiska gdzie grupa naszych sportowców ćwiczyła właśnie do nadciągających zawodów.  Widać było po nich, że trenują bardzo ciężko i, ze nie zamierzają tak łatwo przegrać, jednak brakowało im pewnego taktu i zgrania co można było momentami zauważyć po nieudanych zagraniach. Jednak wśród nich były dwie osoby, które za wszelką cenę starali się podnieść zawodników na duchu a byli to nie kto inni jak Clawd i Aiko. Ich zapał był tak ogromny, że ledwo mieścił się w ich ciałach. Pierwszy raz widziałem takie stwory jak oni.
-Podaj do Rosa!- krzyknęła dziewczyna biegnąc w kierunku kosza. Clawd bez cienia wątpliwości podał piłkę rozpalonemu, który natychmiast rzucił ją do Aiko. Dziewczyna odebrała podanie i kozłując dobiegła do kosza. Mocno odbijając się od ziemi, uniosła się w powietrze zdobywając tym punkty dla swojej drużyny.
-Dobra robota-wilkołak przybił jej piątkę. -Jeszcze kinla takich treningów i będziemy nie do pokonania.
-Stary to było w dechę -podszedł do nich Ross podniecony jak zwykle.
-To wszystko dzieki współpracy - uśmiechnęła się Aiko. - A teraz jeszcze do jednego kosza i zakończymy trening.
Siadłem na ławce zastanawiając się co będę robił po powrocie ze szkoły. Nie chciałem zbyt szybko wrócić do domu, a siedzenie i nic nie robienie było bezsensowne. Poczułem zimny metal na swoich ramionach i już wiedziałem kto stał tuż za mną. Była to Robecka jak zawsze w pogodnym nastroju.
-Witaj Nattie-odezwała się pierwsza siadając obok mnie. -Możemy pogadać? -w jej głosie wyczuwałem nutkę smutku i zdenerwowania. Mimo ze była maszyną to czuła to co każdy z nas odczuwał, lecz nie do końca może tak jak my.
-O co chodzi? -spytałem.
-Chodzi o Venus- odparła patrząc na swoje kolana. jej dłonie zacisnęły się w piąstki zaciskając oczy. -Pokłóciłyśmy się wczoraj i od tego czasu ona mnie unika.
-Może powinnaś dać jej czas? -poradziłem nie mając pewności czy to zadziała. -Albo porozmawiaj z nią szczerze. Jesteście w końcu najlepszymi przyjaciółkami.
-Chyba masz rację- odparła podnosząc się z miejsca. -dziękuje ze mnie wysłuchałeś -pochyliła się i ucałowała mnie w policzek. Zdziwiło mnie to. Nie sądziłem, ze jest w stanie zrobić coś takiego.

Po zajęciach wraz z Samuelem wybraliśmy sie do centrum spędzić czas przy automatach. To był mój ulubiony sposób spędzania czasu. Po za tym prawie nikt ze szkoły nie płatał się w takich miejscach wiec miałem tam spokój do samego powrotu do domu. Czas minął by całkiem spokojnie gdyby akurat dzisiaj Ross też nie wpadł na pomysł udania się do centrum gier. W jednej chwili cały budynek stanął by s płomieniach gdyby na czas nie pojawiła się Abby, która zamroziła Palonego w jednej sekundzie.
-Co za nieznośny mamut-odparła zimno dziewczyna.
-Całe szczęście, że byłaś tutaj- odparłem.

[miałem pisać o czymś innym ale uznałem, że za szybko sprawy by się potoczyły wiec notka nie jest za ciekawa ale postaram się by następna była inna]

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.