Wrzesień 15 (sobota)
Pewnie większość z was myśli lub nie że w sobotę w mojim domu jest nudno i nic się nie dzieję. Więc was rozczaruję i powiem : Nigdy w mojim domu nie jest spokojnie , nawet kiedy dostaliśli informacje ze szpitala że tata nie żyje dwonił telefon i mały płakał.
Z nudów oglądałam poraz dziesiąty zdjęcia z Cerberka. Spectra jest strasznie pracowita i
musi dotrzeć do celu , choć by niewiem co. Cel oczywiście w tym wypadku jest znalezieniem nowinki , wpadki lub śmiesznego zdjęcia sprzed lat. Wyłączyłam komputer. Za oknem wirowały rude i brązowe liście. Padał deszcz... Nie , raczej nie udało by się wymknąć do Frankie lub choć by do Draki.
Wyszłam z pokoju. W kieszeni zaburczał mi SMS. Był on od Cleo :
Przygotuj się Pocus , już w Poniedziałkowe popołudnie dowiemy się o dalszym losie twojich ocen z Gryzologi. Tak trzeci etap! Teraz już nie trzeba wymyślić układu tylko wymyśleć ruchy do mojego końca arcydzieła na improwizację. Musi pasować idealnie do mojego układu bo wylecisz!
Ta najcudowniejsza Cleo <3
Odpiszę jej coś szybkiego :
Skąd masz mój numer?! Nie odpowiadaj . A żebyś wiedziała że się dostane!
Schowałam telefon. Nacisnęłam klamkę od łazienki.
-Zajęte!
Jak zwykle z resztą.
No cóż , mój dom jest duży i to by było dziwne jak bym nie znalazła dla siebię jakiegoś kąta. Naprzeciwko łazienki są drzwi. Od śmierci taty nikt ich nie otwierał. Stały starę białe , nie brązowe jak inne. Kiedy mieliśli remont mama nie pozwoliła wymieniać tych drzwi. Stoją zamknięte i smutne. Aż chciałaby się je przytulić.W niektórych miejscach poodpadała farba. Nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Ku mojemu zaskoczeniu klucz był w drzwiach. Przez chwilę patrzyłam na niego a potem przekręciłam. Był to gabinet taty. Wszędzie był bałagan papiery latały po całym pokoju. Tusz zachlapał parę arkuszów. Na biórku leżała kartka. Wybrostowana i czysta więc rozróżniała się.
To było pismo taty .
Kochana rodzinko!
Wybaczcie mi. Wiem że macie do mnie żal że nie powiedziałem wam wcześniej. A skoro ty to czytasz to ja nie żyję. Nie chciałem was zostawiać. Cieszę się z jednego powodu. Mam strasznie sprytne dzieci. Zapewne mama jak umarłem zamknęła te drzwi na Amen ale ja już z góry zadbam żeby klucz leżał w zamku. Po sprycie rozpoznaje Meggie lub Lydię. A więc wracając do listu z przyszłości. Wiesz gdzie jest strych? No właśnie , wejściem jest klapa na suficie.
W rogu stoji kijek z haczykiem. Otwórz klapę i wejdz na strych. We skrzynkce jest coś dla ciebię. A jest to
List się urwał. Popłynęły mi łzy .
-Zawsze wiedziałam że tu jesteś , Tato.
Popatrzyłam na sufit , klapa na miejscu. W róg , kij na miejscu. Złapałam się za niego i otworzyłam wejście na strych.-Nie wiedziałam że mamy strych -pomyślałam.
Drabina uderzyła o podłogę. Zrobiłam jeden krok a potem następne i znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. Zapaliłam różdzką światło. Rzeczywiście stała tam skrzynia. Ręce mi się trzęsły. Skrzynia przy otwieraniu zaskrzypiała. Znajdował się w niej rulon zrobiony z kartki. W środku była różdzka. Rozwinęłam rulon . Kolejny list od taty.
Wybacz że nie dokończyłem tamtego listu lecz zasłabłem i pojechałem do lekarza.
To co tu znalazłaś to moja różdzka. Jak rzucisz zaklęcie poczujesz lekkie szczypnięcie i moje życie. Tak różdzka pokaże ci moje życie od A do Z. Teraz muszę ci powiedzieć coś ważnego. Ona nie ma ograniczeń , potrafi wszystko.
Musimy się pożegnać , przykro mi.
Twój tatuś.
Chyba mdleje. Naprawdę to właśnie był mniej więcej testamęt!
Dotknęłam różdzki. Pomyślałam co się stanie jak rzucę zaklęcie. No tak ... uszczypnięcie.
-Grywonius!-było to zaklęcie przywoływania poduszek . Poduszki przyjeciały a ja poczułam uszczypnięcie. Wszystko wirowało mi przed oczmi. Znajdowałam się teraz w szpitalu. Stałam obok łożka na którym leżała mama i... rodziła?!
-To dziewczynka!-krzyknął lekarz pokazując czerwoną istotę.
-Lydia! -krzyknęła moja mama. Czyli byłam świadkiem swojich narodzin?
Mama mnie trzymała a ja wrzeszczałam.
Tata wbiegł na salę z kamerą. Dobrze było go zobaczyć...
-Barney to dziewczynka!
-Śliczna , zrobię pamiątkowe zdjęcie.
Nacisnął spust. Teraz te zdjęcie stoji na kominku lecz... Nawet w tedy go nie było .
Kolory znów zafalowały i znalazłam się w mojim domu 10 lat temu. Na dywanie stałam ja trzymając zabawkowy mikrofon.
-La la la... Ja śpiewam dla was! Wszystkiego wesołego w twoje urodziny! Tato!
Zaśpiewałam to bardzo dobrze jak na 6 latkę :-) Kolejne zdjęcie. Potem wręczyłam tacię prezent w postaci misia Renika. Teraz on jest w moim pokoju. Kolory.. I mogłam patrzeć na siebie miejącą 10 lat. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki. Mój tata wbiegła do pokoju .
-Lydia! To chłopiec! Nazywa się Nick!
Pamiętam ten dzień.
-Och, naprawdę?! Mogę mamę do telefonu?
Tata podał mi telefon.
-Cześć mamuś!
-Cześć kochanie! Chcesz porozmawiać z Nickiem?
W słuchawce usłyszałam ja 10 letnia płacz dziecka.
-Chyba nie jest nastrojony do rozmowy.
Tata się uśmiechnął i zabrał telefon.
Znowu kolory zawirowały. Znalazłam się w naszym salonie. Cała rodzina płakała , wraz z Nickiem, dzwonił telefon. Dzień śmierci taty... Nigdy w życiu nie chce przechodzić go na nowo! A mój mózg dobrze o tym wie i pozwolił mi tylko zobaczyć scenę jak 8 letnia Meggie przytula się do mamy.
Znajdowałam się na strychu.
To nie było jego życie... To było nasze życie. Taty i moje , wiem to bo on został na zawsze w moim sercu.
( Dobra , postsnowiłam ruszyć głową i wymylić coś :3 Przepraszam że takie króciótkie . Paaa <3 )
To było pismo taty .
Kochana rodzinko!
Wybaczcie mi. Wiem że macie do mnie żal że nie powiedziałem wam wcześniej. A skoro ty to czytasz to ja nie żyję. Nie chciałem was zostawiać. Cieszę się z jednego powodu. Mam strasznie sprytne dzieci. Zapewne mama jak umarłem zamknęła te drzwi na Amen ale ja już z góry zadbam żeby klucz leżał w zamku. Po sprycie rozpoznaje Meggie lub Lydię. A więc wracając do listu z przyszłości. Wiesz gdzie jest strych? No właśnie , wejściem jest klapa na suficie.
W rogu stoji kijek z haczykiem. Otwórz klapę i wejdz na strych. We skrzynkce jest coś dla ciebię. A jest to
List się urwał. Popłynęły mi łzy .
-Zawsze wiedziałam że tu jesteś , Tato.
Popatrzyłam na sufit , klapa na miejscu. W róg , kij na miejscu. Złapałam się za niego i otworzyłam wejście na strych.-Nie wiedziałam że mamy strych -pomyślałam.
Drabina uderzyła o podłogę. Zrobiłam jeden krok a potem następne i znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. Zapaliłam różdzką światło. Rzeczywiście stała tam skrzynia. Ręce mi się trzęsły. Skrzynia przy otwieraniu zaskrzypiała. Znajdował się w niej rulon zrobiony z kartki. W środku była różdzka. Rozwinęłam rulon . Kolejny list od taty.
Wybacz że nie dokończyłem tamtego listu lecz zasłabłem i pojechałem do lekarza.
To co tu znalazłaś to moja różdzka. Jak rzucisz zaklęcie poczujesz lekkie szczypnięcie i moje życie. Tak różdzka pokaże ci moje życie od A do Z. Teraz muszę ci powiedzieć coś ważnego. Ona nie ma ograniczeń , potrafi wszystko.
Musimy się pożegnać , przykro mi.
Twój tatuś.
Chyba mdleje. Naprawdę to właśnie był mniej więcej testamęt!
Dotknęłam różdzki. Pomyślałam co się stanie jak rzucę zaklęcie. No tak ... uszczypnięcie.
-Grywonius!-było to zaklęcie przywoływania poduszek . Poduszki przyjeciały a ja poczułam uszczypnięcie. Wszystko wirowało mi przed oczmi. Znajdowałam się teraz w szpitalu. Stałam obok łożka na którym leżała mama i... rodziła?!
-To dziewczynka!-krzyknął lekarz pokazując czerwoną istotę.
-Lydia! -krzyknęła moja mama. Czyli byłam świadkiem swojich narodzin?
Mama mnie trzymała a ja wrzeszczałam.
Tata wbiegł na salę z kamerą. Dobrze było go zobaczyć...
-Barney to dziewczynka!
-Śliczna , zrobię pamiątkowe zdjęcie.
Nacisnął spust. Teraz te zdjęcie stoji na kominku lecz... Nawet w tedy go nie było .
Kolory znów zafalowały i znalazłam się w mojim domu 10 lat temu. Na dywanie stałam ja trzymając zabawkowy mikrofon.
-La la la... Ja śpiewam dla was! Wszystkiego wesołego w twoje urodziny! Tato!
Zaśpiewałam to bardzo dobrze jak na 6 latkę :-) Kolejne zdjęcie. Potem wręczyłam tacię prezent w postaci misia Renika. Teraz on jest w moim pokoju. Kolory.. I mogłam patrzeć na siebie miejącą 10 lat. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki. Mój tata wbiegła do pokoju .
-Lydia! To chłopiec! Nazywa się Nick!
Pamiętam ten dzień.
-Och, naprawdę?! Mogę mamę do telefonu?
Tata podał mi telefon.
-Cześć mamuś!
-Cześć kochanie! Chcesz porozmawiać z Nickiem?
W słuchawce usłyszałam ja 10 letnia płacz dziecka.
-Chyba nie jest nastrojony do rozmowy.
Tata się uśmiechnął i zabrał telefon.
Znowu kolory zawirowały. Znalazłam się w naszym salonie. Cała rodzina płakała , wraz z Nickiem, dzwonił telefon. Dzień śmierci taty... Nigdy w życiu nie chce przechodzić go na nowo! A mój mózg dobrze o tym wie i pozwolił mi tylko zobaczyć scenę jak 8 letnia Meggie przytula się do mamy.
Znajdowałam się na strychu.
To nie było jego życie... To było nasze życie. Taty i moje , wiem to bo on został na zawsze w moim sercu.
( Dobra , postsnowiłam ruszyć głową i wymylić coś :3 Przepraszam że takie króciótkie . Paaa <3 )
(Zgłaszam się do kolejki )
OdpowiedzUsuń[Rozdzial ciekawy, pomysl calkiem niezly, oryginalny, tylko szkoda, ze tak krotko. Ja czekam na wiecej, nie wiem jak inni.
OdpowiedzUsuńZglaszam sie do kolejki :)]