16 października – wieczorem
Leżałam
znudzona na łóżku w swoim pokoju obserwując Branna, który próbował złapać swój
ogon. Zachowuje się czasami jak prymitywny, ludzki pies. W końcu zirytowana
jego zachowaniem, podniosłam się i wzięłam smoka na ręce. Spojrzał na mnie
tępo, przekrzywiając głowę.
- Przestań się zachowywać jak
jakiś prymityw – burknęłam i karciłam mojego pupila wzrokiem. – Do cholery
jesteś smokiem, a nie jakimś szczeniakiem.
Popatrzyłam
na smoka i westchnęłam. Nie potrafię się na niego gniewać. Przytuliłam go do
siebie i położyłam na ziemi.
- Kathrine? – usłyszałam głos
ojca i pukanie do drzwi. – Mogę wejść?
Nie
poczekał na odpowiedź. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie zadowolony. Czułam, że
ta rozmowa nie skończy się dla mnie dobrze.
- O co chodzi? – spytałam niepewnie
i usiadłam na łóżku, wpatrując się w ojca.
- Zapisałem Narviego i Valiego do
liceum.
- To świetnie! Nie będzie ich w
domu przez pół dnia.
- I ty też idziesz z nimi.
W tej chwili
zatkało mnie. Na przemian otwierałam i zamykałam usta, chcąc coś powiedzieć,
ale nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Jak on mógł mi to zrobić?! Nigdy nie
chodziłam do żadnej szkoły i było dobrze! Nie potrzebuje uczyć się w budynku
pełnego prymitywów.
- Zamknij usta, bo ci jeszcze
mucha wleci… - powiedział i zaśmiał się nerwowo, czując na sobie moje mordercze
spojrzenie. – Nie martw się to nie jest zwyczajne liceum. To jest liceum dla
nie ludzi. Wiesz… Wilkołaki, wampiry, dzieci potworów… Te sprawy.
- Ktoś Ci kiedyś mówił, że jesteś
idiotą?
- Oj, nie dramatyzuj tak. Jest
jeszcze drugi plus! Świętek też zapisał swojego syna do szkoły. Będziecie sobie
razem z Vladem chodzić do szkoły, wracać, uczyć się, a kto wie może w końcu
zaczniecie razem chodzić! Jako para, nie
po bułki do sklepu. Jest już płomyczku mój ty drogi późna godzina. Teraz
grzecznie pójdziesz się wykąpać i spać, bo jutro czeka cię ciężki dzień. Obudzę
cię, nic się nie martw!
I wyszedł
trzaskając drzwiami. Naprawdę polubię tę szkołę. Nie dość, że nikogo nie będę
znała to jeszcze Vlad!
Brann wleciał
na łóżko i podszedł do mojej głowy, poczym zaczął trącać mnie swoim łbem .
Jedyny mnie rozumie. Ciekawe jak Narvi i Vali znieśli tę wiadomość…
17 października (środa)
W ciągu całej
nocy przespałam zaledwie dwie godziny. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła siódma.
Wiedziałam, że nie uda mi się przekonać go do zmiany decyzji. Przynajmniej
jeśli chodzi o mnie. Bliźniaki niech sobie idą jak najdalej. Nagle do pokoju wszedł ten zdrajca, niosąc
miskę ze śniadaniem. Spojrzałam na niego wzrokiem przepełnionym nienawiścią. On tylko szczerzył się głupkowato.
- Przyniosłem ci płatki z mlekiem, bo potrzebuje
mój promyczek mieć dużo energii na dzisiejszy dzień. Vlad po ciebie przyjdzie –
oznajmił radośnie, wręczając mi posiłek i siadając obok. – Masz nie robić
problemów, jasne? Jestem przekonany, że matka i tak będzie musiała często
chodzić przez Narviego i Valiego, więc chociaż ty oszczędź jej nerwów… Poza tym
nie chce mi się słuchać jej darcia.
~~~
Tak jak ojciec
zapowiedział, Vlad pojawił się po jakiś trzydziestu minutach. Nie mam pojęcia
czy był tak wkurzony, bo też został wysłany do szkoły czy dlatego, że musi ze
mną do niej chodzić. Obie wersje są bardzo prawdopodobne.
- Zły dzień Zolnerowich? –
spytałam na dzień dobry i wręczyłam chłopakowi swoją torbę, którą wziął
niechętnie.
- Daj mi spokój kobieto. Ledwo
się odezwałaś i już mnie wkurzasz – burknął. Tak… Ten dzień na pewno nie będzie
udany.
~~~
Stanęłam na
schodach do Straszyceum. Jak mam się zachować?
W nocy myślałam, że po prostu wpadnę do szkoły, wszyscy będą na mnie
patrzeć i krzyknę „Padajcie na kolana, przed wami córka Lokiana!”. Potwory
zaraz by do mnie podleciały, chcąc się zaprzyjaźnić. Ale to tylko moje durne
wyobrażenie sytuacji. Nie zrobię tak. To by było… idiotyczne?
- Co tak stoisz jak głupia? –
warknął Vlad i oddał mi moją torbę. No to nie mam już tragarza… - Rusz się, bo
zaraz się spóźnisz.
Wzięłam
głęboki wdech i weszłam do szkoły. Na korytarzu było pełno uczniów. Spojrzałam
na kartkę, na której był napisany numer mojej szafki. Mam nadzieję, że jest
daleko od Vlada.
Szłam
sobie spokojnie korytarzem, kiedy nagle
jakaś blondynka zahaczyła o mnie łokciem.
- Wybacz – powiedziała tępo się
szczerząc. – Nowa jesteś? Nie widziałam cię tu wcześniej. Jestem Lydia Pocus, a
ty?
- Nie ważne. Patrz w ogóle jak
chodzisz prymitywie – powiedziałam i udałam się na poszukiwanie mojej szafki.
W końcu udało
mi się ją znaleźć. Musiałam przejść dość długi dystans, żeby do niej dotrzeć.
Otworzyłam szafkę i walnęłam tam książki. Już nie ma ucieczki. Kości zostały
rzucone.
Wyciągnęłam z
portfela plan lekcji. Pierwszą dzisiaj miałam szaloną naukę. Brzmi… szalenie
ciekawie… Czułam na sobie wzrok najmniej dwóch osób, a może nawet jednej, ale
takiej, która chamsko się we mnie wgapiała. Rozglądnęłam się i zobaczyłam
dziewczynę owiniętą w bandaże, która stała obok jakiegoś ciemnowłosego
chłopaka. Złapała go za rękę i pociągnęła w moją stronę.
- Jestem Cleo de Nile i to ja jestem
najważniejsza w tej szkole – rzekła na dzień dobry. Jak miło. – To jest mój
chłopak Nattie de Brun i od razu mówię, że masz się od niego trzymać z daleka.
Dobrze ci radzę.
Uśmiechnęłam
się. Może nie będzie tak źle w tej szkole. Cleo spojrzała na mnie zdziwiona.
Pewnie oczekiwała, że zacznę protestować czy coś, a nie uśmiechać się.
- Podobasz mi się dziewczyno –
parsknęłam. – W sensie charakter. Coś
czuje, że jesteśmy podobne.
- Cleo daj jej spokój! – krzyknął
nagle jakiś znajomy kobiecy głos. Spojrzeliśmy w miejsce, z którego dochodził i
zobaczyłam białowłosą dziewczynę. – Ojciec mi mówił, że cię tutaj wysłano.
- Anastasia Trella jeśli dobrze
pamiętam? Córka Hypnosa? – pokiwała głową w odpowiedzi. – Spotkałyśmy się na
zlocie w tamtym roku nie?
- Tak. Temat brzmiał „Co zrobić
aby było więcej wyznawców”. Co masz teraz?
- Plan lekcji podpowiada, że
szaloną naukę.
- No to idziemy razem. Bierz
książki i idziemy.
Więc
tak minął pierwszy dzień w nowej szkole. Nie było tak źle jak myślałam. Anastasia
zapoznała mnie z kilkoma osobami i powiedziała co działo się w szkole.
Poinformowała mnie także o imprezie, która zbliża się wielkimi krokami.
Wszystko byłoby super tylko nie mam z kim iść. Przecież nie pójdę sama jak
ostatnia oferma!
[No to pierwszą notkę mam za sobą :D. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. ]
[No to pierwszą notkę mam za sobą :D. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. ]
[Jak ty traktujesz Lydie :( Smutam się. Ogólnie ok.]
OdpowiedzUsuń[ni smuć się, Lydia xD Jak dla mnie fajne :) O kurde... Teraz moja kolej :( !]
OdpowiedzUsuń[Notka super. Biedny nattie teraz będzie sie urzeral z dwoma jeśli ty i corp pistanowicie zostać przyjaciolkami :P Lydia też łatwo mieć nie będzie ]
OdpowiedzUsuń