środa, lutego 27, 2013

018. Nie jesteśmy podobne.

11. września, godziny nocne.

          Związałam włosy w kok, naciągnęłam na nogi białe kozaki, a na ramiona narzuciłam czarny płaszcz. Na palcach skierowałam się do wyjścia, każdy szmer wywoływał u mnie ataki paniki, przy każdym skrzypnięciu schodów lub podłogi stawałam na baczność i nerwowo rozglądałam się po domu, aby sprawdzić czy przypadkiem nie obudziłam któregoś z domowników.  Gdy tylko dotarłam do drzwi delikatnie je otworzyłam i ostrożnie zamknęłam. Misja, wyjście do klubu bez wiedzy rodziny uważam za dobrze zaczętą.
          Spojrzałam przed siebie, ulica była spowita gęstą mgłą, panowała ciemność, a latarnie dawały niewielkie światło na chodnik. Pewnym krokiem ruszyłam. Po krótkim spacerze znalazłam się przy przystanku autobusowym. Wzrokiem zaczęłam szukać czerwonego auta. Coś zatrąbiło zza moich pleców, gwałtownie odwróciłam się, a z samochodu wychyliła się głowa blondynki. Pomachała ręką, a ja wsiadłam do auta.
          -Wybacz mała za spóźnienie, Ares jeździł po mieście w poszukiwaniu fajek .- odparła kobieta. Brunet siedzący za kierownicą mruknął coś pod nosem i ruszył.- Super, że się zgodziłaś. W końcu bierzemy kogoś innego niż tę żałosną idiotkę. No ileż można wysłuchiwać biadolenia na temat ułamanych paznokci!?
           -Jeśli  nie pasuje ci towarzystwo Afrodyty to masz pecha Eris- warknął kierowca i wypuścił z ust dym papierosowy.
            Eris już nic nie powiedziała. W całkowitym milczeniu dojechaliśmy pod klub o nazwie, o ile dobrze przeczytałam, „Inmmortal”. Wyszliśmy z samochodu, Ares od razu gdzieś znikł z grupką swoich znajomych, a ja spojrzałam na boginie chaosu.  Prezentowała się dość… wyzywająco. Długie blond włosy zostały spięte w wysoki kucyk, niebieskie oczy podkreśliła mocnym makijażem, zaś usta wymalowane były czerwoną szminką. Ubrana była w kusą, granatową sukienkę o bardzo dużym dekolcie. Do tego miała złote rzymianki na szpilce.
        -No mała idź się baw, ja,- spojrzała na jakiegoś faceta i zatrzepotała rzęsami-hm, zajmę się tamtym miłym panem- odparła i zniknęła w tłumie.
         Westchnęłam cicho i wkroczyłam do klubu, kilka osób na mnie spojrzało, ale szybko wróciło do gapienia się na coś innego. W budynku panował chaos. Ludzie krzyczeli do siebie, ponieważ głośna, klubowa muzyka skutecznie umożliwiała normalne próby rozmowy. Ostre neony raziły mnie po oczach, striptizerki tańczyły na scenie, wokół nich zebrał się tłum mężczyzn nawołując coś. Co? Nie wiem, nie słyszałam. Ktoś kogoś okładał po twarzy za próby zgwałcenia dziewczyny... Pięknie, kurwa, pięknie. Nie wiem czemu dałam się na to namówić.
         Dopchnęłam się do lady i popatrzyłam na barmana. Ten, całkowicie znudzony, zadał pytanie co podać. Cole? Nie. Piwo? Też nie. Wódkę? Szybciej umrę.
          -Pinacolade- odparłam. Chłopak znikł, a po chwili wrócił z białym drinkiem i poszedł obsłużyc innych klientów.
          -Często tu bywasz?- spytał się jakiś gość. Spojrzałam na niego z mordem, on dalej przybliżał się niewzruszony.
          -Nie, spierdalaj.- warknęłam.
          -Nie udawaj takiej nieprzystępnej- ciągnął dalej. Bez większych skrupułów nadepnęłam obcasem na jego stopę i oddaliłam się.
          Usiadłam przy stole w zacienionej, w miarę spokojnej części sali. Wzięłam głęboki wdech i wydech, odchyliłam głowę do tyłu. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w muzykę. Zapomniałam o otaczających mnie ludziach, czułam kojące odprężenie. Odgłos łomotu nocnego klubu zanikał. Przez moment miałam wrażenie, że znowu jestem w starożytnej Grecji, w której panował ład i harmonia. Tęskniłam za tamtymi czasami.
           Za czasami gdy ludzie nie śmieli nam się sprzeciwiać.
           Za czasami gdy nasza potęga była prawdziwa.
           Za czasami gdy nie byliśmy tylko mitem.
           Poczułam nagle jak ktoś się przysiada. Gwałtownie otwarłam oczy i spojrzałam na ową osobę. Zamarłam. Czarne oczy, spoglądały na mnie z kpiną, usta wygięte były w szyderczy uśmiech, czerwone włosy kaskadą spływały do ramion. Dawno nie widziałam tych ostrych rysów twarzy. I wcale się nie cieszyłam na ich widok.
          -Hej Anastasio- odparła kobieta. Głos miała lodowaty. Nic się nie zmieniła.- Co cię sprowadza do takiego miejsca? Nie jesteś za młoda? Ojciec wie?
          - Odczep się, okej? Mam ponad dwa tysiące lat i mogę robić co chcę.
          - Jakaś ty zadziorna, ale mogłam się tego spodziewać. W końcu jesteś do mnie podobna.
          -N-nie jestem- szepnęłam. Odwróciłam wzrok.
          Kobieta objęła mnie ramieniem, dłonią złapała za policzek i siłą zmusiła mnie żebym spojrzała jej w oczy. Wbijała swoje szpony w moje ciało, rozcinając mi skórę na twarzy i barku. Jęknęłam cicho czując coraz silniejszy ból.
          -Nie musisz mnie okłamywać, mamy te same grzechy na sumieniu. Śmiało, mi możesz powiedzieć jak uwielbiasz niszczyć układy nerwowe swoich ofiar. Jak duma i przyjemność cię ogarnia gdy zostawiasz kolejnego szaleńca w klubie. Przy mnie nie musisz kłamać.
           Nie wytrzymałam. Mocniej się szarpnęłam, uwalniając się z jej uścisku. Złapałam się za ranę i szybko opuściłam klub. Biegiem rzuciłam się w stronę domu mając dalej w głowie obraz triumfującej czerwonowłosej.
   
12. września. rano, szkoła.

         Zostało kilka minut do lekcji. Stałam sama w damskiej toalecie i przyglądałam się ranie na twarzy. Wyglądała paskudnie, wręcz nienaturalnie. Nie mogłam wywinąć się gadką o kocie lub innym zwierzątku, a niedźwiedzi raczej nie ma w mieście...
       -Anastasio...- usłyszałam za sobą głos Yuko. Spojrzałam na jej odbicie w lustrze- Wyglądasz okropnie... Co się stało?
        -Spotkanie z wrogiem- odparłam i poczułam jak oczy robią się wilgotne. Blondynka położyła mi rękę na ramieniu.- Z bardzo starym wrogiem...
        - Będzie dobrze.
        -Wiesz jaki jest problem z takimi słowami? Że czym starsi jesteśmy to nie działa na nas, wiemy że to są puste słowa. Lepiej chodźmy na lekcje. Nie mam ochoty na razie o tym mówić.
        Halem skinęła głową i w ciszy ruszyłyśmy na geografię.      

[Napisałam, amen. Mam nadzieje, że notka ujdzie. Dziękuję za uwagę]
        

4 komentarze:

  1. Wow, jestem pod wrażeniem. Super! Zapraszam Cię na mojego bloga (trwa konkurs związany ze Scaris) : world-of-monsterhigh.blogspot.com :) Upiornie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. [Nie ma to jak spędzanie czasu z "rodzinka" hehe. Notka super:D Przydałoby sie żebym i ja cos w końcu naskrobała :P]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dobra notka! Mnie się bardzo podobała, masz talent! Tak, rodzinka jest świenta :D
    Zgłaszam się do kolejki!]

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.