niedziela, kwietnia 21, 2013

028. Kłótnie, kłótnie

11 września 2012 (wtorek)

    Wbiegłam do domu z szerokim uśmiechem.
    - Tato, wróciłam! – krzyknęłam i rzuciłam torbę na podłogę. Weszłam do kuchni z zamiarem skonsumowania całego opakowania lodów o smaku tropikalnym i zamarłam. Przy stole siedział mój ojciec i uśmiechał się do mnie. Naprzeciwko niego zajął miejsce jakiś zielono skóry mężczyzna. Miał on ciemne włosy i kwadratową szczękę. Jego oczy błyszczały wesoło.
    - Dzień dobry – powiedziałam z powagą, nie spuszczając wzroku z zielonoskórego gościa. Z kimś mi się kojarzył, ale nie wiedziałam z kim.
    - Fangie – zwrócił się do mnie Vlad – poznaj mojego przyjaciela, Victora Steina.
    Nagle mnie olśniło.
    - Aaaaa… Tato Frankie – powiedziałam i uśmiechnęłam się. Podałam mężczyźnie dłoń. – To może ja już pójdę – oznajmiłam i odeszłam.
    Wbiegłam po schodach na piętro i zamknęłam się w pokoju. Włączyłam swojego laptopa (moje kochanie!) i weszłam na facebooka. Przyjęłam kilkanaście zaproszeń od wrogów Cleo de Nile, odpisałam na wiadomości. Zostawiłam też jeden post: „Od dzisiaj wtorek to mój ulubiony dzień tygodnia!”. Zaraz dostałam od kogoś wiadomość.

Deuce: Czemu jesteś taka szczęśliwa??

Fangie: Dostałam się do zespołu Operetty na miejsce wokalistki!!! :D

Deuce: ?! To ty śpiewać umiesz?

Fangie: Baaaaardzo śmieszne… No oczywiście, że umiem! Skromnie mówiąc.

Deuce: Nie popadaj w samo zachwyt. I nie przesadzaj z tą skromnością

Fangie: Spadaj :P

    Uśmiechnęłam się pod nosem.
    Moje czułe uszy wychwyciły kroki na schodach. Szybkim ruchem zamknęłam laptopa, wpisując tylko:

Fangie: zw

    Do pokoju wszedł tato. Uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego.
    - Więc znasz rodziców Frankie? – spytałam. Vlad uśmiechnął się jeszcze szerzej.
    - Trudniej byłoby ci znaleźć kogoś kogo nie znam.
    Westchnęłam cicho.
    - Czy znasz rodziców Clawdeen Wolf? Lagoony Blue? Ghoulii Yelps? Spectry Vondergeist? Abbey Bominable? Robecci Steam?
    Wymieniałam po kolei  wszystkie znane mi osoby. Każde nazwisko było potwierdzone skinieniem głowy mojego taty.
    - Scaryh Screams? Rossa Palonego? Deuca Gorgona? Jacksona Jeklly? – pytałam wciąż. Zastanowiłam się. Kogo mógłby nie znać…? – Yuko Halem? –zapytałam z nadzieją w głosie.
    Cisza.
    Uśmiechnęłam się szeroko.
    - Ha! – krzyknęłam tryumfalnie. – Jej rodziny nie znasz!
    Tato zmarszczył brwi.
    - Jest nowa? – spytał. Kiwnęłam głową. – Dziwne – mruknął Vlad. – Nie pamiętam tej rodziny z żadnego ze zlotów…
    - Nieważne – machnęłam lekceważąco ręką. Wbiłam spojrzenie w mojego tatę. Ten po chwili zrozumiał mój niewerbalny przekaz.
    - Już wychodzę.
    Zamknął za sobą drzwi. Przez chwilę siedziałam nieruchomo, nasłuchując jego oddalających się kroków. Potem znów otworzyłam laptopa.

14 września 2012 (piątek)

    Wstałam wcześnie rano, gdy tylko upierdliwa Ivette zaczęła walić mi do drzwi.
    - Fangie! Fangie, wstawaj leniu jeden!
    Zasłoniłam twarz poduszką.
    - Odwal się, Ive – mruknęłam sennie i zakopałam się w pościeli. Zduszony okrzyk rudej był doskonale słyszalny, pełen udawanego oburzenia.
    - Tak to się do przyjaciółki odzywasz? – zawołała czarownica i wyrwała mi pościel. – Wstawaj leniuchu, czas iść do szkoły.
    Jęknęłam głośno.
    - Nie chce mi się – mruknęłam.
    - Jak się pospieszysz to… dostaniesz nagrodę – oznajmiła rzeczowym tonem dziewczyna. Uniosłam głowę.
    - Jaką? – spytałam podejrzliwie.
    - Pudełko lodów o smaku tropikalnych owo…
    Ivette nie zdążyła nawet dokończyć. Zerwałam się z łóżka i wbiegłam do łazienki, rzucając przez ramię:
    - Zgoda!
    Szybko ubrałam króciutką, beżową sukienkę z wizerunkiem Faziego z Muppetów. Założyłam do tego trampki w tym samym kolorze. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Musnęłam usta błyszczykiem i wybiegłam z pokoju. Złapałam torbę i krzyknęłam do Ivette:
    - Pa!
    Znowu szłam do szkoły (o ile trucht zalicza się do chodzenia). Dziś jednak nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Byłam pewna, że uda mi się dostać do drużyny Potworniarek. Byłam tego pewna jak nigdy.
    Z szerokim uśmiechem wkroczyłam do szkoły.
    - Witaj piękna! – powitał mnie czyjś głos. Uśmiechnęłam się do Rossa Palonego.
    - Hej.
    - Słyszałem, że startujesz do drużyny Potwornianek – zagadnął chłopak. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
    - Dobrze słyszałem – odparłam.
    - To wreszcie będzie tam ktoś godny uwagi! – krzyknął chłopak radośnie. Zaśmiałam się cicho. Ciekawe co by powiedziała wredna-egoistka-zadufana-w-sobie-królowa-szkoły-de-Nile.
    Ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
    - Cześć Ross – powiedział znajomy głos. Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się do Deuca. Chłopak to dostrzegł i również się uśmiechnął.
    - Deuce – przybili sobie piątkę. Wtedy Ross dostrzegł w tłumie blondwłosą dziewczynę, Abbey. Ruszył w jej kierunku, mówiąc:
    - Hej, piękna!
    Zachichotałam, widząc reakcję dziewczyny. Popatrzyła na niego morderczo i za pomocą dotyku zmieniła go w sopel lodu.
    - Cześć mała – odezwał się dopiero teraz Deuce.
    - Hej – powiedziałam i rozejrzałam się dookoła. – Gdzie Cleo? – spytałam lekko zdezorientowana.
    - Na zakupach. Powiedziała, że nie chce jej się przychodzić do szkoły gdy są przeceny.
    Mimowolnie uniosłam brwi i zaśmiałam się cicho.
    - Ale na kwalifikacje przyjdzie – dodał Gorgon.
    - To świetnie – powiedziałam – zobaczy mój układ.
    I swoją porażkę – dodałam w myślach.
    - Zaprzyjaźniłąś się z Rossem? – odezwał się po chwili Deuce. Wyczułam jego podenerwowanie i coś na kształt… zazdrości?
    - Trochę – odparłam swobodnie i poczułam jak to „coś” rośnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. W tłumie potworów dostrzegłam swoją kuzynkę.
    - To ja lecę – rzekłam do Deuca i podbiegłam do grupy chichoczących dziewczyn.
    - Hej, lalki – powiedziałam głośno. Głowy Draculaury, Clawdeen, Frankie i Lagoony obróciły się w moją stronę.
    - Fangie – pierwsza odezwała się Lala – słyszałaś co się stało Toralei?
    - Nie – odpowiedziałam zaintrygowana.
    - To patrz – wampirzyca podsunęła mi pod nos swoją ITrumnę. Szybko przeczytałam wpis z Cerberka.

Toralei Stripe została znaleziona na boisku
szkolnym. Jej ubrania były w opłakanym stanie.
Kocica pobrudzona została jaskrawożółtą farbą!
Czyżby Cleo de Nile postanowiła się zemścić za
„wypadek” z bitą śmietaną?

    Poniżej ktoś (czyli Spectra) wstawił zdjęcie kocicy, która była cała… żółta. Wybuchnę łam nieopanowanym śmiechem.
    - Wiecie kto to zrobił? – spytałam przyjaciółki. Te tylko uśmiechnęły się wrednie.
    - Właściwie – to ja to zrobiłam – powiedziała Clawdeen. – Ta kocica strasznie mnie denerwuje.
    Przybiłam jej piątkę. Jak na razie dzień zapowiadał się cudownie.

14 września 2012 (piątek) po lekcjach

    - Twoja kolej, Tepes – głos Cleo rozszedł się po całej sali gimnastycznej. Uśmiechnęłam się do niej pięknie i pewnym krokiem wyszłam na środek. Muzyka została włączona. Oddychaj – upomniałam samą siebie. Zamknęłam oczy. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć… uniosłam głowę i w tym samym momencie zaczęłam tańczyć. Krok w bok, obrót, kółko biodrami… Wykonywałam swój układ bezbłędnie. Każdy, nawet najdrobniejszy ruch był dopracowany. Nie po to nie spałam prawie całą noc. Nie mogłam tego zawalić. Piruet i przejście przez skok do szpagatu tureckiego. Następnie przejście na brzuch, przełożenie nóg za głowę i wstanie. Z łatwością zakończyłam układ i zaszłam ze „sceny”. Stanęłam w szeregu. Teraz pozostawało tylko czekać.
    Cleo na chwilę wyszła z sali. Po chwili wróciła z uśmiechem na ustach.
    - Niektóre osoby wykonały swoje układy dobrze. Inne nie SA warte mojej uwagi – powiedziała księżniczka. Powstrzymałam głośne prychnięcie. Ta dziewczyna coraz bardziej działała mi na nerwy.
    Cleo po kolei podchodziła do każdej z występujących i mówiła jej czy przechodzi czy nie. Jak na razie dostały się tylko Ellie Nimfos i Lydia Pocus. Ja zostałam na koniec. Kiedy de Nile podeszła do mnie, sala była pusta, nie licząc nas dwóch i Lali. Reszta czekała na korytarzu.
    - Nie dostajesz się – powiedziała w końcu Cleo. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Kiedy to do mnie dotarło, otworzyłam usta by powiedzieć jej coś niemiłego, ale Draculaura mnie wyprzedziła.
    - CO?! – krzyknęła ze zdziwieniem. – Jak to się nie dostaje? Przecież była najlepsza!
    Słysząc krzyki Lali, sala gimnastyczna zaczęła wypełniać się uczniami. Wszyscy chcieli się dowiedzieć o co chodzi.
    - Cicho bądź La – syknęła do niej księżniczka. – To ja tutaj jestem kapitanem!
    - Ale Fangie na castingach była najlepsza! – kłóciła się dalej Draculaura. – Doskonale o tym wiesz!
    Cleo spojrzała na nią ze wściekłością.
    - WCALE NIE BYŁA NAJLEPSZA! – zaczęła się wydzierać. – BYŁA OKROPNA! A WY WSZYSCY SĄDZICIE INACZEJ TYLKO DLATEGO, ŻE JAST ŁADNA!
    Wszyscy zamilkli.
    - Cleo, ona ma rację – odezwał się ktoś cicho. O nie! O nie, o nie, o nie!!!
    Cleo spojrzała na niego jak na kosmitę.
    - Co?! – krzyknęła. Zamknęłam oczy. Nic nie mów idioto. Po prostu się zamknij. Żałowałam, że nie jestem telepatą. Jednak Gorgon nie zamierzał się zamknąć.
    - Doskonale wiesz, że Fangie dobrze sobie poradziła. I wiesz, że nadawałaby się do drużyny.
    Cleo spojrzała na Deuca tak jakby zamierzała go udusić. Jej wargi zaczęły się niebezpiecznie trząść. Dziewczyna zamknęła oczy.
    - Skoro sobie chcecie to niech się dostanie! – wybuchła. – Niech sobie będzie w tej durnej drużynie! – powiedziała płaczliwym tonem i wybiegła z sali. Mijając mnie, szepnęła:
    - Już nie żyjesz.
    Zacisnęłam zęby i odwróciłam głowę w stronę Deuca.
    - Wielkie dzięki – powiedziałam ze złością i ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Popchnęłam masywne drzwi i znalazłam się na dworze. Kierowałam się w stronę parku. Tam był spokój, nikt by nie zwrócił na mnie uwagi.
    Byłam już między drzewami, kiedy usłyszałam jego głos.
    - Fangie, czekaj!
    Odwróciłam się, moje oczy ciskały błyskawice w stronę nadchodzącego chłopaka.
    - Czego chcesz? – spytałam opryskliwie. To zbiło go z tropu.
    - Co się stało? – spytał tylko Deuce. Parsknęłam głośno.
    - I ty się pytasz co się stało? – pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Jakby to nie było oczywiste, zwłaszcza dla ciebie.
    Gorgon popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
    - Niby co jest takie oczywiste? – spytał. – Coś się stało?
    Przez chwilę milczałam. Starałam się opanować. Ale nie potrafiłam tego zrobić.
    - Coś się stało? – powtórzyłam jego pytanie. – Oczywiście, że coś się stało! Ty idioto, nie mogłeś się po prostu zamknąć zamiast mnie bronić?! Teraz Cleo nie da mi żyć, a to wszystko dlatego, że jest o ciebie cholernie ZAZDROSNA!!!
    Wykrzyczałam mu to wszystko w twarz. To co zobaczyłam w jego oczach to było coś więcej niż tylko zdziwienie. Deuce był ewidentnie w szoku.
    - Myślałem, że się przyjaźnicie – powiedział zdezorientowany. Pokręciłam przecząco głową.
    - To źle myślałeś – odpowiedziałam chłodno. Zapanowało milczenie. Cisza dzwoniła mi w uszach. – Przepraszam – szepnęłam i szybko odeszłam.

[Trochę krótkawe, ale więcej nie dałam rady napisać. Przynajmniej to skończyłam, bo myślałam, że mi się nie uda. Mam nadzieję, że się wam spodoba :)]

3 komentarze:

  1. [wcale nie krótkie :D Podoba mi się i robi się całkiem zabawnę. Trzeba pomyślec nad jakimś wspólnym dla wszystkim wątku]

    OdpowiedzUsuń
  2. (właśnie! I troge to dziwne że ty miałaś eliminacje w piątek a ja w pon ,znaczy te ostatnie. )

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Kocham opowiadania i będę wpadać częściej!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.