20 września.
Leżałam właśnie w łóżku, a
raczej spałam ściąć pięknym snem. Nagle z mojego sennego życia obudził mnie
głos macochy.
-Yuko wstawaj bo spóźnisz się
do szkoły. Śniadanie już ci stygnie.
-Zaraz zejdę -odpowiedziałam i
leniwie zwlokłam się z łóżka. Spojrzałam na lustro naprzeciw mnie. Wyglądałam
tragicznie. Włosy sterczały we wszystkie strony, a piżama wyglądała raczej jak
worek. Oczy miałam podkrążone od niewyspania. Westchnęłam i poszłam do
łazienki. Już miałam wchodzić do niej gdy wyprzedziła mnie moja młodsza,
przyrodnia siostra.
-Nie wpychaj się! -krzyknęłam
ze złością. Każdego dnia to samo, jedna wielka rutyna.
-Mówi się trudno i żyje się
dalej- odparła ta mała jędza i zamknęła się w łazience. Często spędzała w niej
jakieś 20 minut wiec postanowiłam, że w tym czasie spakuję się i wybiorę strój
oraz zjem śniadanie.
Przy stole w kuchni siedział
już ojciec czytając poranną gazetę i popijając kawę. Koło niej krzątała się
jego żona, kończąc ostatnią porcję naleśników i nakładając ją na talerz. Widok
jak z obrazka kochającej się rodzinki.
Siadłam do stołu i nałożyłam
sobie dwa placki polewając je obficie syropem. Chwyciłam widelec i zaczęłam
jeść.
-Wolniej kochanieńka
-upomniała mnie macocha lecz ja całkowicie ją olałam. W tem ze schodów zeszła
gotowa już Dominicka jak zawsze pełna elegancji.
-Śpieszno jej do chłopaka
-uśmiechnęła się podle dziewczyna.
-Masz chłopaka? Czemu nic nie
mówiłaś?! -przejął się tatko odkładając naglę gazetę jakby nie miała już
żadnego dla niego znaczenia.
-Nie mam żadnego chłopaka!
zaprotestowałam, lecz już widziałam ten podły uśmieszek na twarzy siostry.
-Ale w pamiętniku pisało coś
zupełnie innego.
-Powiedziałam ci już ze masz
się trzymać z dala od moich rzeczy! -wstałam z miejsca i natychmiast poszłam na
góre. Umyłam zęby uczesałam się i natychmiast opuściłam dom nie żegnając się z
nikim.
Idąc chodnikiem spojrzałam na
zegarek. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Było jeszcze tak wcześnie a droga
do szkoły zajmuje przecież tylko 5 minut. Spojrzałam w niebo. Pogoda wyła
całkiem miła wiec czemu nie zwiedzić tego miasta i nie iść do szkoły okrężną
drogą?
Ruszyłam w kierunku parku. W
tych rejonach byłam może ze dwa razy. Jakoś nigdy nie miałam czasu by rozejrzeć
się po całym mieście. Idąc zobaczyłam znajomą postać. Był nią Nattie. Siedział
na ławce a obok niego jakaś dziewczyna lecz jednak nie byłam w stanie rozpoznać
co to za jedna. Odwróciłam się w drugą
stronę i zobaczyłam Aiko. Uśmiechnęłam się i postanowiłam, ze zaczepię
dziewczynę.
-Cześć
Aiko-podeszłam do niej.
-O hej. Nie
spodziewałam sie ciebie w tej części miasta-odparła.
-Wyszłam
trochę wcześniej i uznałam ze wykorzystam tak piękną pogodę do
spaceru-uśmiechnęłam się i ostatni raz spojrzałam w stronę parku po czym wraz z
dziewczyną udałam sie w kierunku szkoły.
Stojąc pod
klasą słuchałam opowieści jakie serwowała mi Anastasia. O tym co jej cudna
rodzinka znów odstawiła i jak sama się czuła w te sytuacji. Nie za bardzo byłam
chętna tego dnia na pogaduszki. Moje myśli tliły się wokół Jacksona, który od
kilku dni zaczął mnie unikać. Siadał jak najdalej ode mnie, wychodził ostatni
do klasy i wychodził pierwszy. Zastanawiałam się czy ma to coś wspólnego z
groźbami Franki czy odkrycie jego tajemnicy.
-Yuko
słuchasz mnie? - spytała nagle białowłosa wymachując mi przed oczyma otwartą
dłonią.
-Słucham
cały czas - odparłam szybko i spojrzałam jak z drugiego końca korytarza szłyn
Franki, Cleo, Lola i Clawdeen. Jak zwykle wyglądały modnie i olśniewające. Nic
dziwnego, ze były jednymi z najbardziej popularnych dziewcząt w całej szkole.
Przystanęły przed klasą i zaczęły rozmawiać o żywiołowo.
-Deuse
-zawołała Egipcjanka. Chłopak natychmiast podszedł do niej i objął w pasie.
Cleo natychmiast powitała go gorącym pocałunkiem.
-Joł
dziewczyny - przywitał się z resztą dziewczyn.
-Zamierzamy
iść po szkole do kina na najnowszy film "Nów ksieżyca". Chcesz iść z
nami? - spytała de Nile.
-Główną rolę
gra Johnny Depp! -pisnęła wampirzyca.
-Nie możemy tego
przegapić -dodała Franki.
-Chętnie bym
poszedł, ale mam dzisiaj trening wiec nie da rady -rzekł Gorgon.
-Co za
wielka szkoda - Cleo posmutniała.
-Może innym
razem - odparł.
Weszliśmy do
klasy. Każdy zajął już swoje miejsce. Obok mnie siadła Lydia, którą nie znałam
jeszcze za dobrze. Czytałam na cerberku, ze dostała się do drużyny Cleo co było
dla mnie dziwne wspominając ostatnią imprezę u Egipcjanki.
Dziewczyna
na ogół była żywiołową osobą, przynajmniej gdy ją widywałam taka własnie była,
lecz dzisiaj wyglądała na przygnębioną. Zastanawiałam się co mogło być tego
powodem, lecz nie miała odwagi by ją o to zapytać. Z reguły jestem osobą
nieśmiałą i ciężko jest mi zacząć rozmowę.
Nagle drzwi
do klasy otwarły sie a do środka wparował zdyszany Jackson.
-Przepraszam
za spóżnienie - odparł i udał się na wolne w samym końcu miejsce.
Zadzwonił
dzwonek ogłaszający długo wyczekiwaną przerwę. Wszyscy udali się na korytarz
rozmawiając radośnie z rówieśnikami i biegając radośnie między przechodzącymi
potworami. Wzrokiem zaczęłam wyszukiwać
w tłumie Jacksona. Chciałam z nim jak najszybciej porozmawiać. Dojrzałam go po
drugiej stronie korytarza. Próbowałam się przedostać do niego wpadłam
nieoczekiwanie na kogoś...
-przepraszam...
-odparłam spoglądając na osobnika.
-Yuko? Co ty
tu robisz? -spytał sie dziwnie znajomy głos.
-Satoru? -zdziwiłam się
rozpoznawając starego przyjaciela. -Co ty tutaj robisz? -byłam w totalnym
szoku. Zawsze uwarzałam go za normalsa a on chodzi teraz do Straszyceum.
-Rozpocząłem w tym roku naukę
tutaj - odparł.
-Nie wiedziałam, ze jesteś
stworem.
-Dlatego ze dobrze to ukrywałem.
-spojrzał na mnie. -Ale widzę, że ty też skrywałaś pewne tajemnice.
-Wiec czym jesteś? - zaciekawiłam
się.
-Pochodzę z rodziny Sasquachy
-odparł.
-Wielka stopa? -zdziwiłam się.
-Nie powinieneś być wyższy?
-To co rzekomo o nas gadają to
bujdy. Nie przypominamy małp i osiągamy tylko do 2-2,5 m co i tak jest
żadkością. Mamy tylko ogromne owłosienie i wiele innych dziwnych dla normalnych
ludzi cech.
-Rozumiem- odparłam.
-A ty z jakiej rodziny
pochodzisz? -spytał wpatrując się we mnie.
-Chętnie bym ci opowiedziała ale
zaraz zaczynam kolejną lekcję.
-Wiec może umówimy sie po
zajęciach?
-Ok. Ustalimy szczegóły później-
odparłam i poszłam dalej całkowicie zapominając o pilnej rozmowie z Jacksonem.
[to tyle na dzisiaj. akcja rozwinie się w następnej mojej notce (mam taką nadzieje). Oby wam się podobało!]
[No to ja na akcję czekam! Ta notka też fajna, mimo że nic specjalnego się nie dzieje. Nowy-stary przyjaciel? Coś czuję, że będzie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńWszem i wobec ogłaszam, iż do kolejki się zgłaszam :)]
Na moim blogu pojawiła się nowa sesja Robbeci Steam, zapraszam c:
OdpowiedzUsuńPS. Świetnie piszesz, czekam na nexta c:
[Jam tez się zgłaszam do kolejki :D Super naprawdę :P ]
OdpowiedzUsuń