9 Pażdziernik
-Yuko śniadanie na stole! -
dobiegł mnie głos mojej "ukochanej" macochy. Leniwie zerwałam się z
mego pięknego łóżka, ubrałam się, naszykowałam po czym zeszłam na parter do
jadalni. Wszyscy członkowie mojej idealnej rodzinki. Ojciec jak zwykle czytał
poranną prasę popijając przy tym świeżo parzoną kawą. Przyrodnia siostra
wcinała ze smakiem jajecznicę popijając ją od czasu do czasu sokiem
pomarańczowym. Macocha biegała w koło szykując dla mnie talerz.
Ziewnęłam i
w milczeniu zajęłam swoje miejsce. Spojrzałam na wielki talerz na którym w
jednej chwili znalazła się ciepluteńka jajecznica. Nie byłam głodna, lecz z
grzeczności zjadłam kilka kęsów po czym natychmiast opuściłam jadalnie. Gdy
tylko się naszykowałam opuściłam dom i udałam się do szkoły.
W szkole
jednak nie zaznałam upragnionego odpoczynku gdyż na moje nieszczęście tego dnia
znalazłam swojego wrzoda na tyłku. Siedziałam w tedy na korytarzu słuchając
albumu Panic at the Disco. Musiałam przemyśleć wiele spraw w samotności.
Zastanawiałam się co zrobić w sprawie Wyczesa i jak znaleźć moją cenny
wisorek..
-Yuko!
Yuko! -moje kochane słuchawki przepuściły do moich uszu czyjś głos. -Yuko!
Zaczęło
mnie to irytować dlatego postanowiłam coś z tym zrobić. Ściągnęłam z uszu
słuchawki po czym odwróciłam się w stronę głosu. Moje oczy patrzyły wprost na
ognistoczerwonego potwora szczerzącego się do mnie zalotnie.
-Ross czego
chcesz?
-Ciebie
lala - z jego twarzy nawet na moment nie zniknął uśmiech.
-Chyba
walnąłeś się ostatnio o jeden raz za dużo... -westchnełam. Wiedziałam, że teraz
będę miała przesrane z nim. Za jakie grzechy się pytam?
Weszłam do
klasy zajmując tym razem pierwsze wolne miejsce. Obok mnie siada Fangie. Co za
ulga!
-Dzieki
Fangie -odparłam pół szeptem.
-Nie
dziękuj -uśmiechnęła się dziewczyna. -Wyczułam, że masz go dosyć.
-Kiedyś ci
się odwdzięcze - to co zrobiła wiele o niej mówiło. Od początku ją lubiłam
chodz w tedy nie wiedziałam jaki ma dar. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego,
że jest to też jej największe przekleństwo, mimo iż nie może wywołać jednak
tyle złego co moje przewidywanie nieszczęść innych...
Lekcja
właśnie się zaczęła. Wyciągnęłam z torby wszystkie potrzebne książki i zeszyty.
Oceanografia nie należała jednak do grupy ulubionych przedmiotów, gdyż miała za
dużo wspólnego z Biologią, którą wręcz nienawidzę.
-Otwórzcie
książki na rozdziale drugim - zabrzmiał głos nauczycielki. -Dzisiaj nauczymy
się o warunkach potrzebnych do życia wszystkich stworzeń morskich. Zacznijmy od
tego, że...
-Hej Yuko
-Ross wpijał mi ołówek w plecy. - Nie uważasz, ze pani żuchwa ma coś jednak nie
tak z tą żuchwą? -zaczął się śmiać. Nie załapałam o co mu chodziło w końcu
nauczycielka była glutem i nie posiadała żuchwy wiec co w tym takiego
zabawnego? Starałam się nie zwracać na niego uwagi a najlepszym sposobem na to
było rysowanie.
Pod koniec
lekcji miałam już trzy gotowe rysunki przedstawiające katastrofy związane z
nikim innym jak Rossem. Chłopak nawet nie wie z czym ma doczynienia....
-Co tam
masz? -spytał Palony.
-Nic
takiego - szybko schowałam szkice w zeszyt i biorąc swoje manatki ruszyłam
przed siebie. Następna miała być wf tak wiec udałam się w stronę sali
gimnastycznej. Ross cały czas szedł za mną nawijając o jakiś głupotach.
-Nie
opieraj się o ścianę - powiedziałam po chwili mijając ową ścianę.
-Dlaczego?
spytał jednak opierając się dłonią o tę ścianę. Jego dłoń zapłonęła wraz z nim
przepalając linę na której zawieszony był ogromny żyrandol, który spadł prosto
na biednego Rossa.
Na dźwięk
upadającego przedmiotu, i jęknięcia chłopaka, odwróciłam się i spojrzałam na
niego. Biedak leżał na podłodze do której przyciskał go żyrandol. Westchnęłam i
podeszłam do niego trzymając dalej w dłoni zeszyt, w którym znajdowały sie moje
rysunki, po czym pochyliłam się nad nim.
-Ostrzegałam
cie - wyprostowałam sie i ruszyłam w dalsza drogę.
Siedziałam
w szatni czekając aż reszta dziewczyn przebierze sie w stroje. Spojrzałam na
Anastasie, która kończyła właśnie czesać włosy i spięła je w dwa końskie ogony.
Schowała grzebień do torby i siadła obok mnie.
-Mogę cię o
coś spytać? - spojrzałam na boginię.
-Oczywiście
- dziewczyna chwyciła mnie za rękę. -Co sie stało? - w jej głosie słychać było
troskę.
-Miałaś
kiedyś taką sytuację, osoba którą nie za bardzo lubiłaś uczepiła się ciebie jak
lep na muchy?
-hm...
-zamyśliła się na moment. -Wydaje mi się, ze chyba nic takiego nie miało
miejsca w moim życiu - spojrzała na mnie. - Ktoś cię prześladuje?
- Tak
jakby.... - zamilkłam. -Nie mam pojęcia jak się go pozbyć. Ten koleś doprowadza
mnie powoli do szału a to dopiero przecież początek dnia...
-Może mu to
powiedz?
-To nic nie
pomoże... -załamka. -On wcale mnie nie słucha.
Zadzwonił
dzwonek. Wraz z Anastasią i innymi dziewczynami udałyśmy się na hale gdzie czekali
już chłopcy. Wszyscy ustawiliśmy się w dwuszeregu i czekaliśmy aż nasze
nazwiska zostaną wyczytane.
-Ross
Pakony -wywołał trener.
Cisza.
-Ross
Palony! -znów zawołał. -Czy Palony jest dzisiaj obecny?
-Jestem!
-drzwi do hali otworzyły się a w nich stanął czerwonowłosy chłopak lekko
utykając na prawą nogę. - Przepraszam za spóźnienie, ale byłem u pielęgniarki
szkolnej. Na szczęście to nic poważnego i mogę grać -dodał podchodząc i
ustawiając się w szeregu.
-Akurat-
mruknęłam do siebie przypominając sobie kolejne z moich wróżb. Musiałam go
jakoś przed tym ochronić lecz jak? Byłam zła na siebie, że na to pozwoliłam w
końcu mogłam zapobiec całej tej dziwnej sytuacji.
Dostaliśmy
pracę w grupach. Podstawowe odpicia siatki plazowej i tak dalej. Wszyscy rozstawiliśmy
się po całej hali i zaczeliśmy ćwiczyć. Co jakiś czas jednak zwracałam swoją
uwagę na kulejącego Rossa, który był razem z Cawdem.
-Billy złap
to! - zawył byk po czym natychmiast po czym odbił piłkę najmocniej jak tylko
potrafił. Z racji, że Billy jest duchem nie był wstanie tego złapac przesz co
piłka odbiła się od podłogi a następnie od ściany.
-Ross
padnij! - zawołałam.
-Że co? -Ross
spojrzał w moim kierunku przez co nawet nie zauważył lecącej w jego kierunku
piłki. Upadł na ziemie tracąc przytomność.
-Niech ktoś
zaprowadzi go do pielęgniarki! -wrzasnął trener. -Ale to migiem!
-teraz
przynajmniej na jakiś czas bedziesz miała go zgłowy -rzekła Anastasia.
10
Pażdziernika
Tego dnia
do szkoły szłam w miarę szczęśliwa. Miałam wielkie nadzieje, ze po wczorajszych
incydentach Ross da sobie w końcu spokój. Nie mam pojęcia co go wzięło. Zawsze
uważałam, że ugania się za Abbey ale teraz widzę, że to zwykły podrywacz.
Znalazłam
się już przed wejściem do szkoły i już mialam otwierać drzwi gdy zrobił to ktoś
inny. Odwróciłam się w jego stronę.
-Ross?
Wyglądasz strasznie!
Chłopak był
cały poobijany a prawą nogę miał w gipsie. Pod okiem miał wielką śliwę.
-Panie
przodem- powiedział tylko przepuszczając mnie. - A tak na osobności to dzięki,
że mnie ostrzegałaś. Znaczy to ze ci na mnie zależy - uśmiechnął się.
Spojrzałam
na Anastasie, Aiko i Fangie stojące przy schodach - Dziewczyny błagam ratujcie
mnie - pomyslałam patrząc na nie błagalnym wzrokiem.
-Wybacz
Ross, ale ta dziewczyna już jest zajęta -Aiko położyła na mnie ramię ciągnąc za
sobą. - Masz pecha stary, ale spróbuj z Abbey. Z tego co wiem nie była
zadowolona widząc cię z Yuko.
-Że co?! -
Ross wyglądał na wystraszonego. -Mam nadzieje, że nie będzie się wściekać
bardziej niż to zaplanowałem.
-Coś
powiedział?! -oburzyłam się. -Mam przez to rozumieć, że mnie tak po prostu
wykorzystałeś?!
-Wybacz
Yuko. Nie chciałem, ale już nie wiedziałem co mam robić... -chłopak był
totalnie zmieszany. -Zza każdym razem gdy próbuje się z nią umówić ona mnie
zamraża... Nie miałem wyjścia. Musiałem działać.
-A nie
pomyślałeś by mi o tym powiedziec? -warknęłam lecz szybko się uspokoiłam. -No
wiesz gdybyś mi powiedział to.... to mogłabym zrobić to - pocałowałam Rossa w
policzek wiedząc doskonale, ze obserwuje nas skuta lodem dziewczyna.
Ross
całkowicie otępiał widząc Abbey idącą w naszym kierunku. Widać było, że
zastanawia się czy nie schować się szybko w jakiejś mysiej noże. Bominable patrzyła przez moment na mnie
wściekłym wzrokiem lecz szybko przeniosła go na Rossa.
-Ty idziesz
ze mną -powiedziała do niego ciągnąc za sobą. Biedny nie mógł za nią nadążyć
podskakując na jednej nodze.
-Chodźmy
już lepiej na zajęcia - podeszły do nas Anastasia i Fangie.
-Anastasia
ma racje - wtrąciła się wampirka.
-To chodzmy
-uśmiechnęłam się i każda z nas udała się na zajęcia.
Na Szprachunkach
atmosfera była całkiem przyjazna. Siedziałam obok Fangie, która dzielnie
walczyła z jednym dziwacznym zadaniem. W tyle Draculaura pisała z Clawdem
liściki, dobrze ze nauczyciel jest mumią bo dzieki bandarzą nie jest wstanie
przechwycić ich. W ostatniej ławce przy oknie siedzieli Abbey i Ross. Chłopak
wyglądał na przeszczesliwego i co dziwne Abbey w miarę jej możliwości też.
-Oboje są
szczęśliwi -odparła Fangie. -Wyczuwam to aż za bardzo. Dobrze to rozegrałaś
Yuko.
-Ta...
Tylko dzięki temu zyskałam kolejnego wroga.
No właśnie.
Udało mi się zbliżyć do siebie dwoje potworów a w zamian za to zyskałam
kolejnego wroga a co w tym najgorsze? Jest ona przyjaciółką Franki, która
niestety też za mną nie przepada. Eh... Może życie tutaj wcale nie będzie takie
nudne jak myślała.
[Wybaczcie,
ze notka fragmentami chaotyczna, ale miałam małe problemy ze skupieniem.... Mam
nadzieje, ze połapaliście sie o co chodziło i ze wam sie podobała]
[Podoba mi się :D Jutro z rana wstawię swoją notkę]
OdpowiedzUsuń[no tak bo gotowa już masz. Ja bym tak nie mogła :P]
Usuń[Notka świtna, może lekko chaotyczna, ale mi się podoba. Teraz tylko czekać co się stało z wisiorkiem :D A i jeszcze jedno.
OdpowiedzUsuńJESTEM W TWOJEJ NOTCE, JESTEM W TWOJEJ NOTCE! BUA HA HA HA HA!]
[Co za energia. Do wisiorka jeszcze sporo czasu w miedzyczasie bedzie jeszcze o czymś innym :P ale myśle że warto bedzie czekac :D]
Usuń[Świetna notka, w niektórych momentach myślałam że padnę ze śmiechu. Czekam na kolejny rozdział :3.
OdpowiedzUsuńI w sumie to zgłaszam się do kolejki. Muszę coś czasami napisać, bo zbyt się rozleniwiam ;_;]
Notka jest świetna! Jakie teksty Ross puszczał xD Ciekawe co na to Wyczes, przecież Ross to jego kuzyn -.-
OdpowiedzUsuń[no wiesz kuzynami są ale nie wiem czy za sobą az tak przepadają wiec pewnie bedzie miedzy nimi zgrzyt i przypominam o komentowaniu w nawiasach]
Usuń