[Już na wstępie piszę, że zmieniłam plany. Notka jest długa, ma ponad 2 300 słów. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Zwłaszcza ten fragment z imprezą, chociaż mnie samej nie zadowala do końca.]
3 września 2012 (poniedziałek)
Głośny dźwięk dzwonka oznajmił początek lekcji. Pan Paskudny
otworzyła drzwi i wpuścił uczniów do klasy. Weszłam tam jako jedna z ostatnich.
Chciałam zobaczyć które miejsca są wolne. Sala była w miarę duża. Miała czarne
ściany (czy tutaj nie ma niczego kolorowego?), ciemne ławki były trzyosobowe.
Przed tablicą zawieszona była jakaś mapa.
Nauczyciel spojrzał na mnie swoim przenikliwym wzrokiem.
- Widzę, że jesteś nowa – powiedział. Kiwnęłam głową.
- Fangie Tepes – przedstawiłam się.
- Panno Tepes – zwrócił się do mnie pan Paskudny – niech
pani usiądzie koło panny de Nile – powiedział, wskazując jedno z wolnych
miejsc, jedyne nadal puste. Odwróciłam sięw jego kierunku i zamarłam. Skinęłam
tylko głową na znak zgody i powolnym krokiem podeszłam do ławki, jakbym szła na
ścięcie. Usiadłam na krześle, starając się nie patrzeć w bok. Ale niechęć i
złość Cleo były ogromne, wystarczające by mnie dobić. Nie dość, że to historia, to jeszcze muszę siedzieć obok tej… tej… no
obok niej! – pomyślałam wzburzona. Brakowało mi słów na opisanie Cleo. Kto
normalny nienawidzi kogoś nawet nie zamieniając z tą osobą choćby zdania?
Odpowiedź jest prosta. Nikt normalny.
Nie zwracaj na nią
uwagi – powtarzałam sobie w myślach. W końcu nie wytrzymałam. Odwróciłam
głowę w prawo. Pierwsze co spotkałam, to mordercze spojrzenie Cleo, pełne wściekłości
i nienawiści. Dziewczyna wpatrywała się we mnie, nawet nie ukrywając swojej
niechęci jaką mnie darzyła. Poczułam na sobie spojrzenie kogoś jeszcze. Deuce
patrzył na mnie z serdecznym uśmiechem. Nie chcąc pogarszać i tak fatalnej
sytuacji w jakiej się znalazłam, opuściłam głowę i przerzuciłam włosy na lewą
stronę, aby odgrodzić się od tych spojrzeń.
Przez całą lekcję siedziałam cicho. Starałam się nie zwracać
uwagi na Cleo i jej emocje. Były one jednak tak silne, że nie sposób było o
nich zapomnieć. To tak jakby ktoś cię mocno parzył. Na to też nie da się nie
zwracać uwagi.
Starałam się skupić na słowach nauczyciela, zachowywać się
odpowiednio na swojej pierwszej lekcji, ale niezbyt mi to wychodziło. Cały
wywód był straaaasznie nudny, w klasie panowała usypiająca atmosfera. Pan
Paskudny gadał coś swoim monotonnym głosem o czasach średniowiecza i o życiu
potworów w tamtych latach. Jakby ponad połowa uczniów nie wiedziała co się
wtedy działo. Ukryłam przeciągłe ziewnięcie, w duchu błagając żeby lekcja w
końcu się skończyła. Na szczęście moje prośby zostały wysłuchane i zadzwonił
dzwonek. Szybko się spakowałam i wyleciałam z klasy jak z procy. Nie chciałam
jakiejś konfrontacji z Cleo, jedna lekcja z nią całkowicie mi wystarczyła.
Podążyłam korytarzem i nagle stanęłam jak wryta. Nie
wiedziałam gdzie mam iść. Nie miałam pojęcia gdzie znajduje się sala pani
Rilis. Złapałam się za głowę i wyruszyłam na poszukiwania. Dzięki szczęściu
trafiłam tam po zaledwie pięciu minutach. Przy drzwiach stała Cleo w
towarzystwie jakiejś dziewczyny z czarnymi włosami z różowymi pasemkami.
Wydawała mi się dziwnie znajoma. Podeszłam trochę bliżej.
- … nowa jest jakaś dziwna – powiedziała Cleo.
- Naprawdę tak myślisz? Nawet z nią nie rozmawiałaś.
- Lala, ona próbowała zabrać mi Deuca! Zresztą ukradła ci
stylówę!
Uśmiechnęłam się pod nosem. Draculaura. Zaczęłam iść w
stronę dziewczyn raźnym krokiem.
- Och, cicho bądź, Cleo. Ona tu idzie – powiedziała Lala i
odwróciła się w moją stronę. – Cześć – przywitała się. Uśmiechnęłam się do
niej.
- Hej. Ty jesteś Draculaura? – spytałam ją. Dziewczyna tylko
kiwnęła głową i przyjrzała mi się podejrzliwie.
- Jestem Fangie – przedstawiłam się. – Fangie Tepes.
Stojąca przede mną wampirzyca, otworzyła usta ze zdziwienia.
- O mój Boże. Fangie! Jak miło w końcu cię poznać! –
zawołała Lala z uśmiechem i mnie mocno przytuliła. Trochę mnie to zaskoczyło,
ale odwzajemniłam uścisk.
- To wy się znacie? – spytała Cleo. Spojrzałam na nią.
- Tak jakby – odparłam. – Lala to moja kuzynka, ale nigdy
wcześniej się nie spotkałyśmy.
Egipcjanka pojrzała na mnie z nieskrywaną złością. Zaraz się
opanowała.
- Cleo – przedstawiła się i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
Uścisnęłam ją ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Fangie.
Draculaura tylko popatrzyła na nas radośnie. Złapała mnie za
rękę.
- Chodź, przedstawię ci resztę moich przyjaciółek.
Przez kolejne minuty poznałam zielono skórą dziewczynę
Frankie, wilkołaczkę Clawdeen, blondynkę Abbey, ducha Spektrę i kilka innych
potworów. Zdziwiło mnie, że wszyscy (oczywiście oprócz Cleo) mnie akceptują.
Było to naprawdę miłe. Dopiero dzwonek przerwał miłe pogawędki. Może jednak nie będzie tak źle –
pomyślałam z nadzieją i weszłam do klasy.
7 września 2012 (piątek)
- Fangie, wstawaj! Bo spóźnisz się do szkoły!
Krzyk mojej służącej i przyjaciółki zrazem obudził mnie
wcześnie rano. Do tego dołączyło głośne łomotanie w drzwi.
- Już wstaję – mruknęłam i zakryłam twarz kołdrą. Dopiero zimna
woda, która jakimś cudem znalazła się na mojej głowie, mnie ocuciła. Zerwałam się
z pościeli.
- IVE! Co ty robisz?! – wrzasnęłam do rudowłosej dziewczyny
i błyszczącymi, zielonymi oczami. Ivette jedynie uśmiechnęła się szeroko.
- Pomagam ci w nie spóźnianiu się do szkoły – powiedziała wesoło,
nie zważając na moje mordercze spojrzenie i odsłonięte kły. – No już, wstawaj
księżniczko. Chłopak na ciebie czeka.
- Och, zamknij się – warknęłam zdenerwowana, mimo, że
wiedziałam, że Ivette tylko się ze mną drażni. Oczywiście opowiedziałam jej, że
pierwszego dnia wpadłam na Deuca, który, jak się okazało, ma bardzo zazdrosną
dziewczynę. Od tamtego czasu przyjaciółka nie daje mi spokoju i cały czas z
tego żartuje.
Wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej luźną, czarną
koszulkę z nadrukowanymi na niej małymi lwiątkami. Założyłam ją, a do tego
ubrałam ciemnoczerwone, krótkie spodenki i czarne koturny. Ujdzie – pomyślałam i wyszłam z pokoju. Przy drzwiach wyjściowych
czekał już na mnie tato.
- Jesteś wreszcie – powiedział z ulgą i wyszedł z domy. Wsiadł
do swojego czerwonego Ferrari. Zrobiłam to samo. Już po chwili pędziliśmy
ulicą. Zauważyłam, że do początku lekcji zostało tylko pięć minut. Na szczęście
jazda długo nie trwała. Szybko popędziłam do sali od Oceanografii. Byłam tam
równo z dzwonkiem. Bez słowa zajęłam miejsce obok Lagoony Blue. Lekcja była ciekawa.
Zawsze wodne życie mnie fascynowało. Ale minuty mijały bardzo szybko. Nim się
zorientowałam, zadzwonił dzwonek. Niechętnie spakowałam książki do torby i
wyszłam z klasy. W tłumie dostrzegłam Deuca, który uśmiechał się do mnie
szeroko. Nie chcąc kłopotów, szybkim krokiem poszłam pod salę pani Nute. Usiadłam
na jednej z czarnych ławek i odstawiłam torbę na podłogę.
- Unikasz mnie?
Drgnęłam, gdy usłyszałam męski głos tuż nad sobą.
- Nie unikam – zaprzeczyłam ze spokojem. – Po prostu nie
chcę denerwować twojej dziewczyny. I tak już dostatecznie mnie nie lubi.
Deuce usiadł koło mnie.
- Tak w ogóle to chciałem cię o czymś poinformować.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- O czym? – spytałam ostrożnie.
- Jutro będzie wielka impreza u Cleo.
Odwróciłam głowę.
- To mnie chyba na niej nie zobaczycie – odparłam szybko. Chłopak
tylko uśmiechnął się szeroko.
- Wszyscy tam będą. Ty taż możesz pójść. Pewnie Cleo cię
nawet nie zauważy.
Nadal nie byłam do końca przekonana. A co jeśli mnie zauważy? – spytałam samą siebie. Odpowiedź była
prosta. Będzie po mnie. Dziewczyna mi tego nie daruje.
Widząc moją minę, Deuce pokręcił tylko głową z rezygnacją.
- Zastanów się nad tym jeszcze – powiedział i odszedł. Po chwili
jego miejsce zajęła Draculaura.
- Będziesz na imprezie? – zapytała wprost.
- A powitanie to co? – spytałam z wyrzutem. Lala tylko uśmiechnęła
się.
- Hej – powiedziała. – To będziesz na tej imprezie czy nie?
Wzruszyłam ramionami.
- Pojęcia nie mam. To tak jakbym szła na pożarcie lwom. A masochistką
nie jestem.
Kuzynka spojrzała na mnie błagalnie.
- Prooooooooooszę.
Spojrzałam na nią z rozbawieniem.
- Te słodkie oczka na mnie nie działają – oświadczyłam jej. –
Zastanowię się, ale niczego nie obiecuję.
- Dzięki – Lala uściskała mnie mocno. – To widzimy się jutro
– powiedziała, gdy tylko mnie puściła i odeszła nim zdążyłam cokolwiek
powiedzieć.
- Ale… -mruknęłam tylko i rozłożyłam bezradnie ręce. Może to nie taki głupi pomysł –
pomyślałam. Zresztą, raz się żyje.
8 września 2012 (sobota)
Stałam przed lustrem w swoim pokoju. Do imprezy zostały cała
godzina. Teoretycznie miałam czas, ale nie wiedziałam co założyć. Drzwi do
pokoju otworzyły się. Stanęła w nich Ivette.
- Może pomóc? – spytała, przyglądając mi się uważnie. Skinęłam
głową.
- Kompletnie nie wiem co włożyć – pożaliłam się. – Pomóż mi,
błagam.
Ruda bez słowa podeszła do szafy. Przez chwilę przeglądała
jej zawartość po czym wyjęła jedną z sukienek. Przyłożyła ją do mnie i
uśmiechnęła się szeroko.
- Ta będzie pasować – mruknęła. Wzięłam sukienkę do rąk i
przyjrzałam się jej.
- No wkładaj ją – pogoniła mnie Ivette. Założyłam sukienkę.
Miała ona cieniutkie, czarne ramiączka. Była ona ściągnięta na żebrach, tuż pod
biustem, białym paskiem o szerokości jakiś dwóch centymetrów. Dalej sukienka
była luźna, zrobiona z lekko prześwitującego materiału w czarnym kolorze. Sięgała
ona zaledwie do połowy ud, co tylko wydłużało optycznie moje i tak długie nogi.
- Dobra, jeszcze buty i makijaż – powiedziała Ive. Podała mi
czarne, zamszowe szpilki. Szybko je włożyłam. Przyjaciółka przyjrzała mi się
uważnie.
- Bez makijażu też wyglądasz świetnie. Chociaż czarny eyeliner
nie zaszkodzi.
To mówiąc, zrobiła mi na powiece czarną kreskę. Odsunęła się
lekko.
- Wyglądasz cudownie – powiedziała z zachwytem. – Na pewno
spodobasz się temu Deuc…
Nie pozwoliłam jej dokończyć. Złapałam poduszkę i rzuciłam
nią w rudowłosą. Ta tylko zaśmiała się głośno.
- Lepiej już idź, bo się spóźnisz na imprezę.
Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z pokoju. Zeszłam do salonu
i bez słowa minęłam ojca. Najpierw proponował, że mnie podwiezie, ale
powiedziałam, że wolę się przejść. Lepiej żeby nie wiedział co czasami robi się
na takich imprezach.
Wyszłam na dwór. Świeże powietrze owionęło moją twarz. Wciągnęłam
ze świstem powietrze i ruszyłam przed siebie. Nie zdołałam ujść pięciu kroków,
kiedy ktoś zawołał:
- Fangie!
Odwróciłam się. W drzwiach stała Ivette.
- Jak wrócisz to opowiesz mi jak było.
Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam chodnikiem w stronę domu
państwa de Nile.
Do domu Cleo nie było daleko. Zaledwie dwadzieścia minut
spacerkiem. Już z daleka usłyszałam muzykę. Podeszłam pod drzwi jednej z willi.
Dom Cleo był ogromny, ale niewiele większy niż mój. Jednak błękitne i złote
zdobienia kolumn przy wejściu robiły spore wrażenie. Niepewne otworzyłam drzwi
i weszłam do środka. Pokój, w którym odbywała się impreza był ciemny. Sylwetki potworów
były wyraźne, oświetlone przez migotliwe światła dyskotekowe. Na podium DJ
siedział Wyczes Hyde. Znałam go, był przyjacielem Frankie Stein. Dziewczyna się
w nim kocha, ale Wyczes jest zainteresowany Yuko, bardzo miłą dziewczyną, którą
poznałam niedawno.
- Jednak przyszłaś – usłyszałam głos za swoimi plecami. Odwróciłam
się z uśmiechem do Draculaury.
- Stwierdziłam, że raz kozie śmierć. W najgorszym wypadku
dzisiaj zacznie się moja wojna z Cleo – powiedziałam wesoło. Lala uśmiechnęła
się szeroko.
- Nie będziesz żałować, naprawdę.
- Mam nadzieję.
Draculaura zaprowadziła mnie na środek parkietu. Tam przywitałam
się z Clawdeen i Frankie.
Przez kolejne minuty świetnie się bawiłam. Muzyka była
cudowna, Wyczes był naprawdę świetny w tym co robił. Nagle poczułam na swoim
ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się szybko, a na mojej twarzy zagościł szeroki
uśmiech.
- Cześć – powiedziałam do wysokiego chłopaka w ciemnych
okularach.
- Jednak przyszłaś – powiedział Deuce, tak samo jak
Draculaura kilkanaście minut wcześniej.
- Nie mogłam przegapić takiej okazji – odparłam. – Niezła impreza
się zapowiadała, musiałam przyjść.
Deuce przyjrzał mi się uważnie.
- Świetnie wyglądasz – powiedział cicho, żebym tylko ja go usłyszała.
Zacisnęłam zęby. Zmusiłam się do uśmiechu.
- Dzięki – szepnęłam. Nie chciałam kłopotów z Cleo, a
właśnie się w nie pakowałam. Nie ma to jak szczęście. Nagle, od strony schodów,
rozległ się huk. Szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę. Na ziemi leżał Wyczes
Hyde. Pod nim była jakaś blondynka. Dopiero po chwili ją rozpoznałam. Yuko. Podeszłam
trochę bliżej. Blask flesza oświetlił tę dwójkę, gdy Wyczes próbował wstać.
-To będzie świetny materiał na pierwszą stronę – powiedziała
dziewczyna o ciemnofioletowych włosach. Spectra, nazywana również Cerberkiem. Prowadziła
bloga. Teoretycznie zamieszczane tam artykuły opowiadały o życiu Straszyceum,
ale nie wszystkie były prawdziwe. Ale dzięki temu wypadkowi, kilka osób
znajdzie się w centrum uwagi przez następne kilka dni.
Yuko podniosła się z podłogi. Zamieniła jeszcze kilka słów z
Wyczesem, których nie dosłyszałam, i wyszła z imprezy. Chłopak za to wrócił na
miejsce DJ i znowu miksował muzykę. Wszyscy wrócili na parkiet. Podeszłam do
stołu z jedzeniem. Oparłam się o blat, a wtedy stało się coś strasznego. Cleo de
Nile stała kilka metrów przede mną z szeroko otwartymi oczami.
- Kto ją tu zaprosił?! – wrzasnęła na całe gardło. Muzyka ucichła.
Wszyscy popatrzyli na Egipcjankę. – KTO JĄ TU ZAPROSIŁ?! – Cleo powtórzyła
pytanie. Nikt się nie odezwał. Mogłabym w tym momencie wydać Deuca, ale nie
byłoby to miłe z mojej strony. Postanowiłam kłamać.
- Na imprezie miały się zjawić wszystkie znaczące coś
potwory. Wszystkie – powiedziałam spokojnie.
– Chyba nie myślałaś, że przegapię taką okazję?
Cleo zacisnęła dłonie.
- Mówiąc znaczące, chyba nie mówiłaś o sobie, co? – zapytała
ostro dziewczyna.
- Na pewno nie o tobie – odparłam. Przez jakiś czas panowała
cisza. Piorunowałyśmy się wzrokiem.
- Nie wiem jak można zadawać się z taką zadufaną w sobie
idiotką jak ty – powiedziała po chwili dziewczyna.
- Cleo – szepnął Deuce, próbując ją uspokoić. Jednak było za
późno. Nie wiem czemu, ale jej słowa wytrąciły mnie z równowagi.
- Ja przynajmniej nie jestem wredną egoistką – warknęłam i
się odwróciłam, chcąc zakończyć tę bezsensowną rozmowę. Kiedy tylko to
zrobiłam, coś miękkiego trafiło mnie w lewe ramię. Ciasto, nadal w formie, z
brzękiem upadło na podłogę. Krem przywarł mi do skóry. Poczułam jak zaciskam
pięści z całej siły. Odwróciłam się, obnażając kły. Z mojego gardła wydobył się
wściekły syk.
- Jestem egoistką? – spytała Cleo. – Jak śmiesz tak o mnie
mówić, ty suko!
Złapałam za stojącą obok mnie foremkę z jakimś ciastem ze
śmietaną i rzuciłam go w dziewczynę. Cleo ryknęła ze wściekłości, patrząc na
swoją sukienkę.
- Ja jestem suką, tak? – zapytałam głośno. – To lepiej
popatrz w lustro!
Jednocześnie z Egipcjanką sięgnęłam po jedzenie, ale ktoś
złapał mnie mocno za ręce i skrzyżował je na plecach. To samo zrobiono z Cleo.
- Co wy wyprawiacie? – spytała zszokowana Draculaura. Patrzyła
na nas ze zdziwieniem. – Nie potraficie po prostu kulturalnie się przywitać i
zakończyć te kłótnie? Nie wiem o co poszło i wolę nie wiedzieć, ale to już
lekka przesada.
Kiedy zapadła cisza, dosłyszałam szept Spectry.
- Ale będzie artykuł. Jeszcze lepszy niż ten z upadkiem.
Popatrzyłam ma Lalę i wyrwałam się z uścisku, jak się
okazało, Deuca. Rzuciłam jeszcze wściekłe spojrzenie na Cleo i bez słowa
wyszłam z sali. Chcesz wojny, tak? To ją
dostaniesz – pomyślałam wzburzona, otrzepując z ręki resztki ciasta.
[oj będzie ciekawie, będzie ciekawie!. Już nie mogę się doczekać następnych notek]
OdpowiedzUsuń[mi się tam podoba xD.
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj zabrałam się za swoją notkę, więc idę ją dalej pisać.]
[to sie bedzie działo. Ja już nawet mam pomysł na kolejną akcję ale dłuższa niz ta :D]
Usuń[opisałam swój bardzo dziwny pomysł... notkę wstawię dziś, lub jutro.]
Usuń